Kwarantanna z rodziną lub partnerem? Komunikacja jest najważniejsza.„Wszyscy jesteśmy astronautami na planecie Ziemia. Izolacja nam się uda, jeżeli będziemy podejmować przemyślane działania i dbać o innych” – twierdzi astronautka Anne McClain.
Jak
konkretnie to zrobić?
Identyfikuj sytuację lub problem i rozmawiaj z innymi o nim
Pracuj nad tym, by rozwiązać konflikt
Mów zawsze tak, aby być zrozumianą/-ym
Słuchaj innych – słuchaj aktywnie, szukaj niewerbalnych wskazówek.
Zadawaj pytania, żeby lepiej coś zrozumieć
Proś o informację zwrotną
Dziel się informacjami i emocjami
Mów o swoich o intencjach, zanim podejmiesz działanie
Dbaj o siebie – zarówno o ciało, jak i umysł – o higienę, sen, samopoczucie
Oceniaj swoje siły i słabości – i podejdź do tej oceny realistycznie
Ucz się na błędach
Podejmij działanie, by minimalizować stres i negatywne nastawienie (nie zarażaj nimi innych)
Bądź towarzyska/-i
Dbaj o równowagę między pracą, odpoczynkiem i czasem dla siebie
Praca w domu? Nie pozwól, by wszystko zdominowała
Bądź zorganizowana/-y
Miej harmonogram – trzymanie się planu; to pomaga przyzwyczaić się do sytuacji, w której praca przenika się z życiem domowym
Zwolnij – znajdź czas na przyjemne aktywności (np. wspólny wieczór telewizyjny)
Dbaj o dobry sen – od niego zależy zdrowie, samopoczucie, kondycja, a nawet relacje z innymi
Utrzymuj kontakt z ludźmi – nawet wtedy, gdy trzeba trzymać się w bezpiecznej odległości od nich (np. kontakt online z rodziną i przyjaciółmi) – izolacja jest niszcząca dla naszej psychiki i organizmu – zwłaszcza dla układu odpornościowego. Technologia ułatwia utrzymywanie kontaktów, warto znaleźć czas, by porozmawiać z kimś każdego dnia – to może nam nawet pomóc zwalczyć wirusy
Powyższe
zachowania powiązane są z 5. Umiejętnościami, uznawanymi za kluczowe przez
astronautów:
komunikacja
dobre przywództwo
dbanie o załogę
dbanie o siebie
życie w grupie
Porady pochodzą
od astronautów: Anne McClain, Scotta Kelly, oraz psychologa Ala Hollanda
pracującego w NASA m.in. przy selekcji astronautów i przy treningach
psychologicznych.
Anne McClain – jest pułkownikiem w armii USA i inżynierką. W ramach ostatniej misji pracowała na
stacji kosmicznej pół roku, od grudnia 2018 roku do czerwca 2019 roku.
Scott Kelly – to astronauta, który wziął udział w niezwykłym eksperymencie NASA, mającym sprawdzić, jak ludzki organizm znosi długie przebywanie w kosmosie. Jego prawie roczna misja na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ma na celu lepiej przygotować ludzi do podróży na Marsa.
Gen. Prof. Elżbieta “Zelma”, „Sulica”, “Zo” Zawacka – Co za kobieta! Swoimi dokonaniami mogłaby obdarzyć życiorysy kilku osób. Jedyna kobieta w szeregach cichociemnych. Bojowniczka walk o Lwów w 1939, kurierka i emisariuszka Grota-Roweckiego do polskiego rządu, uczestniczka Powstania Warszawskiego. Po wojnie, współzałożycielka Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Mianowana Generałem Brygady, jako druga w historii Polskiej Armi kobietą-generał. Dama Orderu Orła Białego.
Tak o niej napisał Jan Nowak-Jeziorański w książce „Kurier
z Warszawy”:
„Nawet w konspiracji, gdzie panuje anonimowość, „Zo” stała się postacią
legendarną. (…) straciła rodzinę. Uchodziła za człowieka ostrego i
wymagającego od innych, ale najbardziej od samej siebie. Jej oddanie służbie
graniczyło z fanatyzmem. (…) Średniego wzrostu, blondynka o niebieskich
oczach miała w sobie coś męskiego. Była surowa, poważna, trochę szorstka i
bardzo rzeczowa. W czasie rozmowy ani razu nie uśmiechnęła się, nie padło ani
jedno słowo natury bardziej osobistej, nic co nie wiązało się ze służbowym
tematem. „Zo” nie miała na to czasu. Dopiero na pożegnanie poczułem ciepły,
mocny uścisk dłoni i usłyszałem lekkie westchnienie: Daj Boże, żebyście dotarli.”
Urodziła się w marcu 1909. We wrześniu 1939
walczyła w obronie Lwowa, po czym dołączyła do szeregów Służby Zwycięstwu
Polski (organizacji poprzedzającej Związek Walki Zbrojnej i późniejszą Armię
Krajową).
Działając pod pseudonimem Zelma
współorganizowała struktury SZP-ZWZ na Górnym Śląsku. Po przeniesieniu do Warszawy została kurierką.
Przewoziła pocztę między Warszawą a Berlinem, która nastęnie przesyłana była przez
Szwecję do Londynu.
Wielokrotnie przekraczała granicę. Po setnym razie,
jak powiedziała, przestała liczyć.
W 1943 przejechała przez Europę do Londynu jako
emisariuszka gen. S. Grota-Roweckiego do polskiego rządu. Kilka miesięcy
później została zrzucona ze spadochronem z powrotem do Polski i tam przyłączyła
się (jako jedyna kobieta) do Cichociemnych.
Brała udział w Powstaniu Warszawskim.
Po wojnie pracowała jako nauczycielka i
kontynuowała karierę naukową. Zgromadziła wiele materiałów o Armii Krajowej i
została współzałożycielką Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.
Otrzymała wiele odznaczeń wojskowych i została mianowana Generałem Brygady – drugą w historii Polskiej Armii kobietą-generałem. „Zo” zmarła w roku 2009 w wieku stu lat.
Wiemy to od
dawna, od historyków, od reporterów wojennych, ale w tych trudnych chwilach
mamy dostęp do szczegółowych badań. Chodzi o Niderlandy, ale w Polsce
prawdopodobnie jest podobnie.
Podczas kryzysu koronawirusa Holandia utrzymywana jest głównie przez kobiety. Zajmują one prawie 2/3 tak zwanych ‘zawodów kluczowych’ wg. analizy przeprowadzonej przez Consultancy.nl.
Aby odeprzeć
kryzys i utrzymać kraj w ruchu, rząd przygotował listę ‘zawodów kluczowych’. Czyli
istotnych i niezbędnych, aby pomóc osobom zarażonym i reszcie populacji, pozostającej
często w domu, aby ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa.
Kluczowe zawody
odgrywają kluczową rolę w koordynowaniu działań mających na celu ograniczenie wybuchu
epidemii na przykład:
lekarze
pielęgniarki
pracownicy supermarketów
policji
sprzątacze
urzędnicy
Sporządzono
również listę grup zawodowych, które odgrywają ważną rolę w tzw. ‘procesach
życiowych’, czyli takich które muszą być kontynuowane przez cały czas, w
nastęujących obszarach:
utrzymywanie sieci telekomunikacyjnych
internetu
płatności
energia elektryczna
produkcja gazu
woda pitna
utrzymanie ważnych węzłów gospodarczych: np. portu morskiego
(w Roterdamie), portu lotniczego (Schiphol Amsterdam).
Listy ‘kluczowych zawodów’ i ‘procesów życiowych’ mogą zostać uzupełnione w najbliższej przyszłości w oparciu o postępy w nauce.
Listy te są ważne, jako określające m.in. czy rodzice mogą zabrać swoje dzieci do szkoły lub przedszkola. Te zasadniczo będą zamknięte w nadchodzących tygodniach. Jednak wyjątki dotyczyć będą dzieci rodziców wykonujących zawód niezbędny do utrzymania funkcjonowania społeczeństwa.
3,2 miliona ‘zawodów kluczowych’
Według Centralnego Biura Statystycznego (CBS), w Holandii jest nieco ponad 9 milionów osób pracujących. A także ok. 4 milionów osób w wieku od 15 do 75 lat nie zalicznych do tej grupy, które z różnych przyczyn nie wykonują pracy zarobkowej (nie są natychmiastowo dostępne lub bezrobotne).
Wstępna analiza dokonana przez Consultancy.nl wskazuje, że wśród 9. milionów osób pracujących, ok. 3,2 miliona z nich wykonuje‘zawody kluczowe’. W tej grupie, kobiety wykonują 2 miliony kluczowych zawodów, mężczyźni zaś 1,2 miliona.
Wynika to głównie z ogromnej nadreprezentacji kobiet w kluczowych sektorach, takich jak opieka, opieka nad dziećmi i edukacja.
Wg. analizy nie mniej niż 89% pracowników opieki nad dziećmi to kobiety. wśród personelu medycznego w szpitalach i w szerszym sektorze opieki zdrowotnej to nawet 93% kobiet oraz 87% wśród pielęgniarek. Wśród lekarzy – 60% to kobiety. Podobnie jak ok. 33 000 kobiet pracujących w Holandii jako dziennikarki. Wśród urzędników służby cywilnej kobiety stanowią również większość – 58%.
W edukacji jest dość równomiernie rozłożone, ale tutaj ponownie liczą się głównie kobiety w trudniejszych czasach: w szkole podstawowej – tam, gdzie trzeba dbać o większość dzieci, ponieważ często są one zbyt małe, aby zostać w domu samotnie – 80% wykonujących zawód nauczycielski to kobiety.
Istnieją jednak pewne kluczowe zawody, które są w dużej mierze zdominowane przez mężczyzn. Na przykład personel logistyczny, napełniacze skrzynek (72% to mężczyźni), kierowcy ciężarówek (96% mężczyzn) i osoby pracujące w transporcie publicznym: kierowcy autobusów i tramwajów (89% mężczyzn).
Więcej wyników badań można znaleźć na stronie Consultancy.nl.
Brak odpowiednich regulacji prawnych dotyczących związków partnerskich i małżeństw jednopłciowych prowadzi dowiększej obecnie dyskryminacji. Chodzi o sytuacje na granicy oraz w szpitalach.
W ramach przeciwdziałania rozprzestrzenianiu się koronawirusa w Polsce wprowadzone zostały obostrzenia na granicach i zakaz wjazdu do kraju cudzoziemcom oraz cudzoziemkom – od niedzieli 15 marca, przez co najmniej 10 dni. Zakaz dotyczy również małżeństw jednopłciowych oraz osób pozostających w związkach partnerskich, chociaż nie dotyczy rodzin z rodzicami heteroseksualnymi.
Krytyka
polityczna przytacza przykład Polki wracającej z Hiszpanii, która nie może
wjechać do kraju ze swoją żoną Hiszpanką i dziećmi. Przepisy zabraniają m.in. wydania
dzieciom polskich dokumentów ze względu na fakt posiadania przez nie dwóch
matek w akcie urodzenia.
Na marginesie mówiąc, dziwię się emigrantkom i emigrantom, którzy w czasach pandemii, finansowej zapaści polskich służb medycznych, czekania po parę dni na leki z polskich aptek, wydłużonego do 30 godzin czasu oczkiwania na granicy (wg. informacji Straży Granicznej), chcą wracać do kraju. Są jednak takie desperatki i desperaci. I wówczas polskie prawo, a właściwie brak odpowiedniego prawa, powoduje, że stają przed ścianą. Mała radość z woli i nadziei powrotu rodaków. A przynajmniej, nie dla wszystkich.
Przedstawiciele społeczności LGBT+ napotykają również bariery, gdy próbują uzyskać dostęp do wiedzy o stanie zdrowia partnera lub partnerki. Informacje nie są też na ogół udzielane osobom z heteroseksualnego, niesformalizowanego związku.
Nie znamy
prywatnych poglądów pracowników medycznych, ale w ramach ograniczania
kontaktów, ścisłego przestrzegania przepisów, mogą postępować w ten upokażający
i wykluczający wiele par sposób. Najbliższa osoba chorego może zostać
potraktowana jako ktoś zupełnie obcy.
Europosłanka Sylwia
Spurek zaapelowała do ministra zdrowia o wprowadzenie zmian w rozporządzeniu
dotyczącym pandemii, domagając się umożliwienia wjazdu do Polski każdej
rodzinie, również tej złożonej z osób nieheteronormatywnych. Europosłanka
powołała się na art. 32 Konstytucji RP mówiący, że ustawa zasadnicza gwarantuje
równość wobec prawa wszystkim obywatelom bez wyjątku.
Przypomniała też, że przepisy nie definiują małżeństwa jako związku wyłącznie mężczyzny i kobiety. „Artykuł 18 Konstytucji RP, do którego niektórzy tak chętnie się odwołują przy takich okazjach, określa gwarancję szczególnej ochrony dla małżeństw heteroseksualnych”
Ogłoszono listę 20 tytułów nominowanych do Europejskiej Nagrody Literackiej 2020. Jest to nagroda przyznawana najlepszej powieści europejskiej opublikowanej w ubiegłym roku w języku niderlandzkim.Tytuły wybrane zostały przez 15 księgarń z całej Holandii.
W tym roku nagroda zostanie przyznana po raz dziesiąty. Będzie to 10 000 euro dla autora oraz 5000 euro dla tłumacza.
Oto lista 20 nominowanych tytułów:
Juan Gómez Bárcena, De hemel boven Lima door (Niebo nad Limą) Juan Gómez Bárcena, z języka hiszpańskiego przełożył Peter Gelauff (Wereldbibliotheek)
Roberto Camurri, De menselijke maat (Ludzka miara), z języka włoskiego przełożył Manon Smits (De Bezige Bij)
Jonathan Coe, Klein Engeland (Mała Anglia), z języka angielskiego przełożyli Otto Biersma i Petra van der Eerden (De Bezige Bij)
Adeline Dieudonné, Het echte leven (Prawdziwe życie), z języka francuskiego przełożyli Frans door Kris Lauwerys i Isabelle Schoepen (Atlas Contact)
David Diop, Meer dan een broer (Więcej niż brat), z języka francuskiego przełożyła Martine Woudt (Cossee)
Jon Fosse, De andere naam. Septologie I-II (Inne imię. Septologia, t. I-II), z języka norweskiego przełożyła Marianne Molenaar (Oevers)
Geir Gulliksen, Kijk ons nu eens (Teraz spójrz na nas), z języka norweskiego przełożyła Geri de Boer (Ambo Anthos)
Michel Houellebec, Serotonine (Serotonina), z języka francuskiego przełożył Frans door Martin de Haan (Arbeiderspers)
Fleur Jaeggy, SS Proleterka (SS „Proleterka”), z języka włoskiego przełożył Frans Denissen (Koppernik)
Drago Jančar, En ook de liefde (A także miłość), z języka słoweńskiego przełożył Roel Schuyt (Querido)
Daisy Johnson, Onder het water door (Pod powierzchnią), z języka angielskiego przełożył Callas Nijskens (Koppernik)
László Krasznahorkai, Baron Wenckheim keert terug (Baron Wenckheim powraca), z języka węgierskiego przełożyła Mari Alföldy (Wereldbibliotheek)
Jiří Kratochvil, Een bedroefde God (Smutny Bóg), z języka czeskiego przełożyła Tieske Slim (Kleine Uil)
Sally Rooney, Normale mensen (Normalni ludzie), z języka angielskiego przełożyła Gerda Baardman (Ambo Anthos)
Antonio Scurati, M. De zoon van de eeuw (M. Syn stulecia), z języka włoskiego przełożył Jan van der Haar (Podium)
Robert Seethaler, Het veld (Pole), z języka niemieckiego przełożyła Liesbeth van Nes (De Bezige Bij)
Ali Smith, Lente (Wiosna), z języka angielskiego przełożyły Karina van Santen i Martine Vosmaer (Prometheus)
Olga Tokarczuk, De Jacobsboeken (Księgi Jakubowe), z języka polskiego przełożył Karol Lesman (De Geus)
Szczepan Twardoch, De koning (Król), z języka polskiego przełożyła Charlotte Pothuizen (Nieuw Amsterdam)
Jeanette Winterson, Frankkusstein (Frankisstein), z języka angielskiego przełożył Arthur Wevers (Atlas Contact)
(Ciąg dalszy tekstu poniżej obrazka)
Nagrody literackie 2020 zostaną ogłoszone pod koniec czerwca podczas uroczystego spotkania w Spui25 w Amsterdamie.
Ceremonia wręczenia nagród odbędzie się w sobotę, 7 listopada, w czasie Festiwalu Przekraczania Granic (het Crossing Border Festival) w Hadze
Według danych
Komendy Głównej Policji mężczyźni w ubiegłym roku spowodowali 73,2 proc.
wypadków, kobiety zaś 22,9 proc. Argumentuje się często, że statystyki w
korzystnym świetle przedstawiają kobiety, gdyż mężczyźni stanowią liczniejszą
grupą kierowców. Instytut Transportu Samochodowego przebadał zatem dane w
sposób możliwie niezależny od liczby kierowców konkretnej płci.
Z badań
wyniknęło, iż kobiety powodują jeden wypadek na 6,7 mln przejechanych
kilometrów, a mężczyźni – raz na 4,7 mln km.
Jako piesi mężczyźni
spowodowali w ubiegłym roku aż 66,3 % wypadków, podczas gdy kobiety 31,6%.
Z testów przeprowadzonych
m.in. przez angielskich naukowców na kilkudziesięcioosobowych grupach kobiet i
mężczyzn wynika, iż dzięki wyższemu poziomowi estrogenu, kobiety wypadają
lepiej w testach pamięci przestrzennej, koncentracji, podzielności uwagi, a
także znajomości przepisów. Estrogen gwarantuje lepsze funkcjonowanie czołowych
płatów mózgu.
Męski hormon –
testosteron sprawia wg ekspertów, że mężczyźni mają lepsze wyczucie perspektywy
i lepiej czytają mapy, ale hormon ten może przyczyniać się do częstego
przekraczania dozwolonej prędkości i szybkiej jazdy.
Kobiety jeżdżą bardziej
zachowawczo, ostrożnie, są spokojniejsze i częściej stosują się do kodeksu
drogowego.
Mężczyźni w
większości przypadków są lepsi od kobiet jeżeli chodzi o technikę jazdy, ale sama
technika jazdy nie decyduje o bezpiecznej jeździe – jak podkreślaja eksperci.
Wg niektórych
badań, młode kobiety upodabniają się stylem jazdy do meżczyzn: częściej jeżdżą
ryzykownie i agresywnie. Częściej też siadają za kierownicę po alkoholu. Tymczasem
organizm kobiety produkuje mniej enzymu rozkładającego cząsteczki alkoholu w
żołądku, więc upijają się szybciej.
Grzegorz Jarzyna wykonuje kolejny krok w stronę filmu, kręcąc sztukę Doroty Masłowskiej – „tragikomedię wirtualną o polskiej rzeczywistości”, wyznaczającą w jego karierze zwrot ku sprawom takim jak np. pamięć historyczna.
„Tekst Masłowskiej jest zlepkiem zdań i spostrzeżeń na temat rzeczywistości. Nie ma w nim linearnej fabuły, rozbudowanych postaci. Teatr bywa zbyt wolny, nie nadąża za tempem narracji i dialogów Masłowskiej. Dzięki filmowemu montażowi mogę zaprosić widza do gry. Każde zdanie, słowo czy sens może mieć swój kontrapunkt w precyzyjnie dobranym obrazie, co buduje dodatkowe pole skojarzeń i powiązań. Film daje mi również zbliżenia i detale, o które trudno w teatrze” – twierdził Grzegorz Jarzyna w rozmowie z Łukaszem Knapem w miesięczniku „Kino”.
Reżyser od dawna szuka artystycznego wyrazu, raz dialogując na scenie z
dziełami z dużego ekranu (np. Nosferatu,
2011, Druga kobieta, 2014), kiedy
indziej wykorzystując instrumentarium X muzy – tak jak w telewizyjnej wersji
spektaklu 2007: Macbeth(2006). Film Między nami dobrze jest wg tekstu
Masłowskiej to wariant przedstawienia, które Jarzyna przygotował dla teatru w
2009 roku. Z animowanych trików i blue boxów powstała – jak mówi odtwórczyni
jednej z ról, Aleksandra Popławska – „tragikomedia wirtualna o polskiej
rzeczywistości”.
Rozgrywa się ona w Warszawie, w biednym mieszkaniu wielopokoleniowej rodziny złożonej z kobiet: Osowiałej Staruszki („Ech, pamiętam ten dzień, w którym wybuchła wojna”), jej córki Haliny, pracującej w hipermarkecie, oraz jeżdżącej na butorolkach wnuczki, czyli Małej Metalowej Dziewczynki. Z tą trójką i ich sąsiadką Bożeną konfrontowane są młode celebrytki, a także Aktor oraz reżyser filmowy. Wszyscy prowadzą iluzoryczne życie pośród kaskad nieznośnej nowomowy kształtowanej przez programy telewizyjne i tabloidowe czasopisma. Wstydzą się zarówno swego rodowodu społecznego, jak i obecnego statusu, starając się udawać kogoś innego. W Między nami dobrze jest na wierzch wychodzą kłopoty współczesnych Polaków z tożsamością, powstałe po kapitalistycznej transformacji i wstąpieniu do Unii Europejskiej. Jako obywatele kraju zacofanego cywilizacyjnie, spauperyzowanego i peryferyjnego wyrzekają się rodzimej tradycji oraz historii, o której ich wiedza ogranicza się do drugiej wojny światowej.
Sztuka Aleksandra Fredry w doborowej obsadzie, ze znakomitą rolą Andrzeja Grabowskiego jako Majora – wciągniętego w matrymonialną intrygę dzielnego wojaka, dotąd bardzo zadowolonego ze swego starokawalerskiego stanu.
Sztuka Aleksandra hr. Fredry została przeniesiona na ekran przez Krystynę Jandę w związku z obchodami 250-lecia teatru publicznego w Polsce. Reżyserce udało się zachować dbałość o realia epoki, a jednocześnie nadać historii werwę i dynamikę, które sprawiają, że Fredrowskie Damy i huzary w jej adaptacji ani trochę nie trącą myszką, przeciwnie – doskonale wpisują się we współczesną problematykę równouprawnienia i „walki płci”.
Major (Andrzej Grabowski), doświadczony żołnierz kampanii napoleońskich, wraz z wiernymi druhami zażywa odpoczynku w swoim wiejskim majątku. Przyjaciele czują się swobodnie, bo właśnie odprawili starą klucznicę, ostatnią białogłowę zakłócającą im sielski starokawalerski nastrój. Niestety, niedługo mogą cieszyć się spokojem i oddawać męskim rozrywkom: oto nadciągają damy – siostry Majora ze swoją żeńską świtą. Najstarsza z siostrzyczek, Orgonowa (Krystyna Janda), matka młodej Zosi (Małgorzata Kocik), ma pewien zmyślny plan, który pragnie przedstawić bratu, który dotąd – mimo dojrzałego już wieku – pozostał w kawalerskim stanie. Pojawienie się dam i ujawnione wkrótce matrymonialne projekty błyskawicznie burzą spokój Majora i jego żołnierskiej braci.
Jedno z najważniejszych dzieł Aleksandra Fredry, klasyka polskiej komedii, w znakomitej interpretacji Jana Englerta przygotowanej w Teatrze Narodowym w Warszawie.
Jan Englert, dyrektor artystyczny Teatru Narodowego, bierze na warsztat jedno z najważniejszych komediowych dzieł Aleksandra Fredry – Śluby panieńskie, czyli Magnetyzm serca z 1832 roku. Historia opowiedziana przez Fredrę w Ślubach to zabawna i nietracąca na aktualności opowieść o odwiecznych damsko-męskich zmaganiach, która dzięki uwspółcześnionej scenografii i doskonałej obsadzie, a także dzięki muzyce Leszka Możdżera, nabiera wyjątkowej świeżości, lekkości i finezji.
Radost (Jan Englert),
podstarzały bon vivant, przyjeżdża wraz ze swoim
bratankiem Gustawem (Marcin Hycnar) do majątku pani Dobrójskiej
(Katarzyna Gniewkowska), mieszkającej z córką Anielą (Patrycja Soliman) i
siostrzenicą Klarą (Kamilla Baar-Kochańska). Pragnie ożenić młodzieńca z
córką gospodyni. Okazuje
się jednak, że ani Aniela, ani Gustaw, małżeństwa nie mają w planach.
Także kuzynka panny Dobrójskiej, Klara, nie wierzy w stałość męskich
uczuć i odrzuca zaloty
nieporadnego Albina (znakomity Grzegorz Małecki). Obie panny składają
przy tym uroczystą przysięgę „nigdy nie być żoną”. Kiedy jednak będący
wytrawnym uwodzicielem Gustaw dowiaduje się, że Aniela go
nie chce, mimo podrażnionej męskiej ambicji postanawia przekonać do
siebie
pannę, a w podjętą w tym celu grę wciąga nieszczęśliwie zakochanego
Albina. Antymęski spisek
słabnie na dobre, gdy zaczyna działać obustronny, tytułowy „magnetyzm
serca”.
Młodzi prowadzą miłosne roszady, starzy przywołują wspomnienia, a międzypokoleniowe rozmowy toczą się wytrawnym Fredrowskim wierszem. Jan Englert spogląda na klasykę ożywczym okiem, a scenografia Barbary Hanickiej zgrabnie łączy sielski krajobraz z nowoczesnością.
Spektakl „Udręka życia” w reżyserii Jana Englerta zarejestrowany w Teatrze Narodowym dla Telewizji Polskiej. Bohaterów dramatu Hanocha Levina, Jonę i Lewiwę, zagrali brawurowo Janusz Gajos i Anna Seniuk.
Jona (Janusz Gajos) i Lewiwa Popoch (Anna Seniuk) to małżeństwo z czterdziestoletnim stażem. Ich świat zamyka się w czterech ścianach wspólnego mieszkania, w którym są dożywotnio skazani na wzajemne towarzystwo. Sfrustrowany, rozczarowany życiem oraz bliski obłędu Jona podejmuje rozpaczliwą próbę odejścia od żony. Tak rozpoczyna się nocna rozmowa, pełna zaskakujących zwrotów akcji, brutalnych obelg, ale i przejmujących zwierzeń, jak to otwierające dramat:
Jestem człowiekiem zgubionym. To prawda, od której nie da się uciec. Jestem
zgubionym. Jak to się stało? Gdy byłem dzieckiem, cały świat leżał mi u stóp.
Jak się to rozpuściło? Wypadło z rąk? To wszystko są wyświechtane pytania, z wyświechtanymi
odpowiedziami. Tylko mój ból nie jest wcale wyświechtany. Żyje. Jest świeży.
Jest tu.
Rozmowę nieoczekiwanie przerywa trzecia postać, osamotniony przyjaciel pary, Gunkel (Włodzimierz Press), którego przybycie rzuca nowe światło na dotychczasowe wydarzenia. Troje bohaterów dramatu Levina razem dotyka najbardziej podstawowych problemów ludzkiej egzystencji, lęku przed starością, śmiercią i samotnością. Adaptacja w reżyserii Jana Englerta wiernie oddaje zarówno tragizm, jak i czarny humor oryginału.
Spektakl o ofierze, winie i przebaczeniu. Bazując na tekstach antycznych i współczesnych, Warlikowski przepracowuje w campowy sposób powojenną traumę i sens poświęcenia.
(A)pollonia w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego stanowi eklektyczną opowieść o ofierze i ofiarowaniu. Porusza problematykę odpowiedzialności za czyny i sensu ofiarnictwa. Materię literacką przedstawienia stanowią zarówno teksty antyczne – dramaty Ajschylosa i Eurypidesa, jak i dzieła najnowsze: twórczość Johna Maxwella Coetzeego i Hanny Krall czy kontrowersyjna powieść Łaskawe Jonathana Littella. Teksty te traktowane są przez reżysera spektaklu w sposób wybiórczy i patchworkowy.
(A)pollonia opowiada historię trzech kobiet: Ifigenii – poświęconej przez ojca Agamemnona za ojczyznę, Alkestis – oddającej życie za męża Admeta oraz Apolonii Machczyńskiej, która zginęła podczas wojny, osieracając przy tym swoje dzieci, ponieważ zdecydowała się ukrywać Żydów. Heroizm okazuje się w przypadku bohaterek dwuznaczny, ich wybory moralne podlegają zakwestionowaniu. Reżyser zadaje niewygodne pytania: o głęboki sens ofiary, o prawo do decydowania o życiu – cudzym, ale i własnym, skoro czasem decyzje dotyczące naszego życia wpływają też znacząco na losy innych. Warlikowski podważa również mechanizm uświęcania ofiar oraz jednoznaczny osąd moralny zbrodniarzy wojennych – Agamemnon po powrocie z Troi wypowie monolog z Łaskawych: „Nigdy nie będziecie mogli powiedzieć: nie zabiję (…); jedyne, co możecie powiedzieć, to: mam nadzieję nie zabijać”. Wątki dramatyczne zostały w spektaklu poprzeplatane z kontrastującymi stylistycznie songami w wykonaniu Renate Jett.
Arcydzieło rosyjskiej dramaturgii autorstwa Mikołaja Gogola w interpretacji Jerzego Stuhra i gwiazdorskiej obsadzie, ze zdjęciami Jolanty Dylewskiej.
Współczesne odczytanie komedii satyrycznej Gogola w reżyserii Jerzego Stuhra i gwiazdorskiej obsadzie po 37 latach od ostatniej inscenizacji w Teatrze TV – pamiętnego spektaklu Jerzego Gruzy z Tadeuszem Łomnickim w roli Horodniczego (premiera 1977).
Rewizor to arcydzieło dramaturgii rosyjskiej z jednej strony
bezlitośnie demaskuje realia carskiej Rosji i stosunki panujące na prowincji, z
drugiej podkreśla to, co jest ponadczasowe, czyli ludzkie wady i tzw. układy funkcjonujące w każdym
społeczeństwie i systemie, który opiera się na strachu.
Do prowincjonalnego miasteczka trafia przejazdem hulaka i uwodziciel – Chlestakow (debiutujący na ekranie Adam Serowaniec). Fatalny zbieg okoliczności sprawia, że miejscowa elita bierze go za podróżującego incognito rewizora, „z najwyższego rozkazu” kontrolującego całą gubernię. Władze miasteczka, z Horodniczym (Jerzy Stuhr) na czele, mają wiele do ukrycia, dlatego próbują zrobić jak najlepsze wrażenie na ważnym gościu. Znajdujący się w poważnych tarapatach finansowych Chlestakow skwapliwie wciela się w przypisaną mu rolę. Bierze sowite łapówki, chętnie nadstawia ucha na donosy i pochlebstwa małomiasteczkowych notabli, umizguje się do żony i córki Horodniczego, który udzielił mu gościny. W oczach prowincjuszy uchodzi za człowieka, który może wszystko Gdy sytuacja go przerasta, cichaczem czmycha. Jego prywatny list, przejęty przez miejscowych dygnitarzy, ujawnia straszną prawdę.
Z Hamleta w postsolidarnościowym czasie i miejscu została tylko pierwsza litera imienia. Jan Klata posłużył się arcydziełem Williama Shakespeare’a, żeby w „H.“ wykrzyczeć wściekłość pokolenia tych, „którzy się nie załapali”. Larum odbijało się echem w upadającej Stoczni Gdańskiej, gdzie grany był spektakl.
Wybrana przez reżysera przestrzeń nie pozwalała zapomnieć o polityczno-społecznym kontekście spektaklu przygotowanego pod szyldem Teatru Wybrzeże. Tłem dla stawianych przez Jana Klatę pytań o to, co zostało z etosu pierwszej „Solidarności”, była słynna hala 42 A, opuszczone i już nikomu niepotrzebne miejsce, w którym pracowała suwnicowa Anna Walentynowicz (w proteście przeciwko jej zwolnieniu wystąpili robotnicy w sierpniu 1980 roku). W tę przestrzeń wjeżdżała na siwym koniu postać w husarskiej zbroi uosabiająca postać Ducha ojca Hamleta, domagająca się od swego następcy wyrównania krzywd; uporządkowania spraw, bo – dosłownie na gruzach solidarnościowej kolebki – trwał w najlepsze bal nowych elit. Klaudiusz z Gertrudą pogrążali Elsynor w hedonistycznej beztrosce. Jacek Sieradzki pisał po latach, że H. był jednym z kopniaków wymierzanych przez teatr ówczesnemu establishmentowi, spychaniem beneficjentów przemian 1989 roku do defensywy.
Hamlet z Wybrzeża nie pyta o to, czy „być albo nie być?”. Podśpiewuje ironiczny numer Püdelsów: „Nic mi się nie chce/ seks mnie nie łechce/ Nie dla mnie splendor i sława/ Nie dla mnie ta cała zabawa”. Książę w interpretacji Marcina Czarnika bywa gwałtowny, czasami histeryczny, a gdy próbuje przeciwstawić się otoczeniu – bezradny. Nie jest też „biednym chłopcem z książką”. Dla zabicia czasu gra w turbogolfa, tak jak rówieśnicy na widowni, którzy, faktycznie, na opuszczonych terenach stoczni spotykali się, żeby uprawiać uliczną odmianę sportu dla elit. Klata mówił o turbogolfie, że to najbardziej antykonsumpcyjna i antyglobalistyczna dyscyplina, jaką można sobie wyobrazić.
Główną bohaterką sztuki okazuje się Rosja wrzucona w tryby historii, prezentująca swoje kolejne oblicza. Mrożek odwołuje się nie tylko do literatury, do Czechowa, Turgieniewa, Majakowskiego i Szekspira, ale także do obiegowych wyobrażeń na temat Rosji i „rosyjskości”, rosyjskiej duszy i mentalności.
Akcja pierwszego aktu sztuki, utrzymanego w klimacie dramatów Czechowa, rozgrywa się w 1910 roku, w Rosji carskiej, w której nie widać jeszcze żadnych symptomów przyszłego rewolucyjnego fermentu; w akcie drugim mamy rok 1928 – następuje rozkwit Kraju Rad; w trzecim przenosimy się w czasie o wiele dekad, do okresu tuż po rozpadzie ZSRR. Przez kolejne części tej „komedii tragicznej” przewijają się te same postaci, poznajemy ich dramatyczne wybory i pogmatwane losy. Tytułową miłość uosabia Tatiana (Małgorzata Kożuchowska), inną ważną postacią jest Zachedryński (Jan Frycz), inteligent, który, początkowo zdystansowany do spraw świata, po upadku starego ładu służy nowemu systemowi, by w końcu paść jego ofiarą. Główną bohaterką sztuki okazuje się jednak Rosja wrzucona w tryby historii, prezentująca swoje kolejne oblicza. Mrożek odwołuje się nie tylko do literatury, do Czechowa, Turgieniewa, Majakowskiego i Szekspira, ale także do obiegowych wyobrażeń na temat Rosji i „rosyjskości”, rosyjskiej duszy i mentalności.
Napisana w 1993 roku Miłość na Krymie to najważniejsza z czterech sztuk Sławomira Mrożka, powstałych w latach 90. Losy jej prapremiery były dość powikłane: Jerzy Jarocki, który jako pierwszy chciał podjąć się inscenizacji, planował wprowadzić pewne zmiany w treści i układzie dzieła, przeciw czemu dramaturg ostro zaoponował, publikując w prasie słynne „dziesięć punktów” – warunków, na jakich wolno spektakl wyreżyserować. Ostatecznie – nie ingerując w tekst dramatu, w duchu zalecanym przez autora – prapremierę sztuki przygotował w Teatrze Starym w Krakowie Maciej Wojtyszko. Po latach napięcie między Mrożkiem i Jarockim w końcu opadło i reżyser mógł wystawić sztukę we własnym układzie, czego dokonał w 2007 roku w Teatrze Narodowym w Warszawie. Był to jeden z ostatnich przygotowanych przez niego spektakli. Prac nad rejestracją telewizyjną już nie dokończył, podjął się tego Jan Englert.
Gombrowiczowska opowieść o wakacyjnej przygodzie Witolda i Fuksa to w rzeczywistości przypowieść o bezskutecznym poszukiwaniu sensowności świata.
Przecież patrzyłem na tego wisielca akurat tak samo, jak w tamtych krzakach patrzyłem na wróbla. I pum, pum, pum, pum! Raz, dwa, trzy, cztery! Wróbel powieszony, patyk wiszący, kot uduszony-powieszony, Ludwik powieszony. Jak składnie! Jaka konsekwencja! Trup idiotyczny stawał się trupem logicznym – tylko że logika była i ciężka… i zanadto moja… osobista… taka… osobna… prywatna. Nic mi nie pozostawało, prócz myślenia. Myślałem.
Kosmos, rozdział X Według Witolda Gombrowicza Kosmos był powieścią o kształtowaniu się rzeczywistości, percepcji czy też relacji zawartej miedzy świadomością a rzeczywistością. Kosmos
odnosił się też do samego słowa i języka, do narracji o rzeczywistości.
W pozornie nieskładnych grach językowych przewija się w tle filozofia
europejska, którą zresztą Gombrowicz bardzo dobrze znał. Akcja zaczyna
się kiedy dwaj młodzi mężczyźni wyjeżdżają do górskiej miejscowości
(Zakopane); Witold postanawia odpocząć przed egzaminami, a Fuks chce
oderwać się od męki pracy z niemiłym szefem. Ich uwagę i zmysły
pochłania córka właścicieli pensjonatu, piękna i młoda mężatka Lena.
Bohaterowie odkrywają wokół siebie dziwne ślady (powieszonego na drucie
wróbla, strzałki na suficie prowadzące do powieszonego na nitce
patyczka) i postanawiają przeprowadzić śledztwo. Im bardziej pragną
uporządkować rzeczywistość, tym bardziej im się ona wymyka.
Spektakl Kosmos zdobył wiele nagród: Nagrodę im. Tadeusza Żeleńskiego Boya (2006), przyznawana przez polską sekcję AICT dla Zbigniewa Zapasiewicza; Nagrodę im. Cypriana Kamila Norwida (2006), przyznawaną przez Samorząd Województwa Mazowieckiego, „w kategorii teatr”, dla Zbigniewa Zapasiewicza za rolę Leona; Nagrodę Dyrekcji Festiwalu Bałtyjski Dom w Sankt Petersburgu (2006); Feliksa Warszawskiego (2006) dla Jerzego Jarockiego za oraz dla Zbigniewa Zapasiewicza w kategorii „pierwszoplanowa rola męska” za rolę Leona.
Muzyczny spektakl przenosi antyczną historię w czasy współczesne, a reżysera interesuje przede wszystkim jej osobisty wątek, który mógłby dotyczyć każdego.
Opera Orfeusz i Eurydyka, nawiązująca do znanego mitu o miłości, jest dziełem Christopha Willibalda Glucka (1714-1787), niemieckiego kompozytora okresu klasycyzmu, jednego z reformatorów opery klasycznej. Wydarzenie zarejestrowane przez Narodowy Instytut Audiowizualny jest koprodukcją Teatru Wielkiego – Opery Narodowej w Warszawie i Teatru Narodowego w Bratysławie. Reżyser, Mariusz Treliński wybrał wiedeńską wersję opery (1762), która nieco różni się od wersji paryskiej (1774) zakończeniem.
Muzyczny spektakl przenosi antyczną historię Orfeusza i Eurydyki we współczesne mury blokowiska; reżysera nie interesuje wieloznaczność mitu, lecz osobisty wątek, który mógłby dotyczyć każdego. Narracja bliższa jest Scenom z życia małżeńskiego Bergmana niż klasycznej wersji historii. Wyprawa Orfeusza po ukochaną Eurydykę – mężczyzny, który, dodajmy, niewiele wie o życiu i miłości, nieprzygotowanego na utratę bliskiej osoby – staje się drogą w głąb siebie; jest próbą pogodzenia z bezradnością wobec śmierci. W micie Eurydyka umiera od ukąszenia węża, w spektaklu Trelińskiego miota się po mieszkaniu i ostatecznie popełnia samobójstwo.
(na podstawie treści http://wroclaw.naszemiasto.pl)
Używaj języka równościowego na lekcjach, na stronie szkoły, w formułowanych pisemnie komunikatach. Zwracając się do „uczniów i uczennic” pokażesz im, że się liczą.
Zwracaj uwagę na swój język w sytuacjach codziennych – staraj się unikać frazeologizmów, powiedzonek, żartów, które mogą w jakiś sposób ośmieszać, bądź znieważać którąś z płci.
Zastanów się, czy dziewczyny i chłopcy mają równy dostęp do całej przestrzeni szkolnej, czyli czy w takiej samej mierze ją wykorzystują. Jeśli np. dziewczyny nie korzystają z boiska – zorganizuj aktywne przerwy, by oswoić je z tą przestrzenią.
Zachęcaj dziewczyny do udziału w stereotypowo męskich aktywnościach – sporcie, naukach ścisłych. Możesz też zorganizować kółko przedmiotowe tylko dla dziewczyn. Często lepiej się czują, gdy pokonują stereotypy płciowe we własnym gronie.
Uzupełniaj podręczniki o historię i doświadczenia kobiet – naukowczyń, polityczek, działaczek społecznych. W ten sposób pokażesz dziewczynom, że mogą zmieniać świat
Przydzielaj zadania w niestereotypowy sposób, np. niech dziewczyny przyniosą krzesła, a chłopcy zetrą tablicę i podleją kwiaty.
Zastanów się nad świętami i zwyczajami szkolnymi. Jaka jest w nich rola dziewczyn, a jaka chłopaków? Czy nie utrwalają one czasem stereotypowych ról płciowych
Kupuj nagrody wedle zainteresowań, a nie płci.
Monitoruj wyniki szkolne. Sprawdzaj, jak na twoich przedmiotach radzą sobie dziewczyny a jak chłopaki, zastanów się, z czego to może wynikać i jak wspierać jednym i drugich w poprawie wyników szkolnych czy innych osiągnięć (nie tylko edukacyjnych, także sportowych, społecznych, artystycznych itp.).
Doszkalaj się, czytaj, rozwijaj zainteresowania – zdobywanie wiedzy i świadomości to proces, wykonaj więc pierwszy krok ku równości płci.
(źródło: Centrum Edukacji Obywatelskiej (CEO) ✍ dr Maja Dobiasz-Krysiak
➡ Jeśli temat równości płci w szkole Was zainteresował, to dłuższy tekst autorstwa dr Mai Dobiasz-Krysiak można znaleźć na blogu: https://bit.ly/38rm25Z ⬅
Gabinet
kanadyjski wprowadza ustawę zakazującą terapii mających na celu
„wyleczenie” z homoseksualizmu. W tym, kierowania nieletnich na tzw.
reparatywnych, konwersyjne terapie i promowania konwersyjnych obozów.
Kanadyjczycy, którzy będą zabierać swoje nieletnie dziecko za granicę na podobne terapie, będą podlegać karze.
„Chcemy aby było jasne na ile to tylko możliwe, że praktyki te mają
zniknąć z naszego kraju” – powiedział kanałowi informacyjnemu CBC
kanadyjski minister sprawiedliwości, David Lametti. Terapie, które
miałyby „zamienić” homoseksualną młodzież w heteroseksualną nazywa
„niemoralnymi”.
Rząd Kanady podkreśla, że nie ma żadnych
naukowych podstaw dla takich „terapii leczniczych”. „Praktyki te oparte
są na kłamstwie, że inna orientacja seksualna jest zła i powinna zostać
naprawiona” – powiedział Lametti. „To nie tylko kłamstwo, ale także
przesłanie, które podważa godność poszczególnych obywateli i
społeczności LGBTI”.
Również w Niemczech przyjęto niedawno ustawę kryminalizującą konwersję.
Oczekuje się, że ustawa zyska większość w parlamencie, pomimo krytyki
ze strony organizacji chrześcijańskich. Rzecznik chrześcijańskiej
organizacji lobbystycznej Campagne Québec-Vie oponował: „Jeśli komuś nie
podoba się jego orientacja, rząd nie powinien mu przeszkadzać w
szukaniu innej drogi”.
W Niemczech w ubiegłym roku przyjęto prawo
zabraniające w znacznym stopniu reparatywnych terapii wobec członków
społeczności LGBTI. Organizatorzy tego rodzaju kursów będą karani
grzywną, a nawet mogą trafić do więzienia na dłuższy okres.
W
Holandii Izba Reprezentantów wezwała w ubiegłym roku gabinet do
przyjęcia podobnej ustawy. Partie chrześcijańskie, PVV i Forum na rzecz
Demokracji głosowały przeciwko.
Tak było dwa lata temu, 21 stycznia 2017 r., w czasie Marszu Kobiet w Amsterdamie i wielu miejscach na całym świecie (Women’s March 2017).
W Amsterdamie, wszyscy, niezależnie od płci, rasy, gatunku, etc. demonstrowali – na ogół z pomarańczowymi parasolkami. W geście solidarności z głośnym Czarnym Protestem w Polsce, który miał miejsce w poniedziałek, 03.10.2016 r (organizowanym przez Ogólnopolski Strajk Kobiet).
Polski protest był następstwem odrzucenia przez Sejm projektu ustawy „Ratujmy kobiety” i skierowania zarazem do prac w komisji projektu „Stop aborcji”. Masowy Czarny Marsz, w 147 miastach, wywarł swoją mocą wrażenie na ustawodawcach. Trzy dni później Sejm odrzucił projekt ustawy „Stop aborcji”.
(Pomarańczowy kolor parasolek na zdjęciach jest symbolicznym kolorem Królestwa Niderlandów)
PS. Tłum ludzi i moja nieznajomość wówczas kamerki troszkę utrudniały robienie lepszych zdjęć 😉 ).