”M” jak Maj (i Masturbacja)

Odczarowywanie tabu. Milou van Rossum (NRC) dodaje słowo do czynu 😏 – czyli zabawki erotyczne.

Być może przegapiłyście, ale wkraczamy już w trzeci tydzień corocznego międzynarodowego miesiąca masturbacji. Obchody są kontynuacja tego, co zostało zainicjowane jako dzień masturbacji w 1995 roku: najpierw 7 a później 28 maja. Dzień/miesiąc masturbacji został ustanowiony 25 lat temu przez amerykańska firmę „Dobre Wibracje” (American Good Vibrations). Mini sieć dwóch sklepów i sklepu internetowego z artykułami erotycznymi, „pozytywnie seksualnymi” – z nastawiem na sprzedaż artykułów kobietom. Wówczas jeszcze o dość małym zasięgu jeśli chodzi o liczbe klientek.

Powodem ustanowienia obchodów stało się zwolnienie w grudniu 1994 r. Joycelyn Elders, aktywnej wówczas jako generalna chirurżka, zarządzającej U.S. Public Health Service Commissioned Corps, części Departamentu Zdrowia Stanów Zjednoczonych. Joycelyn Elders została zapytana na konferencji AIDS ONZ, czy dobrym pomysłem byłoby zachęcenie młodych ludzi do masturbacji, aby ich odwieść od bardziej ryzykownych form seksu. Elders odpowiedziała, że ​​samozadowolenie jest częścią ludzkiej seksualności i że dzieci być może powinny one uczyć się tego w szkole. Nie przypadło to do gustu prezydentowi Prezydent Billowi Clintonowi.

„Dobre Wibracje” postanowiły uhonorować Joycelyn Elders akurat w maju – a nie na przykład w grudniu, ponieważ: „maj jest symbolem przebudzenia seksualnego”. Poza tym, nazwa miesiąca zaczyna się od tej samej litery, co masturbacja. Miesiąc masturbacji jest oczywiście promowany w firmach, które, podobnie jak Good Vibrations, mogą na tym zarobić. To znaczy, dostarczając artykuły: „dyskretnie pakowane i dostarczane do domu”.

Obroty tego typu sklepów wzrosły dość znacznie w ostatnim czasie. Ma to związek, nie tyle z obchodami miesiąca masturbacji, ile z tym, że wielu singli w związku z zapanowaniem epidemii koronawirusa, chce przestrzegać zasad dystansu społecznego I nie uprawia seksu.  

Na Bol.com wibratory w słynnym modelu Tarzan (z osobnym stymulatorem łechtaczki) sprzedały się w obiegłym tygodniu w ilości o 35 razy większej niż rok wcześniej. „Są to tysiące” – jak powiedział rzecznik. Kyo Piston – wibrujący męski masturbator typu abstrakcyjna imitacja pochwy – został sprzedany tego tygodnia w liczbie 65 razy większej niż rok wcześniej.

Również EDC – lider sprzedaży tego typu artykułów w Europie – przeżywa spektakularne wzrosty zysków. To spółka-matka takich popularnych internetowych sklepów jak: Easytoys, Pabo, Beate Uhse. EDC jest również hurtownią. Sprzedaż do sklepów wprawdzie gwałtownie spadła w ostatnim czasie, ale spadek ten zrekompensowany został przez sprzedaż online erotycznych zabawek dla klientów indywidualnych.

„Zwykle kwiecień jest naszym najgorszym miesiącem” – mówi kierownik ds. marketingu Patrique Benes. „Ludzie wychodzą w plener, rezerwują wakacje, zaczynają się imprezy na świeżym powietrzu. Tym razem kwiecień okazał się miesiącem wszechczasów.” Sprzedaż wzrosła prawie dwukrotnie w porównaniu z poprzednim rokiem. A w szczytowym momencie – w dniu 18 kwietnia – prawie trzykrotnie. Wiele zamówień pochodziło od całkiem nowych klientów.

Tak zwane jajeczka wibracyjne i tak już wcześniej były sukcesem – mówi Benes – ale przez ostatnie siedem tygodni zyskały największą popularność. Przyczyną prawdopodobnie jest to, że można nimi sterować z odległości 30 metrów – a więc bezpiecznej w warunkach koronawirusa. Również popularne na całym świecie są jajeczka Lovense – kontrolowane przez aplikacje. Zostały one opracowano z myślą o pracownicach seksualnych z kamerami internetowymi. Wśród produktów dla mężczyzn niezwykle popularny od czasu wprowadzenia kwarantanny stał się podgrzewający masturbator oralny Otouch (abstrakcyjna imitacja ust) oraz realistyczne lalki erotyczne.

Rada z sieci Good Vibrations? – W dzisiejszych czasach rozsądne jest bardzo dokładne czyszczenie zabawek erotycznych. Na stronie (goodvibes.com) szczegółowy podręcznik można znaleźć pod linkiem „Jak to zrobić” (‘How to’s’).

Tłumaczenie: Marzenna Donajski / Donajska

Źródło: NRC

Toksyczny model dziennikarstwa – Katarzyna Wężyk w „Wysokich Obcasach”

Przerwa na autopromocję: wiele jest przykładów na to, że „Głosuj na Prawa Kobiet” dostarcza najbardziej gorących i świeżych materiałów 😊

Jednym z przykładów jest opublikowany wczoraj w Wysokich Obcasach (13.05.2020) – na bazie tych materiałów – felieton Katarzyny Wężyk „Toksyczna męskość to najgorszy model władzy na czasy koronawirusa”.

Jest on rozwinięciem wszystkich tez i przemyśleń ujętych kompaktowo w przetłumaczonych przeze mnie m.in. dwóch artykułach z NRC oraz AD (28.04.2020 oraz 29.04.2020) pt.

Artykuł Katarzyny Wężyk stał się nawet bazą wyjściową debaty Stowarzyszenia Kongres Kobiet w dniu wczorajszym 😊

Niestety… przemyślenia opisane i wspomniane w debacie, nie należą do Katarzyny Wężyk. Pierwszy zwórcił uwagę na opisane zjawisko amerykański magazyn biznesowy ‘Forbes’ a w ślad za nim inne media, np. Independent – wymienione przeze mnie w tłumaczonych artykułach.

Katarzyna Wężyk nie stawia żadnych oryginalnych, własnych tez. Rozwija i tendencyjnie wyostrza przemyślenia m.in. Janki Stoker, profesorki w dziedzinie przywództwa z Uniwersytetu w Groningen oraz Mai Vitas – z Globalnego Partnerstwa na rzecz Zapobiegania Konfliktom Zbrojnym (Global Partnership for the Prevention of Armed Conflict). Tendencyjność autorki felietonu jest oddzielnym wątkiem toksyczności.

Szkoda, że autorce zabrakło uczciwości, aby wskazać źródła. W obszernym felietonie, przytoczyła jedynie krótki cytat niemieckiego wirusologa Hansa-Georga Kräusslich z “New York Timesa”.

No cóż, bardzo śmiały styl… A może się mylę…?

Marzenna Donajski / Donajska

Kindergeld w Niemczech pomniejszone o 500+. Zapadła decyzja

Uznano, że polski program 500+ jest tym samym, co Kindergeld w Niemczech. Nie można zatem będzie pobierać – na dzieci w Polsce – jednocześnie Kindergeld oraz 500+. Świadczenia w Niemczech pobierane przez polskie rodziny zostaną pomniejszone o równowartość 500+ pobieraną w Polsce.

Zdjęcie: Getty Images (o2.pl)

Dyskusje w Niemczech nad zmianami trwały kilka miesięcy, w końcu Federalny Trybunał Finansowy podjął decyzję. Jeśli rodzina mająca dzieci poza Niemcami złoży wniosek, najpierw dane zostaną dokładnie skontrolowane.

Pracujący w Niemczech Polacy od dawna pobierają niemiecki zasiłek rodzinny. Teraz, chcąc pobierać go w całości, muszą wykazać, że nie korzystają z 500+. Nie można także przyjmować innych świadczeń na dzieci.

Dane Finanzamat wskazują, że w Niemczech Kindergeld pobiera 660 tys. osób, które nie są Niemcami. Są to obywatele państw Unii Europejskiej, w większości Polacy. W blisko co trzecim przypadku pieniądze wypłacano na dzieci Polaków mieszkające poza Niemcami.

Kindergeld –to niemiecki zasiłek rodzinny. Przysługuje na pierwsze i drugie dziecko i wynosi 204 euro. Na trzecie dziecko wypłacane jest 210 euro, a na każde kolejne 235 euro. Rodziny w trudnej sytuacji materialnej mogą jeszcze liczyć na dodatkowe 185 euro miesięcznie.

Marzenna Donajski / Donajska

(na podstawie: o2.pl)

„Rolnik szuka męża” – teraz w Belgii, wcześniej w Niderlandach

W tym roku po raz pierwszy w Belgii, homoseksualny rolnik uczestniczy w popularnym programie „Rolnik szuka żony”. W innych randkowych, popularnych reality-show pojawiały się już homoseksualne pary.  W “Mojej  restauracji” widzowie mogli zobaczyć parę lesbijek Yanaïkę i Stephanie. W „Randce w ciemno” – poznali parę Christophe’a i Nicka. Ale telewizyjny serial „Rolnik szuka żony”, dla dość konserwatywnej społeczności, musiał czekać w Belgii aż na trzynasty sezon.

Zdjęcie: VTM

Przystojny Tristan Swennen (25-letni) – widoczny na zdjęciu z nostalgiczną wysoką fryzurą – jest nowoczesnym rolnikiem. Wiele czasu spędza codziennie na traktorze. Teraz szuka swojej prawdziwej miłości – z rozmachem – poprzez 13. edycję telewizyjnego programu „Rolnik szuka żony”. Na wszystko przychodzi pierwszy raz. Przychodzi więc również czas na homoseksualnego rolnika. Tristan nie obawia się tego rozmachu. Mimo, że rolnictwo długo zdominowane było przez styl macho, niebieskich kufajek i praw natury. 

„Oczywiście wielu homoseksualnych rolników pozostaje nadal ukrytych w szafie. Zwłaszcza jeśli pracują w rodzinnych firmach. Gdy mama lub tata nie akceptują ich orientacji, to albo powoduje to stałe napięcia, albo lądują w końcu bez pracy.”

Tristan został zgłoszony do programu, w okresie jeszcze przed koronawirusem, przez swoich dwóch kolegów. Anons dla zainteresowanych brzmiał: „najchętniej w moim wieku, o charakterze łagodnym, ale wystarczająco zadziornym, by od czasu do czasu gwizdać na wszystko”.

Kandydaci będą mogli wkrótce się rejestrować do programu. Nikt jednak nie jest w stanie przewidzieć sytuacji w czasie zbliżającego się lata. Czy realizacja i nagrania rozpoczęte zostaną w planowanym terminie.

(poniżej fotografii dalszy ciąg tekstu)

Zdjęcie: VTM

„Z koronawirusem nie będzie łatwo” – sądzi Tristan. „Jak zachować bezpieczeństwo w czasie tzw. szybkich randek?” (speed dates) „Jak potem lepiej się poznamy? Ten program musi mieć trochę romantyczności: dwie osoby razem na traktorze lub piknikujące blisko siebie w wysokiej trawie. W każdym razie będziemy przestrzegać obowiązujących przepisów. I nie będziemy posuwać się za daleko. Ale najpierw, oczywiście, muszą pojawić się zainteresowani mężczyźni.”

Pod tym linkiem można zobaczyć atrakcyjny wideo-anons z Tristanem. Kliknij tutaj >>>

W Niderlandach zdarzyła się podobna sytuacja kilka lat temu. W 2012 r. Willem, jako pierwszy homoseksualny rolnik wziął udział w popularnym programie “Rolnik szuka żony”. Znalazł wówczas swojego idealnego partnera, o imieniu Klaas. Jednak ich relacja nie przetrwała próby czasu.   

Marzenna Donajski / Donajska

Tęsknię za aferami z ośmiorniczkami lub zegarkami

Tęsknię za aferami z ośmiorniczkami lub zegarkami…

Poniżej „Jedząca ostrygi” – obraz autorstwa Jana Steen (1626-1679). Jedzenie ostryg nie jest akurat niczym takim nadzwyczajnym w Niderlandach.

Smakosze ostryg mogą je zbierać osobiście od końca września do końca kwietnia – wówczas szczególnie jest na nie sezon (dla łatwiejszego zapamiętania – w czasie wszystkich miesięcy z literką „r„ w nazwie, w jęz. niderlandzkim lub np. angielskim). Ale są miejsca, gdzie można je zbierać nawet przez cały rok.

Jedna osoba może zebrać do 10 kg ostryg. To całkiem sporo. W sumie jest 14 miejsc, gdzie można zbierać ostrygi – najwięcej w prowincji Zelandia, ale także w okolicach Roterdamu i Groningen.

Marzenna Donajski / Donajska

Seks singli w czasie pandemii: przez webkamerkę, solo lub na odległość 1,5 metra

Organizacja Soa Aids *) w Niderlandach zdaje sobie sprawę, iż niezbyt realistyczne jest oczekiwanie, że ludzie będą unikać intymności i seksu przez dłuższy czas. Obecnie jedynie osoby posiadające stałą partnerkę/partnera, z którą razem mieszkają, mogą uprawiać seks zgodnie z zasadami dotyczącymi koronawirusa. Miliony singli muszą zatem szukać alternatyw.

*) –  s.o.a. = choroby przenoszone drogą płciową

Zdjęcie: ANP XTRA

Co doradza Soa Aids? – w tak laickim kraju, jak Niderlandy

Najlepiej, jeśli singielki i single, w czasie panującego koronawirusa, uprawiają seks z pomocą kamerki internetowej z ukochaną osobą. Jeśli nadal chcą się spotkać, najlepszym rozwiązaniem jest trzymanie się od siebie z dala i masturbacja.

„Musimy zapewnić osobom bez stałego partnera informacje, aby zminimalizować ryzyko zakażenia koronawirusem, jeśli zdecydują się na seks. W ten sposób mogą dokonać własnego wyboru, który najbardziej im odpowiada, i chronić siebie oraz innych.” – mówi Hanna Bos, lekarz kontroli chorób zakaźnych przenoszonych drogą płciową z organizacji Soa Aids.

Kamera internetowa i czat

Co to oznacza dla singli, którzy chcą randkować i być może coś więcej? Nie randkujemy, ale korzystamy z kamerki internetowej oraz czatu, z zabawkami erotycznymi lub bez nich. Jeśli już randkujemy, to zachowujemy bezpieczną odległość 1,5 metra i uprawiamy seks solo przed drugą osobą.

„To niesie najmniejsze ryzyko infekcji koronawirusem i jest zgodne z zasadami Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego i Środowiska” (RIVM) – doradza organizacja.

Po upłynięciu dwóch tygodni, bez pojawienia się objawów wirusa (przeziębienia, kichania, kaszlu, duszności) możliwa staje się intymność lub seks, w czasie których zbliżamy się bardziej do siebie. Ta rada dotyczy również znajomych-przyjaciół, z którymi utrzymujemy relacje głównie seksualne a nie inne (f.w.b. – friend with benefits) oraz bliskich, stałych znajomych-przyjaciółek „do przytulania”.

I końcowa porada organizacji, jeśli chodzi o konkretne działania: najpierw, przed momentami intymności lub uprawiania seksu, myjmy ręce i narządy płciowe (penis, waginę, odbyt). I korzystajmy jak narzadziej z transportu publicznego. Idźmy na piechotę na randkę, jedźmy rowerem lub samochodem. Myjmy też ręce po seksie lub intymności.

Tłumaczenie: Marzenna Donajski / Donajska

Niderlandy zwiększyły wsparcie dla Fundacji Auschwitz-Birkenau

„Królestwo Niderlandów ogłosiło decyzję o przekazaniu 1 mln euro na rzecz kapitału wieczystego Fundacji Auschwitz-Birkenau – podało w poniedziałek Muzeum Auschwitz. Zyski z tego kapitału przeznaczone są na konserwację obiektów w Miejscu Pamięci, by zachować ich autentyzm.

„Jestem niezmiernie poruszony decyzją Holandii. Zapadła ona w czasach niezwykle trudnych dla nas wszystkich, w dobie zamknięcia granic i walki z pandemią. Rząd w Hadze pokazał nam wszystkim i całemu światu, że niezależnie od wszelkich poważnych aktualnych trudności, żywa pamięć będzie na zawsze i w każdej sytuacji podstawą budowania lepszego świata, bezpiecznego, sprawiedliwego, demokratycznego i szanującego prawa człowieka” – powiedział Piotr Cywiński, dyrektor Muzeum Auschwitz, a zarazem prezes Fundacji.

Muzeum podało, że decyzja o przyznaniu Fundacji dodatkowych środków wynika z konieczności wzmocnienia funduszu wieczystego, który jest podstawą finansowania konserwacji Miejsca Pamięci Auschwitz-Birkenau. Pieniądze pochodzą z budżetu holenderskiego resortu zdrowia, dobrostanu i sportu. „W obszarze działań tego resortu są m.in. kwestie związane z kombatantami i z pamięcią” – powiedział rzecznik Muzeum Bartosz Bartyzel.

Rzecznik podkreślił, że na wagę, jaką Holandia przywiązuje do zachowania pamięci, wskazuje obecność podczas 75. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu Auschwitz, 27 stycznia 2020 r., delegacji, na czele której stanęli król Willem-Alexander z królową Maxima oraz premier Mark Rutte.

W latach ubiegłych Haga przekazała już 400 tys. euro na rzecz kapitału wieczystego Fundacji. „Wraz z dzisiaj ogłoszoną decyzją suma dotacji niderlandzkiej dla Fundacji wyniesie 1,4 mln euro, co stawia to państwo wśród siedmiu największych darczyńców Fundacji. Niderlandy wspierają też aktywnie utworzenie nowego miejsca pamięci w Sobiborze” – powiedział Bartyzel.”

Data nie jest przypadkowa. Co roku, w dniu 4 maja, Niderlandia czci pamięć ofiar faszyzmu i bohaterów drugiej wojny światowej. Następnego dnia, 5 maja, świętuje się Dzień Wyzwolenia (wyj. Marzenna Donajska)

Źródło: Dzieje.pl

Od księcia do tatusia – narodziny mojego ojcostwa

Kiedy Rutger Lemm (34) został ojcem, obiecał swojej dziewczynie, że połowę obowiązków opiekuńczych weźmie na siebie. Jednak po niedługim czasie, coraz częściej zaczął wycofywać się do toalety z wiadomościami o piłce nożnej w ręce.

„Gdy moja dziewczyna była w ciąży z naszym pierwszym dzieckiem, często fantazjowaliśmy na temat przyszłości, siedząc na kanapie w nocy. W każdym razie nie mielibyśmy więcej już zbyt dużo czasu na takie fantazjowanie na kanapie po nocy, na różne tematy – i byliśmy tego świadomi. Wszystko miało się zmienić. Do tego stopnia, że nie mogliśmy sobie tego jeszcze wyobrazić. Nie mówiąc już o tym, że nie mogliśmy sobie wyobrazić, że nastąpi również globalna pandemia.

„Myślę, że razem się z tym uporamy” – powiedziałem. Brzmiało to niejasno, ale miałem na myśli: moja dziewczyna i ja mieliśmy już dość wiele zaognionych spraw w naszej relacji. Większość par rozstała się, gdy ich dzieci nie osiągnęły jeszcze 5. lat. Wiedzieliśmy o tym, ale przynajmniej nie baliśmy się rozmawiać na ten temat.

„Będziemy wszystko robić pół na pół, prawda?” – zapytała moja dziewczyna, nagle trochę niepewna. Spojrzałem na nią spokojnie. „Oczywiście” – powiedziałem. I poważnie, miałem to na myśli.

„Życie rodzinne” – powiedział z niesmakiem komik kabaretowy, Youp van het Hek, w swoim przedstawieniu ‘Somewhere in the Distance’ (w 1994). „W rodzinie wszyscy zawsze wiedzą, gdzie jesteś: „Idę na zakupy”,„Idę na górę.” W niedzielę Youp właściwie chciał zajrzeć do pubu na mecz Ajaxu, ale musiał wrócić do swojego kolorowego życia rodzinnego.

Jako 10-letni chłopiec znałem na pamięć występy Youp van het Heka. Z naszą rodziną słuchaliśmy zawsze w samochodzie kaset magnetofonowych „Youpie”. Na przykład w drodze na kemping do Francji. Ironią było oczywiście słuchanie anty-burżuazyjnych tyrad Youpa podczas takiej podróży, ale śmiejąc się z niego, udowodnialiśmy sobie, że jeszcze całkiem nie śpimy. Przysięgałem sobie na tylnym siedzeniu, że będę żył każdego dnia, jakby to był ostatni mój dzień – tak jak zawsze mówił Youp.

Mój ojciec zmagał się także z panoptyką „życia rodzinnego”. Nie był wprawdzie tak zamknięty w sobie jak mój dziadek – który zawsze gapił się przez okno ze swojego leniwego fotela – ale też był nieobecny, ku irytacji mojej matki. Ojciec zwykle wracał późno z pracy, a potem przez resztę wieczoru był zagłębiony w swoich myślach, fizycznie obecny i zarazem nieosiągalny. Aby odpocząć, często przez całe dnie grał w golfa, a podczas wakacji zawsze musiał najpierw przez tydzień ‘wyluzować się’.

Przywodził na myśl wiersz, którym Youp van het Hek rozpoczynał ‘Somewhere in the Distance’:

„Zawsze, zawsze jestem gdzie indziej, zawsze tęsknię za czymś w myślach, ze strychów chcę schodzić do piwnic a z piwnic znowu wspinać się na górę”.

„Po narodzinach mojego syna czułem się jak superbohater” – powiedział mi kiedyś izraelski pisarz Etgar Keret. Gdy w końcu trzymałem w ramionach własnego syna, od razu zrozumiałem, co miał na myśli: pojawiły się we mnie moce, do których zawsze tęskniłem, ale których nigdy nie byłem w stanie w sobie uwolnić.

Okres popołogowy przeżyłem w maniakalnym widzie. Podczas gdy dawniej, chodziłem po supermarkecie wątpiąc i śniąc na jawie, teraz stawałem pewnie wzdłuż półek i z przekonaniem wrzyucałem do koszyka jeden za drugim produkt. W domu jak szaleniec zmywałem naczynia, układałem w kółko ubranka, robiłem kawę – w niekończącym się korowodzie poporodowym. Żyłem całkowicie instynktownie. I po raz pierwszy w życiu czułem się niesamowicie dobrze, mogąc dbać o innych.

(poniżej ilustracji dalszy ciąg tekstu)

Jednak nie cały mój strach zniknął. W trzecim tygodniu stałam w środku nocy z krzyczącym dzieckiem w ramionach, myśląc jedynie: „CZEGO CHCESZ?” Pewien młody ojciec już mnie wcześniej ostrzegł: „Nagle rozumiesz, skąd bierze się ‘shakebaby’ syndrom”… Z czystej bezsilności uderzyłem szafę z ubrankami dziecięcymi. Wyglądałem w tamtym czasie jak odwrócony do góry nogami superbohater. W ciągu dnia silniejszy niż kiedykolwiek a w nocy – neurotyczny i niecierpliwy.

Nocami pragnąłem nagle uciec lub ogarniał mnie żal w powodu naszej decyzji. „Czy to jest moje życie?” – myślałem melodramatycznie.

Moja dziewczyna powiedziała później, że też miała takie myśli, ale nie była w stanie sobie na nie pozwolić. Dzięki karmieniu piersią, co najmniej osiem godzin dziennie była złączona z dzieckiem. Nosiła ciążę w pojedynkę, niezależnie od tego, ile razy mówiliśmy „jesteśmy” w ciąży. I w okresie karmienia, jej fizyczna i ostateczna odpowiedzialność nadal trwała, nie wspominając o konieczności wyzdrowienia po porodzie.

Podczas gdy ja, już po dziesięciu dniach od porodu, poleciałem na festiwal filmowy, na izraelską premierę filmu „Etgar Keret”, który zrealizowałem z przyjacielem.

Teraz, gdy dzięki kryzysowi koronawirusa, wszyscy nagle jesteśmy uwięzieni w naszych domach, podział pracy między ojcami i matkami stał się jeszcze bardziej naglący. „Po raz kolejny staje się jasne, jak niezbędni w domu są mężczyźni”, napisał niedawno Loes Reijmer w gazecie „De Volkskrant”.

Kochałem szczerze mojego syna i chciałem być całkowicie i w pełni przy nim. Ale czasem pojawiało się pytanie: Czy jestem wystarczająco gotowy, aby poświęcać się dla niego?

Matka regularnie mówiła mojemu bratu i mnie bez żadnego powodu, że wpadnie, aby ratować nas w tych opresjach, ‘z płonącego domu’. Tak często, że robiło się to trochę niekomfortowe.

Jest również przekonana, że ​​wychowała nas z dużą odpowiedzialnością. To niewątpliwie część jej feministycznych przekonań. W praktyce wyglądało to tak, że wystarczało jak załadowaliśmy zmywarkę lub nakryli do stołu. O to właściwie chodziło. Mój brat i ja byliśmy książętami mojej matki. Rozpieszczała nas przekąskami, uściskami i niekończącym się zrozumieniem. Pierwsze pranie zrobiłem dopiero mając 24 lata. Gdy po przyjęciu rodzinnym trzeba było posprzątać, ja i mój brat często siedzimy jeszcze przez długi czas zajęci rozmową. Na samym końcu wstajemy, żeby zanieść jeszcze kilka ostatnich rzeczy do lodówki.

W oczach mojej matki nie robiliśmy niczego niewłaściwego. Odwrotnie podchodziła do mojego ojca, który jej zdaniem nie był wystarczająco zaangażowany w życie rodzinne.

Tak jak pewnego letniego dnia, w 1994 roku, gdy poszliśmy z naszą norweską siostrzenicą nad jezioro. W czasie gdy mój ojciec spędzał dzień na polu golfowym.

Postanowiłem wspiąć się na wysokie drzewo, a siostrzenica stała na dole i patrzyła. „Wow, jestem już na górze!” – krzyknąłem w końcu. „Zawołaj moją mamę!” Dziewczyna odbiegła. Stałem tam, dosłownie u szczytu pewności siebie i brawury, czekając, aż matka przyjedzie mnie podziwiać. Ale trwało to długo. Nagle zdałem sobie sprawę, że siostrzenica z Norwegii nie rozumie naszego języka.

W tym momencie pękła gałąź, na której stałam. Po długim upadaniu, uderzyłem z hukiem o ziemię. „Zawołaj jego mamę!” – usłyszałem krzyki starszych chłopców. „Już jestem!” – powiedział spanikowany, wysoki głos.

W szpitalu okazało się, że dostałem lekkiego wstrząsu mózgu i kilku siniaków. Moja mama zadzwoniła do klubu golfowego, gdzie ojciec został sprowadzony z pola do telefonu i wysłuchał jej relacji. „Dzięki Bogu, nie jest tak źle” – westchnął – „Skończę rundę i od razu wrócę do domu”.

Moja mama rozłączyła się z wściekła, wsiadła do swojego Fiata Pandy i popędziła do klubu golfowego. Tam nie zatrzymała się na parkingu, tylko wjechała fairwayem (wyj. termin golfowy), aż w końcu tak ostro zahamowała na dołku numer 9, że aż darń fruwała dookoła. I zaciągnęła mojego zdziwionego ojca, z kijem golfowym, do samochodu.

W następnych latach małżeństwo moich rodziców przechodziło kryzys. Jedną ze zmian w związku, których wprowadzenie zasugerował ich terapeuta, było to, aby mój tata co miesiąc spędzał czas ze mną i moim bratem na czymś miłym. Pamiętam wizytę w opuszczonym kinie nieopodal naszej wioski.

Mój ojciec miał dobre intencje, ale był to dokładnie ten rodzaj przymusowej towarzyskości, o której mówił komik Youp van het Hek.

(poniżej ilustracji dalszy ciąg tekstu)

Moje pokolenie jest bardziej wyemancypowane niż pokolenia mojego dziadka i ojca. W dzisiejszych czasach normalne jest, że ojcowie przewijają dzieci, zabierają je do szkoły i gotują dla nich. Naprawdę chciałem być innym rodzajem ojca. Bardziej równoważnym. Cierpliwszym. Żadnych incydentalnych, wymuszonych towarzyskości. Nie jestem też w tym osamotniony. Ponad połowa niderlandzkich rodziców chciałaby w równym stopniu dzielić wychowanie swoich pociech, podał Emancipation Monitor 2018 SCP.

Ale rzeczywistość jest nadal niesforna. Anna van den Breemer napisała w „Volkskrant” o „pozornym zaangażowaniu mężczyzn w życie rodzinne”: „Współczesny ojciec wydaje się na pierwszy rzut oka być bardzo zaangażowany w swój dzień tatusia, ale w praktyce jest to bardzo rozczarowujące. Bo kto jest naprawdę uważny w kwestii zmiany pieluch? Kto sądzie, że ​​żłobek musi zostać zamknięty w okresie wakacji?

„Nigdy nie myślałem, że paznokcie moich dzieci powinny być obcinane” – przyznał Arjen van Veelen w swoim eseju w NRC Handelsblad.

Oboje autorzy odnieśli się do popularnej książki zatytułowanej All The Rage: Mothers, Fathers and the Myth of Equal Partnership (z 2019), w której psycholożka Darcy Lockman pisze o ‘fałszywej obietnicy’ współczesnego progresywnego ojca. Jest to część dużego zbioru oburzonych feministycznych książek o tytułach takich jak „Fair Play” (z 2019), „Fed Up” (z 2018) i „How Not To Hate Your Husband After Kids” (z 2018). Monitor Emancypacji ukazuje więc, że tylko 1. na 5 par spełnia obietnicę wypełniania obowiązków ‘pół na pół’. Jak wyglądałyby te wzajemne związki teraz, w sytuacji pandemii, gdy masowo pracujemy z domu, podczas gdy szkoły i żłobki są zamknięte? Obawiam się, że terapeuci od małżeńskich problemów wkrótce będą mieli pełne ręce roboty.

To jest też bardzo trudne. Pojawieniu się dziecka towarzyszy brak czasu i niedostatek snu. Sprawia to, że wszystko odbywa się pod presją i nieuchronnie ujawnia twoje najbardziej nierozsądne strony. Nie mówiąc już o czasie, gdy z powodu pandemii bezustannie przebywamy w domu. Dzieci właściwie ciągle pytają: Możesz mi pomóc, czy też sam jesteś jeszcze dzieckiem? Jeśli walisz w szafkę, odpowiedź jest jasna. Znam kilku mężczyzn, którzy popadli w wypalenie z powodu presji rodzicielstwa. Nie mogli sobie z tym poradzić. I nie jest to wcale takie zaskakujące.

Ponieważ wielu mężczyzn z mojego pokolenia zostało jeszcze wychowanych w warunkach uśpionego wpływu patriarchatu (innymi słowy w raju książąt), mogliśmy pozostać na dłużej leniwymi dziećmi. Podobnie jak Arjen van Veelen, potrafię się wściec z powodu zmywania naczyń. Moje ręce w brudnej wodzie, bawiąc się gąbką. Czym-sobie-na-to-załużyłem? Gdzieś tam, oczekuję, że moja mama w każdej chwili przyjdzie uratować mnie z ‘płonącego budynku’.

Kiedy presja wzrasta, pokusa wycofania się do małego świata – w którym jestem odpowiedzialny wyłącznie za siebie – jest wielka. Potrzeba ta znajduje odzwierciedlenie w fenomenie ludzkiej jaskini: wielu mężczyzn twierdzi, że „potrzebuje” miejsca w domu, do którego mogliby się wycofać. Tak jak mój dziadek, który miał swój leniwy fotel przy oknie, a mój ojciec pole golfowe.

Sam nie mam pokoju z Playstation i wygodnym siedziskiem zitzakiem, ale gdy efekty pierwszego strzału oksytocyny po porodzie osłabły, a mój syn z coraz większymi trudnościami zasypiał, zacząłem domagać się coraz większej ilości czasu dla siebie. A to poprzez zbyt długie branie prysznica, czytanie wiadomości o piłce nożnej w toalecie, korzystanie z telefonu lub siedzenie z bratem w saunie. Po prostu tego potrzebowałem.

„Ty też tak możesz robić” – powiedziałem (nieco zbyt cicho) mojej dziewczynie. Wyjaśniła mi jednak (z zazdrością), że nie ma takiej potrzeby. Jej poczucie odpowiedzialności było tak wielkie, że nieustannie planowała w myślach obowiązki domowe – wszystkie te zapasy pieluszek i paznokcie do przycięcia. Wszystkie te rzeczy, które zaczynałem coraz bardziej ignorować, ponieważ i tak je brała na siebie – podobnie jak karmienie piersią, które było „tylko” jej obowiązkiem. Moja dziewczyna zawsze zmywa naczynia bardzo szybko. Narzekanie na to jest luksusem, którego nie zna.

Gdydy budził nas w nocy płacz, zawsze czekałem o te kilka sekund za długo – i ona znowu szła sama. „Po prostu powiedz mi, co mam robić!” – powiedziałem kiedyś podczas kłótni dotyczącej podziału obowiązków domowych. „Tak, jeszcze z tym muszę nadążyć!” – odkrzyknęła.

(poniżej ilustracji dalszy ciąg tekstu)

Myślałem, że wszystko będę robił inaczej niż mój własny ojciec. Ale kiedy coraz bardziej wycofywałem się w moje egocentryczne potrzeby w naszych trudniejszych okresach, widziałem wyobcowanie na twarzy mojego syna, jakby myślał: „Kim jest facet, który co jakiś czas przychodzi zmienić mi pieluszkę?”.

Po roku dosłownie mnie odepchnął. „Nieeeeeee, nie to! Nie ty! Mama, mamaa!” – krzyczał wściekle, gdy wszedłem w nocy do jego pokoju, aby go pocieszyć. Jakby czuł, że nie może na mnie polegać.

Te bolesne chwile sprawiły, że nie mogłem dłużej podtrzymywać argumentów zaczynających się od „tak po prostu jest…”. Przypomniało mi się, że chcę się zmienić, wyjść ze swojej strefy komfortu.

Potrzeba jaskini męskiej jest często opakowana w romantyczne terminy: w męskim gronie, wyluzować się, autostopem do Paryża… Komicy tacy jak Youp van het Hek są więc dłużnikami romantyka Henry’ego Davida Thoreau, który napisał swoją klasyczną „Walden, czyli w lesie” (1854) – w drewnianym domu nad Walden Pond. Całkowicie odcięty od wszelkiej odpowiedzialności (w beztroskiej kwarantannie, powiedzielibyśmy). Thoreau lubił spacery po lesie, ale nie w ramach życia rodzinnego (prawdopodobnie umarł jako dziewica).

Niespokojni mężczyźni często cytują Thoreau:

„Zamieszkałem w lesie, albowiem chciałem żyć świadomie, aby w godzinę śmierci nie odkryć, że nie żyłem”

Badania historyczne pokazują jednak, że Thoreau przeżył, ponieważ jego matka codziennie przynosiła mu ciepłe posiłki (las był w odległości spacerka od jej domu). A jego siostra co tydzień sprzątała jego drewnianą chatę.

Na tym polega problem. Gdy mężczyzna decyduje o sobie, często zmusza kobietę do poświęcenia. Każda minuta dłużej pod prysznicem oznacza dodatkowe obciążenie przerzucane na ramiona mojej dziewczyny. Wszelkie pragnienia życia bez odpowiedzialności oznaczają, że ​​twoja matka musi rozwiązać twoje problemy. Nie ma nic bardziej egocentrycznego – tak, bardziej dziecinnego – niż romantyczność.

Ale coś jest na rzeczy. Z badania przeprowadzone przez Uniwersytet Kalifornijski wynika, że ludzie w krajach zachodnich, spędzili dwa razy więcej czasu ze swoimi dziećmi w 2012 r. niż dla porównania w 1965 r. Ten skok największy był w przypadku ojców: z 16 do 59 minut dziennie. Mimo to mamy poświęcają średnio 104 minuty na codzienną czułość.

Pomimo nadrabiania zaległości przez mężczyzn (i skromnego przedłużania urlopu ojcowskiego) kobiety nadal przejmują większość obowiązków wychowawczych i prac domowych, jednocześnie pracując obecnie więcej zawodowo. Kobiety wykonują też często dodatkowe czynności – emotional labor – prace wymagające cierpliwości i miłości. Według Centralnego Biura Statystyki (CBS), tylko w jednym na trzy gospodarstwach domowych ojciec pozostaje w domu, aby opiekować się chorym dzieckiem. Mimo, że ojcowie wykonują coraz więcej obowiązków, matki nadal pracują dwa razy ciężej.

(poniżej ilustracji dalszy ciąg tekstu)

Najtrudniejszą częścią relacji jest dynamika: gdy już funkcjonuje, prawie nie można jej zmienić. I ulega ona wzmocnieniu. Przestrzeń, którą upuszcza jedna osoba, jest wypełniana przez drugą, i odwrotnie. To samo dotyczy osobistych wzorców, które zbudowałeś w ciągu swojego życia. Ale rzeczy rzadko „po prostu takie są”.

W nowej serii filmów dokumentalnych Netflix pt. „Babies”, izraelska neurolożka Ruth Feldman wyjaśnia, że matki podczas ciąży i porodu przechodzą ważne zmiany neurologiczne, które budzą ich słynny „instynkt macierzyński”. Ale w swoich badaniach odkryła z zaskoczeniem, że ​​matki i ojcowie początkowo wytwarzają dokładnie taką samą ilość oksytocyny – zależy to od ilości czasu, jaki spędzają na opiekowaniu się dzieckiem. Chociaż ciało migdałowate (nasz „pierwotny mózg” zapewniający czujność) jest bardziej aktywne u matek, aktywność jest dokładnie taka sama u ojców, którzy dbają o własny rozwój. „Ojcostwo jest tak samo organiczne jak macierzyństwo” – podsumowuje Ruth Feldman. Dla ojców jest to mniej oczywiste: muszą zostać wciągnięci – lub sami siebie wciągnąć.

W czasie drugiego roku życia mojego syna, zdałem sobie sprawę, że zmiana oznacza, iż ​​musisz zrobić dwa kroki za każdym razem: pierwszy krok w sprawie swoich starych (dziecięcych) impulsów, a następnie podjąć nowe zadanie – bez marudzenia. Okej, więc razem trzy kroki. Jednego dnia zadziała to lepiej innego gorzej. Rodzicielstwo to najlepszy sport, top sport: musisz ciężko trenować, aby wypracować wytrzymałość. A ja miałem wydolność płuc nałogowego palacza.

(poniżej ilustracji dalszy ciąg tekstu)

Postępy robiłem powoli: czasami nadal zbyt długo zostawałem w toalecie. Coraz częściej jednak znajdowałem dyscyplinę i energię, by wziąć na siebie odpowiedzialność. Od czasu do czasu czułem supermoc tamtych pierwszych dni. A jeśli uda ci się wykonać wszystko w taki dzień, daje to niewymowną, chwalebną satysfakcję. Wymyśliłem nawet macho-termin: tak kurwa, rodzicielstwo (fuck yeah parenting). Czy zabrałeś dziecko na plac zabaw, a po drodze jeszcze zaniosłeś szklaną buteleczkę do pojemnika na szkło? Kurwa tak! (Fuck yeah!) Czytasz trzy strony powieści, obcinając paznokcie synowi? Kurwa tak! Syn z krwawiącymi palcami zabrany na pierwszą pomoc, podczas gdy ty odpowiadałeś na e-maile z pracy? Kurwa. Tak.

Ponadto, gdy tylko zacząłem przejmować obowiązki mojej dziewczyny, otrzymała możliwość ubiegania się o miejsce pracy dla siebie – choć oznaczało to dla niej jeszcze odbycie praktyki. I gdy ona się relaksuje – jest to dobre dla nas wszystkich. Pytanie: „W czym mogę pomóc?” okazuje się być najbardziej sexi pytaniem na świecie. W każdym razie oboje nauczyliśmy się coraz lepiej prosić siebie o pomoc lub dla odmiany nie poświęcać naszemu synowi całej uwagi.

Każdy musi poświęcić trochę czasu dla siebie, szczególnie w tym napiętym okresie. Równoważność oznacza, że ​​dzieli się nie tylko obowiązki, ale także przywileje. Jaskinia człowieka nie musi się zawalić, ale powinna być dostępna dla każdego.

Nigdy nie jest to w pełni ‘pół na pół’. Ale po miesiącach ponownego poświęcenia, obudziłem się pewnego razu w środku nocy, gdy moja dziewczyna jeszcze spała. Nastawiłem uszu. Czy naprawdę to słyszałem? „TATOOOOOOOOOO!” Zacisnąłem pięść – kurwa tak! – i pobiegłem szybko do pokoju dziecinnego, gdzie wziąłem jego małe ciało w ramiona. „Jestem,” uciszyłem „jestem już”.

Autor: Rutger Lemm – Powyższy esej został przeredagowany dla „Volkskrant” i jest częścią kolekcji „Sfinks – 13 Esejów o Człowieku”

Tłumaczenie: Marzenna Donajski / Donajska

Ilustracje: Sasa Ostoja