Głos protestu w roku 2020 brzmi ciszej, ale nie zniknął

Poważne dylematy, jak świat długi i szeroki – aktywistów, zwyczajnych obywateli i osób bez praw obywatelskich: Protestować czy nie? Jeśli protestować to w jakiej formie? Kto ma wybór, aby odłożyć protest na czas po kryzysie a dla kogo jest to sprawa życia lub śmierci? Jak zyskać sojusznika – to znaczy jak przebić się z protestem do uwagi mediów, zajętych teraz wiadomościami o koronawirusie?

Podczas, gdy rok 2019 był rokiem licznych głosów protestu, teraz ulice są praktycznie puste. Grupy aktywistów i aktywistek na całym świecie szukają nowych sposobów zabrania głosu. Tak stało się w Polsce, w formie m.in. protestów kolejnowych – po zapowiedzi czytania w parlamencie fundamentalistycznego projektu Ordo Iuris i Kai Godek. Tak stało sie tez w Izraelu, gdy aktywiści demonstrowali w odległości 1,5 metra od siebie, na Placu Rabina w Tel Awiwie, przeciwko premierowi Benjaminowi Netanjahu.

Jak pisze niderlandzki dziennik Trouw, protest w Algierii wyglądał na niekończący się. Co tydzień, przez 57 kolejnych tygodni, grupa aktywistów Hirak wychodziła na ulice. Chcieli doprowadzić do powstania nowej konstytucji, końca afer korupcyjnych i przywództwa 83-letniego prezydenta Abdelaziza Boutefliki.

Działaczom udało się wyrzucić kilku władców z politycznej sceny. Po dwudziestu latach przywództwa Bouteflika ustąpił, a dwóch byłych premierów trafiło do więzienia za korupcję. Hirak kontynuował walkę o sprawiedliwszą Algierię.

Ale 17 marca ruch protestacyjny nagle zakończył się. Rząd Algierii zakazał spotkań ulicznych, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się koronawirusa. Na ulicach, gdzie od ponad roku słychać było hasła, zapadła cisza.

Algieria jest tylko jednym z krajów, w których koronawirus uciszył uliczne protesty. Kilka tygodni temu, tysiące Chilijczyków w Santiago protestowało w każdy piątek przeciwko nierównościom w tym kraju. Jednak, obecnie, rząd zakazał zgromadzeń. W Indiach działacze w New Delhi od miesięcy prowadzą kampanie przeciwko kontrowersyjnemu prawu imigracyjnemu, ale od 24 marca wprowadzony został również zakaz. Ostatnio policja w Hongkongu aresztowała każdego, kto chodzi po ulicy z więcej niż czterema osobami. Według aktywistów rządzący używają tej reguły do ​​aresztowania i uciszenia głosów krytyki.

Liczba protestów publicznych od dawna nie była tak niska. Według projektu ACLED (Armed Conflict Location & Event Data Project), który śledzi protesty na całym świecie, na początku kwietnia na świecie odbyły się 452 protesty – większość z balkonów. Dla porównania, w pierwszym tygodniu marca widocznych było ponad 1500 ruchów protestacyjnych. A w pierwszym tygodniu listopada, kiedy koronawirus jeszcze się nie rozprzestrzenił, doszło do ponad 2000 protestów. Duża różnica.

„Wirus absorbuje energię”

„Tempo protestu tymczasowo zamarło” – powiedział przez telefon dla dziennika Trouw, Hardy Merriman – prezes Międzynarodowego Centrum ds. Konfliktów Bez Przemocy (ICNC). „Kryzys koronawirusa sprawia, że ​​wszyscy są zajęci: emocjonalnie, ale także w załatwianiu spraw praktycznych. Oprócz blokad i kontroli na ulicy wirus pochłania energię.”

„W tej chwili ludzie mają na myśli coś innego niż protest” – mówił dla Trouw Bert Klandermans, profesor Uniwersytetu VU w Amsterdamie, który specjalizuje się w ruchach protestacyjnych – „Wyjście na ulicę przynosi nawet efekt przeciwny do zamierzonego. Można się wówczas zastanawiać: dlaczego zajmujesz tę przestrzeń, gdy pojawiają się pilniejsze sprawy? Zdarzało się to częściej: kiedy samolot uderzył w Twin Towers w Stanach Zjednoczonych 11 września 2001 r., widać było również, że praktycznie wszystkie protesty natychmiast zakończyły się.”

Wielu aktywistów nie widzi w tej chwili możliwości protestowania. „Są większe problemy do rozwiązania”, wyjaśniła opinii publicznej Brujas del Mar, rzeczniczka meksykańskiej grupy aktywistek, która na początku marca zorganizowała ogólnokrajowy strajk kobiet. „Teraz, gdy wszyscy pozostają w domu, wiele kobiet jest narażonych na wykorzystywanie. Zapobieganie temu kosztuje całą naszą energię. Na ulicę wyjdziemy później”.

Drastyczny kontrast

Puste ulice kontrastują z tymi sprzed roku, gdy na całym świecie wybuchały protesty. Rok 2019 był rokiem protestów, które stały się głośniejsze m.in. w Hongkongu, Libanie, Chile, Rosji, Francji, Ekwadorze, Indonezji, Indiach, Katalonii i Boliwii. Aktywiści walczyli o bardziej demokratyczny system polityczny, przeciw korupcji lub o likwidację nierówności ekonomicznych w swoim kraju. Wszędzie działacze wydawali się inspirowani tą samą energią: nawet przemoc, którą niektórzy władcy stosowali wobec protestujących, nie uciszała ich.

Ale to co nie zadziałało przemocą w zeszłym roku, urządził teraz wirus: ludzie pozostają w domach, a demonstracje są zabronione. Zmusza to grupy aktywistek i aktywistów do organizowania się w nowy sposób. „W pierwszych tygodniach zastanawiano się: co teraz robimy?” – powiedział dla Trouw Hardy Merriman, dyrektor ICNC – „Ale to było krótkotrwałe. Teraz pytanie brzmi: w jaki sposób możemy nadal coś zmienić i wnieść w czasie kryzysu? ”

Merriman wyjaśnia, że ​​wiele ruchów protestacyjnych zaczęło ostatnio wykorzystywać swoje siły mobilizacyjne do pomocy społeczności. „Na przykład działacze w Algierii niedawno wyczyścili ulice, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się koronawirusa. Ugandyjska piosenkarka, aktywistka i poseł Bobi Wine napisała piosenkę, w której zachęca ludzi do pozostania w domu i umycia rąk.”

W innych krajach grupy akcji, stosując się do obowiązujących obostrzeń,  kontynuują protesty na nowe sposoby. „Każdej nocy Brazylijczycy biją w patelnie ze swojego balkonu, protestując przeciwko polityce Bolsonaro, która odrzuca wszelkie środki zapobiegawcze przeciw koronawirusowi” – mówi Merriman.

W Polsce aktywistki Ogólnopolskiego Strajku Kobiet zorganizowały strajk kolejkowy. Polskie kobiety protestowały również poprzez wywieszanie plakatów i banerów na swoich balkonach i w oknach. Protestowano też w wielu innych formach.

Światowe media zauważyły zwłaszcza demonstrację w Izraelu. Ludzie wyszli na ulice w zeszły weekend, aby demonstrować przeciwko premierowi Izraela Benjaminowi Netanjahu. Zrobili to w odpowiedniej odległości, półtora metra od siebie.

Według prof. Berta Klandermansa, koronawirus daje także aktywistkom i aktywistom przestrzeń do reorganizacji i tworzenia nowych planów. „Przeciętna kawiarnia czy sklep odświeży teraz swoje ściany i wnętrze. W rzeczywistości ruchy protestacyjne robią to samo” – mówi dla Trouw.

Hardy Merriman rozpoznaje to. „W Ameryce ruch Sunrise, który walczy o lepszą politykę klimatyczną, wprowadził czterodniowe szkolenie online. Codziennie przez godzinkę można dowiedzieć się, jak osobiście włączać się do ruchu protestacyjnego i przyczyniac do zmian. Zgłosiło się już 3500 osób do takiej formy szkolenia.”

Prof. Klandermans uważa, że ​​aktywiści lepiej zrobią, jeśli zachowają swoje nowe akcje protestacyjne na okres po pandemii. „Koronawirus po prostu połyka dużą część mediów” – mówi. Klandermans podkreśla, że ​​bez „kluczowej”, medialnej reklamy, ruch społeczny jest o wiele mniej skuteczny. „Mogę dużo pisać w swoim badaniu, ale jeśli nie ma go w gazecie, ma to mniejszy wpływ. To tak jakby upuścić pióro na podłogę.”

Przejmowanie władzy

Brak uwagi w mediach nie jest jedyną rzeczą, którą dostrzegają aktywistki i aktywiści. Wielu przywódców autorytarnych wykorzystuje kryzys koronawirusa, aby jeszcze bardziej zwiększyć swoją siłę. Premier Węgier na przykład, Viktor Orbán, niedawno podpisał ustawę, która na czas nieokreślony wyłączy parlament. W Izraelu premier Benjamin Netanjahu tymczasowo zamknął wszystkie sądy, dwa dni przed tym, gdy musiał iść na proces pod zarzutem korupcji. Sprawa sądowa została przeniesiona na koniec maja.

W Polsce rząd PiS za wszelką cenę i wbrew zaprzeczanemu stanowi klęski żywiołowej, forsuje korespondencyjne głosowanie na prezydenta, aby utrzymać władzę przez następną kadencję.

Przejmowanie władzy jest cierniem dla wielu grup aktywistycznych, które walczą o sprawiedliwszy i bardziej demokratyczny system władzy w swoim kraju. Również protesty przeciwko prawu stały się o wiele trudniejsze od czasu zapanowanie kryzysu koronawirusa: zabrania się wychodzenia na ulice, a rządy mają nowe narzędzia do walki z krytyką – ze względu na wprowadzone środki zaradcze.

W Kairze na przykład, policja aresztowała w zeszłym miesiącu cztery kobiety, które domagały się na ulicy tymczasowego zwolnienia więźniów politycznych z powodu wysokiego ryzyka infekcji w pełnych egipskich celach więzień. Władze nazwały pokojowy protest „fałszywymi wiadomościami” i zatrzymały kobiety na ponad trzydzieści godzin. W Hongkongu policja aresztowała w zeszły weekend tuzin oponentów, w tym magnata medialnego Jimmy’ego Lai i założyciela Partii Demokratycznej, Martina Lee.

Demonstracje nie kończą się jednak wszędzie. W niektórych krajach pojawiają się ostrożne protesty przeciwko rządom, które inaczej porzuciłyby biednych obywateli podczas kryzysu. O pomoc finansową ze strony rządu walczą na przykład libańscy sprzedawcy uliczni. „Nie mają dochodów od czasu blokady” – powiedziała aktywistka Nada Nassif – „Pozostawanie w domu to luksus, na który nie można sobie pozwolić. Protest jest koniecznością”. Mówi, że w libańskich obozach dla uchodźców wybuchły protesty. „To nie są zorganizowane akcje, ale krzyki rozpaczy: umierają z powodu koronawirusa, czy z głodu? Ale rząd nie robi nic, aby im pomóc.”

Demonstracja wydaje się być jedynym sposobem na przetrwanie w wielu miejscach. W boliwijskim mieście Riberalta głodny tłum poprosił o setki paczek żywnościowych obiecanych przez rząd. W Pakistanie policja aresztowała pięćdziesięciu lekarzy, którzy poprosili o lepszy sprzęt medyczny. Więźniowie na całym świecie protestują przeciwko ich uwolnieniu, obawiając się, że często przeludnione cele, w których przebywają, staną się źródłem śmiertelnego zainfekowania.

Zmiana polityczna

Tak więc, ruchy protestacyjne tak naprawdę nie zniknęły i tak się nie stanie, uważa dyrektor Hardy Merriman. Według niego, kryzys pandemii może w rzeczywistości doprowadzić do ogromnych zmian politycznych. Kryzys ujawnia dokładnie to, w co zaangażowanych było wiele protestów przed epidemią, a mianowicie systematyczną nierówność, korupcję i ubóstwo. „Ta epidemia ujawnia, kto najbardziej cierpi w naszym społeczeństwie” – mówi dyr. Merriman – „czyli najbiedniejsi mieszkańcy naszej planety. Odkrywa słabości naszych systemów społecznych: spójrzmy na przykład na opiekę zdrowotną w USA, która jest niedostępna dla wielu biednych Amerykanów”.

Według Merrimana gniew, który powstaje z tego powodu, stwarza możliwości. „Budzi się gniew grupy ludzi, którzy nigdy wcześniej nie uważali siebie za aktywistów. To daje nowe wsparcie ruchom protestacyjnym.” Minie jeszcze trochę czasu, zanim staniemy się naprawdę gotowi – podkreśla prof. Klandermans. „Taki kryzys jest poważnym ciosem dla ruchów społecznych” – mówi. „Niektóre organizacje znikną na chwilę z radaru. Ale ruchy protestacyjne, którym uda się przetrwać kryzys, pojawią się jeszcze mocniejsze”.

Opracowanie: Marzenna Donajski / Donajska

Źródło: Trouw, Anne ter Rele

Zdjęcie: Demonstracja w Tel Awiwie, Getty Images

300 dodatkowych milionów euro na ratowanie z kryzysu kultury w Niderlandii – „To za mało!”

(Dla małego porównania z naszym polskim podwórkiem – przykład ponadprogramowych decyzji rządu niderlandzkiego i reakcja zainteresowanego sektora kultury).

W środę, 15 kwietnia, rząd ogłosił, iż przeznacza dodatkowe 300 mln euro na wsparcie dla sektora kultury. Pieniądze zostaną przekazane „kluczowym instytucjom kultury”, „istotnym dla całego sektora” – przekazała minister kultury, Ingrid van Engelshoven (z partii D66). Są to takie instytucje jak Rijkmuseum, Opera Narodowa i inne większe grupy oraz organizacje, sale koncertowe i sceny teatralne.

„Wspierając teraz kluczowe organizacje kulturalne, można również z czasem zapewnić napływ po kryzysie, zleceń dla freelancerów” – stwierdziła minister Van Engelshoven. Świat sztuki jest „pierwszym sektorem, dla którego rząd podejmuje obecnie dodatkowe środki”.

Wcześniej, w połowie marca rząd ogłosił olbrzymi pakiet ratunkowy, ograniczający utratę dochodów dla firm i samozatrudnionych (początkowe wsparcie dla przedsiębiorców na poziomie 70% ich normalnych dochodów dość szybko podniesiono do 90%). Minęło kilka tygodni, zanim sektor kultury przekonał rząd, że to nie wystarczy.

Straty w wysokości 1 miliarda euro do 1 czerwca

Do 1 czerwca, sektor kultury i tzw. sektor kreatywny straci 1 miliard euro obrotów, według własnych obliczeń. Nadal nie jest jasne, jak szybko dojdzie do ponownych wizyt w teatrach, kinach i na festiwalach – w warunkach „półtora metrowej gospodarce” – jak nazywa się ostatnio gospodarkę ze względu na obowiązujące wszystkich zachowywanie od siebie 1,5-metrowej odległości. Sezon kulturalny 2020-2021 zagrożony jest większą liczbą bankructw, niż początkowo sądzono.

Dokładny sposób dystrybucji 300 milionów euro musi jeszcze zostać opracowany. Część wspomnianych środków zostanie podzielona na 6 mniejszych funduszy, które będą wspierać „ograniczoną liczbę muzeów, teatrów i festiwali, odgrywających kluczową rolę w danym regionie. Pod warunkiem, że do wsparcia dołączą również lokalne władze” – w oświadczeniu prasowym przekazała minister kultury.

Kwota 300 mln euro nie zadowoliła jednak wszystkich. Esther Ouwehand (z Partii na rzecz Zwierząt) z oburzeniem porównała tę kwotę do 600 mln euro, które zostaną przekazane hodowcom kwiatów.

Również rzecznik prasowy organizacji artystycznej Kunsten 92, Jan Zoet, wyraził wątpliwości, czy kwota będzie wystarczająca. „Oczywiście z radością przyjmiemy to wsparcie do okresu letniego, ale co będzie później? Jeśli ma być to całkowita kwota wsparcia, to z pewnością nie wystarczy” – powiedział Zoet – „To miło, że rząd dzieli się spostrzeżeniami, że ogólne środki były niewystarczające. Nie zapominajmy jednak, że środki te niewiele znaczą dla 160 000 samozatrudnionych freelancerów w sektorze kultury. Oni będą musieli zwrócić się o pomoc społeczną. Ponadto ważne jest, aby gminy podjęły również działania w odniesieniu do sal i instytucji, które nie są wspierane przez państwo”.

Według organizacji Kunsten 92 wszystkie cechy rynku pracy w sztuce można określić w kategoriach „pracy na zamówienie”: duża liczba w sektorze osób prowadzących działalność na własny rachunek i bez pracowników (to ok. 60–70 procent rynku), poza tym – można mówić o często hybrydowych operacjach biznesowych pomiędzy systemem dotacji a siłami rynkowymi lub o szczytach sezonów generujących dochód. Zarobki dla pracowników kultury pojawiają się nierównomiernie w ciągu roku.

Niektórzy komentatorzy zauważają, że wsparcie dotyczy tylko państwowych instytucji, co oznacza, że liczne prywatne teatry oraz muzea nie zostaną uwzględnione. „Te pieniądze zostaną przekazane bardzo ograniczonej liczbie dotowanych instytucji. Nie możemy zapominać o zatrudnionych w branży freelancerach, pracownikach kreatywnych oraz technicznych ukrytych za kulisami” – przekazał poseł Zielonej Lewicy, Niels van den Berge.

Jeśli chodzi o teatr, niezależne firmy stanowią obecnie 70% rynku. Minister Van Engelshoven przekazała, że przedsiębiorstwa te mogą ubiegać się o pożyczki poprzez fundusz Culture and Entrepreneurship. Skrytykował to Boris van der Ham, prezes stowarzyszenia niezależnych teatrów, który przekazał, że minister „nie rozumie widocznie, jak działa ta część świata teatru”. „Fundusz udziela pożyczek wyłącznie do sumy 100 tys. euro. To niewiele, jeśli produkujesz musical dla dużego teatru” – przekazał.

Marzenna Donajski / Donajska

Zdjęcie: Dzieło Jean’a Dubuffet w ogrodzie rzeźb Muzeum Kröller-Müller; ANP.

Właściciele niderlandzkich browarów znaleźli sposób na kryzys

Pomysły są inspirujące, społecznie użyteczne i być może nie jest jeszcze za późno, aby podążać śladem niektórych z nich również w Polsce.

Od czasu wprowadzenia środków ostrożności dotyczących pandemii i zamknięcia branży gastronomicznej, browary borykają się z oczywistymi problemami. Bary i puby nie są odwiedzane, festiwale, imprezy plenerowe i sportowe odwołano. Browary, m.in. takie jak ‘Bawaria’, ‘Heineken i ‘AB’ InBev przyczyniają się zatem obecnie do produkcji alkoholu do niezbędnych środków dezynfekujących i dostarczaniem ich do placówek opieki zdrowotnej. Samo piwo gra tymczasowo drugie skrzypce w ich produkcji. Podstawowym, pożądanym teraz, produktem jest wyodrębniany alkohol.

Zwykle bezbarwna ciecz, destylowany alkohol jest produktem resztkowym piwa bezalkoholowego, ale od czasu kryzysu koronawirusa stał się podstawą środków dezynfekujących i alkoholu stosowanego do rąk – wyjaśnia główny piwowar, Wietse van den Bogaard.

Od czasu zamknięcie branży gastronomicznej, sprzedaż piwa spadła o 36 procent – jak podała w zeszłym tygodniu holenderska grupa Niderlandzkia Browary. Tymczasem szpitale i instytucje opieki zdrowotnej cierpią na niedobór alkoholu do rąk i środków dezynfekujących.

Piwo przechowywane w kawiarniach i restauracjach w zbiornikach o pojemności 500-1000 litrów mogło się zepsuć. „Nie mogłem sobie pozwolić na wyrzucenie całego tego piwa” – mówi główny piwowar, Van den Bogaard. Rozwiązaniem była instalacja wyodrębniająca alkohol z produkcji piwa 0,0%.

Tak rozpoczęła się gigantyczna operacja. Kierowcy, którzy zazwyczaj piwem napełniają zbiorniki w branży gastronomicznej, przybyli po jego odbiór. W browarze piwo zostało podgrzane, aby skroplić alkohol. Wcześniej, produkt uboczny bezalkoholowego piwa, teraz stał się produktem głównym.

Destylat zwykle zawierał 20% alkoholu, ale zwiększono jego moc do 80%. To wystarcza, aby zrobić środki dezynfekujące. Pozostające piwo, jest obecnie przetwarzane na paszę dla zwierząt, podobnie jak wiele innych resztkowych produktów browaru.

„W pierwszym tygodniu ‘Bawaria’ zrealizowała samodzielnie cały łańcuch produkcyjny” – mówi Van den Bogaard. „Wyprodukowaliśmy i spakowaliśmy około 1000 litrów alkoholu do rąk. Nasi kierowcy rozwieźli następnie butelki do wszystkich możliwych placówek opieki zdrowotnej – od lekarzy pierwszego kontaktu po szpitale. Obecnie browar korzysta już z pomocy partnerów, którzy zajmują się logistyką i pakowaniem”.

‘Bawaria’ wyprodukuje i nieopłatnie przekaże 25-30 tysięcy litrów alkoholu do rąk. Gdy resztki produkcji zostaną wyczerpane, firma zobaczy, jak dalej może działać użytecznie zachowując własną finansową równowagę. „Oczywiście nadal sprzedajemy piwo w supermarketach, ale aspekt społeczny jest dla nas bardzo ważny. Ludzie piją piwo w domu, ale nie jest to produkt masowo kupowany i chomikowany”.

Biopaliwo

Oprócz ‘Bawarii’, również inne duże browary, jak ‘Heineken i ‘AB’ produkują środki dezynfekujące z resztkowego alkoholu. Producent bezalkoholowego piwa ‘AB’ już od dłuższego czasu pracuje nad zrównoważonymi wykorzystaniem alkoholu, który jest uwalniany w procesie produkcji – mówi Wilco Heiwegen, który koordynuje produkcję i przekazywanie żelu do rąk na terenie Holandii.

Wcześniej alkohol służył jako podstawa do biopaliw i produktów czyszczących. „Spożycie piwa bezalkoholowego wzrasta od lat. Pozostaje nam więc coraz więcej alkoholu, z którym lubimy zrobić coś użytecznego”.

‘AB’ InBev dostarcza alkohol partnerom, do produkcji żelu do rąk i środków dezynfekujących a następnie przekazuje gotowe produkty różnym instytucjom opieki zdrowotnej w Europie. Przekazał już 26 tysięcy litrów żelu do rąk i 50 tysięcy litrów środków dezynfekujących. „To znaczna inwestycja, ale dopóki kryzys i niedobory będą się utrzymywały, chcemy kontynuować naszą pracę” – mówi Wilco Heiwegen.

„Wciąż obserwujemy duże zapotrzebowanie na piwo 0,0” – mówi Heiwegen z ‘AB’. Pomimo gwałtownej sprzedaży zwykłego piwa, nie martwi się jeszcze o browar. „Naszym priorytetem jest głównie sama branża gastronomiczna, przedsiębiorcy są mocno dotknięci i chcemy w jak największym stopniu wspierać ich. Kiedy znów się otworzą, napełniamy ich zbiorniki nowym piwem. Właściciele punktów zamawiających nasze piwo, otrzymują zniżki i odroczenie spłat.”

Grupa piwowarów Niderlandzkie Browary myśli o odpowiedzialnych sposobach ponownego otwarcia branży gastronomicznej, stopniowym otwarciu punktów z uwzględnieniem obowiązującej obecnie zasady zachowywania odległości półtora metra.

Holenderskie piwo a sponsoring EURO 2020

Na początku listopada ubiegłego roku ‘Heineken’ ogłosił, że będzie sponsorować Mistrzostwa Europy w 2020 roku. Ta decyzja stanowiła ostateczne uhonorowanie marki, która już od wielu lat współpracuje ze środowiskiem piłkarskim. Sytuacja uległa zmianie w momencie wybuchu światowej pandemii koronawirusa. EURO zostało na razie odłożone na czas nieokreślony.

Marzenna Donajski / Donajska

Brak zaufania w czasach pandemii to jak brak oddechu

Jaka wspólna koncepcja nurtuje dojrzałe, demokratyczne kultury w czasie pandemii? – poza oczywiście koncepcją „mycia rąk” i zachowania „odpowiedniej odległości”? Kwestia zaufania. Zaufania obywateli do decydentów, do siebie nawzajem i siebie samych. Zaufania decydentów do „zdrowego rozsądku” i posłuszeństwa obywateli. Zaufania między krajami i instytucjami (np. czy dane publikowane przez Chiny są wiarygodne? Czy Włochom można zaufać w sytuacji ich finansowego wsparcia z europejskiego funduszu kryzysowego?) 

Jak rozwinie się kwestia społecznego zaufania lub jego deficytu do rządów i do nauki jest trudne do przewidzenia nawet w krajach demokratycznych – mimo, że tam będzie ewentualnie przebiegać na poziomach bardzo zniuansowanych. Co dopiero w kraju rządzonym maczugą, jak Polska.  

Czy część Polaków, którzy pokładali zaufanie w obecnej władzy straci to zaufanie? Czy może tym bardziej zaufają rządowi w niepewnych czasach? Czy zaufaja mu bardziej od ekspertów w nauce i medycynie? A co stanie się z zaufaniem do innych i do siebie samych u osób, które nigdy z ufnością nie podchodziły do obecnego rządu? Co się stanie z wzajemnym nastawieniem obu tych grup społecznych? Czy polaryzacja pogłębi się czy może zmniejszy? 

Najważniejsze dramatyczne wydarzenia, mówi niderlandzki psycholog Jan-Willem van Prooijen, mogą prowadzić do wielkiej nieufności, a nawet myślenia spiskowego.  

Niepewność jakie pociąga za sobą pandemia, może sprawić, że ludzie mniej lub bardziej będą skłonni zaufać ekspertom: naukowcom i medykom. A wraz z nimi rządowi. Gdyż w czasach pandemii, nawet w demokratycznych krajach autorytety nauki moga być postrzegane w oddzieleniu od władz. Według Van Prooijena zależy to nie tyle od przebiegu pandemii lecz przekonań, które ludzie mieli wcześniej.

Od sposobu, w jaki myślimy. Czy czujemy, że przywódcy należą do naszego obozu i chcą dla nas jak najlepiej. Jeśli wcześniej byliśmy o tym przekonani, będziemy skłonni zaufać rządowi jeszcze bardziej. Jeśli wcześniej w to wątpiliśmy, nasza nieufność wzrośnie. „Gdy jesteś podejrzliwy i interpretujesz wszystko w świetle tego przekonania, szukając dowodów swoich podejrzeń – twoje podejrzenia powiększą się” – mówi Van Prooijen

Po pierwsze, po drugie, …po czwarte: zaufanie 

Lynn Berger w swoim artykule w De Correspondent pisze, że gdy premier Holandii, podczas swojej pierwszej konferencji prasowej dotyczącej pandemii wspomniał o zaufaniu, w pierwszym momencie bardziej zainteresowana była bieżącymi informacjami, które miał im do przekazania. Że powinniśmy pracować jak najwięcej z domu, trzymać się z daleka od osób podatnych na zagrożenia, nikomu nie podawać rąk. Skupiała się nad logistyką niezbędną w swoim małym kręgu, czy np. dzieci będą mogły pozostać u dziadków? 

Za drugim razem apel o zaufanie zajął więcej miejsca w czasie konferencji. Premier powiedział wprost: „należy dać przestrzeń i pewność wszystkim tym, którzy pracują dzień i noc, aby pomagać innym i kontrolować wirusa.   

Kilka dni później również król to podkreślił, co już dość zapadło w pamięć. Przypomniał swoim poddanym, że powinni być dumni z ekspertów Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego i Środowiska (RIVM) oraz Powszechnej Służbie Zdrowia (GGD) a także wszystkim instytucjom, wskazującym nam drogę na podstawie badań naukowych i doświadczeń. „Ważne jest, abyśmy nadal dawali im pewność siebie i postępowali w myśl ich wskazań.”

Można było wyciągnąć wniosek, że apele o zaufanie to przejaw niepewności, która charakteryzuje tę pandemię. Kiedy wie się coś na pewno, zaufanie przestaje grać rolę. 

Apel sugerował, że zaufanie nie jest samo w sobie oczywiste, że należy nas nakłaniać. Tydzień po przemówieniu króla pojawił się wywiad z astronautą André Kuipersem na temat radzenia sobie z izolacją społeczną. „Ufaj nauce. (…) Rob to, co mówią” – powiedział o tym, co jest ważne.  

Im częściej powtarzało się wezwanie, tym bardziej zastanawiające było. Oprócz wszystkiego, co wciąż zastanawia: Jak to się skończy? Kiedy znowu zobaczymy rodziców czy innych bliskich? Do czego dokładnie jesteśmy nakłaniani, gdy wzywa się nas do zaufanie do naukowców, ekspertów i do nauki? Czy taki kryzys zwiększy, czy zmniejszy naszą gotowość do zaufania?

Potrzeba zrozumienia świata i powstawanie teorii spiskowych

Lynn Berger od pewnego czasu zajmuje się artykułami i raportami dotyczącymi zaufania do nauki. Od listopada ub. roku, poświęca uwagę książce „Dlaczego ufać nauce?” geologa i historyka nauki Naomi Oreskes, opowiadającego się za zaufaniem do rzetelności nauki. 

Ogólne badania przeprowadzone w Holandii pokazują, że zaufanie do nauki jest dość wysokie (jak wskazuje arkusz informacyjny Rathenau Instituut). Częściowo dzięki postępowi technologicznemu, medycznemu i innym dokonaniom w oparciu o badania naukowe w ciągu ostatniego półtora wieku. 

Istnieje jednak kilka obszarów – zmiana klimatu, szczepienia, modyfikacja genetyczna, teoria ewolucji – w których nauka nie uzyskuje zaufania ze strony znacznej i często hałaśliwej grupy. 

Psycholog Bastiaan Rutjens, który na uniwersytecie w Amsterdamie prowadzi badania w zakresie zaufania i nieufności do nauki mówi, że taka nieufność, może mieć różne przyczyny. „Ludzie mają podstawową, psychologiczną potrzebę zrozumienia, przewidywania i wyjaśniania świata. To także potrzeba kontroli. Aby usunąć niepewność i strach.”  

Dlatego trzymamy się pewnych przekonań politycznych lub religijnych. Gdy już stworzymy dla siebie pewien system przekonań do interpretacji świata, trudno jest nam zaakceptować nowe informacje, które nie są spójne z naszym systemem przekonań. Jednym ze sposobów rozwiązania tego problemu jest nieufność do nowych informacji.  

Brak zaufania do nauki nie jest spowodowany brakiem edukacji

Nie jest prawdą, że brak zaufania do nauki spowodowany jest brakiem wiedzy, jak uważano dawniej. Ideą było jak najlepsze wyedukowanie ludzi i zapewnienie im więcej wiedzy na temat zagadnień naukowych. „Jednak większa wiedza nie zawsze jest rozwiązaniem, a czasem może nawet prowadzić do polaryzacji.” – mówi Rutjens – „Na przykład w Stanach Zjednoczonych najbardziej zagorzali sceptycy klimatyczni są często dobrze wykształceni. A ci, którzy są dobrze wykształceni, są przyzwyczajeni do krytycznego patrzenia i rozumowania. Uważają, że ​​nauka jest z natury niepewna, że nigdy nie jest gotowa, a odpowiedzi nigdy nie są ostateczne”.

Jak na ironię więc, to co charakteryzuje naukę – czyli krytyczne podejście, postępowy wgląd – może również stanowić podstawę nieufności w nauce. 

Rutjens sądzi, że nawoływanie w Holandii do zaufania może się udać, ponieważ na razie rząd jasno komunikuje, w jaki sposób określane są pewne wskazania lub dlaczego się one zmieniają. Jak na przykład, dlaczego szkoły nie były początkowo zamykane, a następnie zamknięte z powodu presji społecznej. Jeśli polityka rządu, która częściowo opiera się na radach RIVM, okaże się właściwa, istnieje duża szansa, że ​​zaufanie do nauki wzrośnie.

Zaufanie do nauki to trzy różne przedmioty zaufania

Pojęcie „zaufanie do nauki” nie jest terminem jednolitym. Składa się z zaufania do metody naukowej, do naukowców jako ludzi i konkretnej instytucji naukowej. „To trzy bardzo różne przedmioty zaufania” – jak zauważa socjolog Jaron Harambam. 

W tym sensie, zarówno władze w Holandii, jak i RIVM posiadają obecnie zaufanie. Większość ludzi podąża za nimi, gdyż mówią co powinno się robić.  

Pewne konkretne formy sceptycyzmu pojawiają się jednak w społecznościach, w mediach społecznościowych i innych platformach. Istnieje duża nieufność do metod RIVM. Ludzie chcą wiedzieć: jakie modele są tworzone? kiedy ktoś zaliczany jest do osób zmarłych na koronawirusa? co mówią liczby skażeń, jeśli nie ma spójnych testów? A także: jakie rozważania polityczne są podejmowane, gdy wiedza naukowa przekształca się w politykę?

Sprzeczność: „my” – „oni” nie jest wyraźna i stała

„My” możemy zmienić w „oni” w dowolnym momencie w czasie pandemii. Jesteśmy zarówno ofiarami jak i sprawcami, niewinnymi i niebezpiecznymi. Nie bez powodu używamy terminu: „podejrzany” wobec osób, które nie zostały jeszcze przetestowane na koronawirusa, ale mogą go mieć. Kiedy spacerujemy – co na szczęście jest jeszcze możliwe – lub patrzymy na puste półki w supermarkecie, obawiamy się nieświadomie, że jesteśmy nosicielem, niebezpieczeństwem od wewnątrz.

Brak zaufania jest jak brak oddechu

Budowanie przejrzystości sytuacji i dostarczanie wyjaśnień są kluczowe dla uzyskania społecznego zaufania. I przede wszystkim utrzymania tego zaufania – twierdzi Pauline Voortman, która uzyskała doktorat na temat zaufania w ramach organizacji.  „Gdy eksperci są bezsilni i od czasu do czasu twierdzą, że czegoś nie wiedzą lub że ich wiedza specjalistyczna nie obejmuje czegoś, budzi to zaufanie” – mówi.

Wiąże sie z tym pewna delikatna kwestia. Jesteśmy bardziej podatni na zranienie, gdy już okazaliśmy zaufanie. 

Zaufanie posiłkuje się zaufaniem. Jednak przekonania, które mieliśmy wcześniej, również odgrywają rolę w budowaniu zaufania. Podobnie jak emocje, niepewność, strach czy inne stany naszego umysłu. I tak długo, jak wszystko idzie dobrze, niemal tego nie zauważamy. Ponieważ zaufanie, mówi Voortman, „jest jak czyste powietrze: nie martwimy się nim, dopóki nie zaczniemy wyczuwać w powietrzu jego braku i zacznie nam się robić duszno” – krótko mówiąc, gdy go już nie ma. 

Wirus sprawia, że ​​pacjenci dosłownie się duszą, ale pandemia może również dusić tych, którzy nie są zarażeni. Ponieważ dochodzimy do muru, ponieważ martwimy się o bezbronne osoby, które kochamy. Ponieważ boimy się kryzysu społecznego, kulturalnego i ekonomicznego. Albo dlatego, że zastanawiamy się, czy możemy zaufać władzom. Nie tyle nauce – gdyż ta sama się udoskonali i oczyści – co władzom. Władzom, które muszą nas przez to przeprowadzić, gabinetowi i jego specjalistom. W tych trudnych czasach, gdy wielu spośród nas ufa wszystkim innym, tylko nie sobie. 

Marzenna Donajski / Donajska

Fotografia: ABC News



„Wszyscy jesteśmy astronautami” – 20 Porad Jak Spędzić Izolację

Kwarantanna z rodziną lub partnerem? Komunikacja jest najważniejsza. „Wszyscy jesteśmy astronautami na planecie Ziemia. Izolacja nam się uda, jeżeli będziemy podejmować przemyślane działania i dbać o innych” –  twierdzi astronautka Anne McClain.

Jak konkretnie to zrobić?

  1. Identyfikuj sytuację lub problem i rozmawiaj z innymi o nim
  2. Pracuj nad tym, by rozwiązać konflikt
  3. Mów zawsze tak, aby być zrozumianą/-ym
  4. Słuchaj innych słuchaj aktywnie, szukaj niewerbalnych wskazówek.
  5. Zadawaj pytania, żeby lepiej coś zrozumieć
  6. Proś o informację zwrotną
  7. Dziel się informacjami i emocjami
  8. Mów o swoich o intencjach, zanim podejmiesz działanie
  9. Dbaj o siebie – zarówno o ciało, jak i umysł – o higienę, sen, samopoczucie
  10. Oceniaj swoje siły i słabości – i podejdź do tej oceny realistycznie
  11. Ucz się na błędach
  12. Podejmij działanie, by minimalizować stres i negatywne nastawienie (nie zarażaj nimi innych)
  13. Bądź towarzyska/-i
  14. Dbaj o równowagę między pracą, odpoczynkiem i czasem dla siebie
  15. Praca w domu? Nie pozwól, by wszystko zdominowała
  16. Bądź zorganizowana/-y
  17. Miej harmonogram – trzymanie się planu; to pomaga przyzwyczaić się do sytuacji, w której praca przenika się z życiem domowym
  18. Zwolnij znajdź czas na przyjemne aktywności (np. wspólny wieczór telewizyjny)
  19. Dbaj o dobry senod niego zależy zdrowie, samopoczucie, kondycja, a nawet relacje z innymi
  20. Utrzymuj kontakt z ludźmi – nawet wtedy, gdy trzeba trzymać się w bezpiecznej odległości od nich (np. kontakt online z rodziną i przyjaciółmi) izolacja jest niszcząca dla naszej psychiki i organizmu – zwłaszcza dla układu odpornościowego. Technologia ułatwia utrzymywanie kontaktów, warto znaleźć czas, by porozmawiać z kimś każdego dnia – to może nam nawet pomóc zwalczyć wirusy

Powyższe zachowania powiązane są z 5. Umiejętnościami, uznawanymi za kluczowe przez astronautów:

  • komunikacja
  • dobre przywództwo
  • dbanie o załogę
  • dbanie o siebie
  • życie w grupie

Porady pochodzą od astronautów: Anne McClain, Scotta Kelly, oraz psychologa Ala Hollanda pracującego w NASA m.in. przy selekcji astronautów i przy treningach psychologicznych.

Anne McClain – jest pułkownikiem w armii USA i inżynierką. W ramach ostatniej misji pracowała na stacji kosmicznej pół roku, od grudnia 2018 roku do czerwca 2019 roku.

Scott Kelly – to astronauta, który wziął udział w niezwykłym eksperymencie NASA, mającym sprawdzić, jak ludzki organizm znosi długie przebywanie w kosmosie. Jego prawie roczna misja na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ma na celu lepiej przygotować ludzi do podróży na Marsa.

Marzenna Donajski / Donajska

W kryzysie kraj napędzany jest przez kobiety

Wiemy to od dawna, od historyków, od reporterów wojennych, ale w tych trudnych chwilach mamy dostęp do szczegółowych badań. Chodzi o Niderlandy, ale w Polsce prawdopodobnie jest podobnie.

Podczas kryzysu koronawirusa Holandia utrzymywana jest głównie przez kobiety. Zajmują one prawie 2/3 tak zwanych ‘zawodów kluczowych’ wg. analizy przeprowadzonej przez Consultancy.nl.

Aby odeprzeć kryzys i utrzymać kraj w ruchu, rząd przygotował listę ‘zawodów kluczowych’. Czyli istotnych i niezbędnych, aby pomóc osobom zarażonym i reszcie populacji, pozostającej często w domu, aby ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa.

Kluczowe zawody odgrywają kluczową rolę w koordynowaniu działań mających na celu ograniczenie wybuchu epidemii na przykład:

  • lekarze
  • pielęgniarki
  • pracownicy supermarketów
  • policji
  • sprzątacze
  • urzędnicy

Sporządzono również listę grup zawodowych, które odgrywają ważną rolę w tzw. ‘procesach życiowych’, czyli takich które muszą być kontynuowane przez cały czas, w nastęujących obszarach:

  • utrzymywanie sieci telekomunikacyjnych
  • internetu
  • płatności
  • energia elektryczna
  • produkcja gazu
  • woda pitna
  • utrzymanie ważnych węzłów gospodarczych: np. portu morskiego (w Roterdamie), portu lotniczego (Schiphol Amsterdam).

Listy ‘kluczowych zawodów’ i ‘procesów życiowych’ mogą zostać uzupełnione w najbliższej przyszłości w oparciu o postępy w nauce.

Listy te są ważne, jako określające m.in. czy rodzice mogą zabrać swoje dzieci do szkoły lub przedszkola. Te zasadniczo będą zamknięte w nadchodzących tygodniach. Jednak wyjątki dotyczyć będą dzieci rodziców wykonujących zawód niezbędny do utrzymania funkcjonowania społeczeństwa. 

3,2 miliona ‘zawodów kluczowych’ 

Według Centralnego Biura Statystycznego (CBS), w Holandii jest nieco ponad 9 milionów osób pracujących. A także ok. 4 milionów osób w wieku od 15 do 75 lat nie zalicznych do tej grupy, które z różnych przyczyn nie wykonują pracy zarobkowej (nie są natychmiastowo dostępne lub bezrobotne). 

Wstępna analiza dokonana przez Consultancy.nl wskazuje, że wśród 9. milionów osób pracujących, ok. 3,2 miliona z nich wykonuje‘zawody kluczowe’. W tej grupie, kobiety wykonują 2 miliony kluczowych zawodów, mężczyźni zaś 1,2 miliona.  

Wynika to głównie z ogromnej nadreprezentacji kobiet w kluczowych sektorach, takich jak opieka, opieka nad dziećmi i edukacja.

Wg. analizy nie mniej niż 89% pracowników opieki nad dziećmi to kobiety. wśród personelu medycznego w szpitalach i w szerszym sektorze opieki zdrowotnej to nawet 93% kobiet oraz 87% wśród pielęgniarek. Wśród lekarzy – 60% to kobiety. Podobnie jak ok. 33 000 kobiet pracujących w Holandii jako dziennikarki. Wśród urzędników służby cywilnej kobiety stanowią również większość – 58%. 

W edukacji jest dość równomiernie rozłożone, ale tutaj ponownie liczą się głównie kobiety w trudniejszych czasach: w szkole podstawowej – tam, gdzie trzeba dbać o większość dzieci, ponieważ często są one zbyt małe, aby zostać w domu samotnie – 80% wykonujących zawód nauczycielski to kobiety. 

Istnieją jednak pewne kluczowe zawody, które są w dużej mierze zdominowane przez mężczyzn. Na przykład personel logistyczny, napełniacze skrzynek (72% to mężczyźni), kierowcy ciężarówek (96% mężczyzn) i osoby pracujące w transporcie publicznym: kierowcy autobusów i tramwajów (89% mężczyzn). 

Więcej wyników badań można znaleźć na stronie Consultancy.nl.

Marzenna Donajska / Donajski

Kanada, Niemcy, Holandia a terapie „naprawiające” homoseksualistów

A tymczasem w Kanadzie, w Niemczech i Holandii…

Gabinet kanadyjski wprowadza ustawę zakazującą terapii mających na celu „wyleczenie” z homoseksualizmu. W tym, kierowania nieletnich na tzw. reparatywnych, konwersyjne terapie i promowania konwersyjnych obozów.

Kanadyjczycy, którzy będą zabierać swoje nieletnie dziecko za granicę na podobne terapie, będą podlegać karze.

„Chcemy aby było jasne na ile to tylko możliwe, że praktyki te mają zniknąć z naszego kraju” – powiedział kanałowi informacyjnemu CBC kanadyjski minister sprawiedliwości, David Lametti. Terapie, które miałyby „zamienić” homoseksualną młodzież w heteroseksualną nazywa „niemoralnymi”.

Rząd Kanady podkreśla, że nie ma żadnych naukowych podstaw dla takich „terapii leczniczych”. „Praktyki te oparte są na kłamstwie, że inna orientacja seksualna jest zła i powinna zostać naprawiona” – powiedział Lametti. „To nie tylko kłamstwo, ale także przesłanie, które podważa godność poszczególnych obywateli i społeczności LGBTI”.

Również w Niemczech przyjęto niedawno ustawę kryminalizującą konwersję.

Oczekuje się, że ustawa zyska większość w parlamencie, pomimo krytyki ze strony organizacji chrześcijańskich. Rzecznik chrześcijańskiej organizacji lobbystycznej Campagne Québec-Vie oponował: „Jeśli komuś nie podoba się jego orientacja, rząd nie powinien mu przeszkadzać w szukaniu innej drogi”.

W Niemczech w ubiegłym roku przyjęto prawo zabraniające w znacznym stopniu reparatywnych terapii wobec członków społeczności LGBTI. Organizatorzy tego rodzaju kursów będą karani grzywną, a nawet mogą trafić do więzienia na dłuższy okres.

W Holandii Izba Reprezentantów wezwała w ubiegłym roku gabinet do przyjęcia podobnej ustawy. Partie chrześcijańskie, PVV i Forum na rzecz Demokracji głosowały przeciwko.

Marzenna Furmaniuk Donajska / Donajski

(źródło:
https://www.nu.nl/…/canadese-overheid-verbiedt-therapieen-d…)

Ogólnoświatowy Marsz Kobiet – 21 stycznia 2017

Tak było dwa lata temu, 21 stycznia 2017 r., w czasie Marszu Kobiet w Amsterdamie i wielu miejscach na całym świecie (Women’s March 2017).

W Amsterdamie, wszyscy, niezależnie od płci, rasy, gatunku, etc. demonstrowali – na ogół z pomarańczowymi parasolkami. W geście solidarności z głośnym Czarnym Protestem w Polsce, który miał miejsce w poniedziałek, 03.10.2016 r (organizowanym przez Ogólnopolski Strajk Kobiet).

Polski protest był następstwem odrzucenia przez Sejm projektu ustawy „Ratujmy kobiety” i skierowania zarazem do prac w komisji projektu „Stop aborcji”. Masowy Czarny Marsz, w 147 miastach, wywarł swoją mocą wrażenie na ustawodawcach. Trzy dni później Sejm odrzucił projekt ustawy „Stop aborcji”.

(Pomarańczowy kolor parasolek na zdjęciach jest symbolicznym kolorem Królestwa Niderlandów)

PS. Tłum ludzi i moja nieznajomość wówczas kamerki troszkę utrudniały robienie lepszych zdjęć 😉 ).

(Marzenna Furmaniuk-Donajska / Donajski)

Deklaracja polityczna CSW64 została przyjęta

Deklaracja polityczna #CSW64 została dziś przyjęta. Jest efektem prac 64. Komisji ds. Statusu Kobiet, podsumowującej prawa kobiet w 25. rocznicę Deklaracji Pekińskiej i Platformy Działania.

Państwa członkowskie potwierdzają swoją polityczną wolę działania i uznają, że pojawiły się nowe wyzwania wymagające skoordynowanych i zintensyfikowanych wysiłków, w tym m.in. w następujących kwestiach:

• Uznanie prawa do edukacji dla wszystkich kobiet i dziewcząt, zwracając uwagę na obszary, w których są one niedostatecznie reprezentowane, takie jak STEM;

• Zapewnienie pełnego, równego i znaczącego uczestnictwa, reprezentacji i przywództwa kobiet na wszystkich poziomach i we wszystkich sferach społecznych;

• Zapewnienie kobiecej pozycji gospodarczej, na przykład dostęp do godnej pracy, równej płacy, zabezpieczenia społecznego i dostępu do finansowania;

• Zwalczanie nieproporcjonalnego udziału w nieodpłatnej opiece i pracach domowych kobiet i dziewcząt;

• Zajęcie się nieproporcjonalnym wpływem zmian klimatu i klęsk żywiołowych na kobiety i dziewczęta;

• Położenie kresu wszelkim formom przemocy i szkodliwym praktykom wobec wszystkich kobiet i dziewcząt;

• Ochrona kobiet i dziewcząt w konfliktach zbrojnych oraz zapewnienie udziału kobiet w procesach pokojowych i mediacji;

• Realizacja prawa do zdrowia dla kobiet i dziewcząt, ze szczególnym uwzględnieniem powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego;

• Zwalczanie głodu i niedożywienia wśród kobiet i dziewcząt.

Zdjęcia: UN Women

Marzenna Furmaniuk-Donajska / Donajski

8 marca – Dzień na rzecz Emancypacji

Dla wielu Polaków dzień 8 marca jest dniem adoracji dla kobiet i wręczenia kwiatka (coś jakby ‘Walentynki 2’). Miło, że chociaż raz w roku, patrząc na statystyki alkoholizmu i przemocy domowej w Polsce.

W wielu innych krajach jest to DZIEŃ NA RZECZ EMANCYPACJI oraz solidarności z kobietami i mniejszościami na całym świecie.


PONIEWAŻ:

Marzenna Furmaniuk-Donajska / Donajski