„Fałszywa przyjaciółka” – Katarzyny Znańskiej-Kozłowskiej

Ciężko nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że w Polsce nieustannie pielęgnujemy i hodujemy kulturę picia. Przy każdej uroczystości na stole niezmienny jest jeden element- alkohol. Opijamy wszystko: porażki, sukcesy, chrzty, wesela i pogrzeby. Każda okazja jest dobra, żeby się napić. “Ze mną się nie napijesz?”, “Jesteś chora?”, “Prowadzisz samochód?”- słyszymy, gdy odmawiamy.

Nieustannie musimy podawać powody, dla których nie pijemy – bo przecież nie wypada ot tak zrezygnować z alkoholu. Zastanawialiście się kiedyś nad tym, dlaczego nikt nikogo nie pyta, dlaczego sięga po alkohol? Zastanawialiście się kiedyś, z jakiego powodu stało się to dla nas wszystkich zupełnie normalne? No dobrze, może nie dla wszystkich: kobieta nie może się upić, bo tak jakoś “nie wypada”. Ale mężczyna? To co innego! “Co to za facet, który się nie napije?”

Problem alkoholizmu wśród naszego społeczeństwa był i nadal jest poważny (mimo że często nie zdajemy sobie z tego sprawy). Jednak dlaczego obraz kobiety nadużywającej alkohol jest zupełnie odmienny od tego dotyczącego mężczyzny?

Fundacja Głosuj Na Kobietę jest organizacją non-profit i finansujemy działalność dzięki Darczyńcom. Możemy działać również dzięki Tobie.

Słusznie wskazała autorka książki “Fałszywa przyjaciółka”, Katarzyna Znańska-Kozłowska, że “Alkoholiczki do dziś kojarzą się z osobami rozwiązłymi, upadłymi, z nizin społecznych i ekonomicznych”. Twórczyni podkreśliła, że alkoholizm jest chorobą tak samo wyniszczającą, jak każda inna. “Fałszywa przyjaciółka” nie jest kolorową, zabawną, przyjemną historią o kobiecie sukcesu, która ma świetne życie, dobrze się bawi i lubi czasami coś wypić. Przedstawia opis przeżyć wewnętrznych bohaterki – alkoholiczki, która wstydzi się swojego zachowania. A jednak nieustannie pragnie, by ktoś zauważył jej problem, powiedział na głos to, czego ona nie potrafi, i uratował ją.

Książka składa się z etapów: przed terapią, w trakcie, oraz po jej zakończeniu. Ukazana została również perspektywa męża głównej bohaterki, który często był przez nią postrzegany jako osoba pozbawiona czułości i miłości. Z jednej strony jest to lektura, przez którą się wręcz płynie. Z drugiej: jej treść smuci, wzrusza, skłania do refleksji. 

“Fałszywa przyjaciółka”, to pozycja przełomowa: pokazuje problem, który stanowi temat tabu – a alkoholizm kobiet zupełnie nie należy do rzadkości. Zachęca do zastanowienia się nad tym, czy to naprawdę jest normalne, że wszyscy pijemy? Czy warto nadal namawiać innych do alkoholu?

Aleksandra MICIAK

Dziady, czyli dziadkowie. Zapomniane święto naszych przodków

Nie mamy dziś już wpływu na patriarchalny zwrot ‘dziady’. Można sobie wytłumaczyć, że to ‘dziadkowie’ – nasi przodkowie. Zarówno dziadkowie, jak i babcie. Przypomnijmy sobie, o co w ogóle chodziło w tych rytuałach, obrzędach i świętach.

Zdjęcie: Wikipedia

Słowo ‘DZIAD’ –  pochodzi z prasłowiańskiego słowa *dědъ (lm *dědi) oznaczającego przede wszystkim „ojca ojca, ojca matki”, „człowieka starego zajmującego honorową pozycję w rodzinie”, „przodka” oraz „starca”. Drugim znaczeniem jest też „duch, demon”

DZIADY – to słowiański obrzęd zaduszny, którego istotą było „obcowanie żywych z umarłymi”, a konkretnie nawiązywanie relacji z duszami przodków tzw. dziadów, okresowo powracającymi do swych dawnych siedzib.
Święto to wypada w noc z 31 października na 1 listopada.

Celem działań obrzędowych było pozyskanie przychylności zmarłych, których uważano za opiekunów w sferze płodności i urodzaju.

Nazwa „dziady” używana była w poszczególnych gwarach głównie na terenach Białorusi, Polesia, Rosji i Ukrainy, a niekiedy także na obszarach pogranicznych, np. na Podlasiu.

Bardzo zbliżone praktyki obrzędowe funkcjonowały powszechnie wśród Słowian i Bałtów, a także w wielu kulturach europejskich, a nawet pozaeuropejskich.

W ramach obrzędów dziadów przybywające na „ten świat” dusze należało ugościć, aby zapewnić sobie ich przychylność i jednocześnie pomóc im w osiągnięciu spokoju w zaświatach.

Fundacja Głosuj Na Kobietę jest organizacją non-profit i finansujemy działalność dzięki Darczyńcom. Możemy działać również dzięki Tobie.



Podstawową formą obrzędową było karmienie i pojenie dusz między innymi: miodem, kaszą, jajkami, kutią i wódką, podczas specjalnych uczt przygotowywanych w domach lub na cmentarzach, bezpośrednio na grobach.
Charakterystycznym elementem tych uczt było to, iż spożywający je domownicy zrzucali lub ulewali części potraw i napojów na stół, podłogę lub grób z przeznaczeniem dla dusz zmarłych.

W niektórych rejonach przodkom należało jednak także zapewnić możliwość wykąpania się i ogrzania.

Ten ostatni warunek spełniano rozpalając ogniska, których funkcja tłumaczona jest niekiedy również inaczej. Miały one oświetlać drogę wędrującym duszom, tak by nie zabłądziły i mogły spędzić tę noc wśród bliskich. Pozostałością tego zwyczaju są współczesne znicze zapalane na grobach. Ogień – zwłaszcza ten rozpalany na rozstajnych drogach – mógł mieć jednak również inne znaczenie.

Chodziło o to, by uniemożliwić wyjście na świat „demonom” czyli duszom ludzi zmarłych nagłą śmiercią, samobójcom, topielcom, które – jak wierzono – przejawiały w tym okresie wyjątkowa aktywność.

W pewnych regionach Polski, np. na Podhalu w miejscu czyjejś gwałtownej śmierci każdy przechodzący miał obowiązek rzucić gałązkę na stos, który następnie co roku palono.
Szczególną rolę w obrzędach zadusznych odgrywali żebracy, których w wielu rejonach nazywano również dziadami.

Ta zbieżność nazw nie była przypadkowa, ponieważ w wyobrażeniach ludowych wędrowni dziadowie-żebracy postrzegani byli jako postacie mediacyjne i łącznicy z „tamtym światem”.
Dlatego zwracano się do nich z prośbą o modlitwy za dusze zmarłych przodków, w zamian ofiarowując jedzenie (niekiedy specjalne pieczywo obrzędowe przygotowywane na tę okazję) lub datki pieniężne.

Praktykowane w ramach obrzędów zadusznych przekazywanie jedzenia żebrakom interpretowane jest niekiedy jako forma karmienia dusz przodków, co potwierdza fakt, że w niektórych rejonach dawano im właśnie ulubione potrawy zmarłego.

Podczas tego święta obowiązywały liczne zakazy dotyczące wykonywania różnych prac i czynności, które mogłyby zakłócić spokój przebywających na ziemi dusz czy wręcz zagrozić im.

Zakazywano min. głośnych zachowań przy stole i nagłego wstawania, co mogłoby wystraszyć dusze.

Sprzątania ze stołu po wieczerzy, żeby dusze mogły się pożywić.

Wylewania wody po myciu naczyń przez okno, aby nie oblać przebywających tam dusz.
Palenia w piecu, tą drogą – jak wierzono – dusze niekiedy dostawały się do domu czy szycia, tkania lub przędzenia, żeby nie przyszyć lub uwiązać duszy, która nie mogłaby wrócić na „tamten świat”

Chrześcijaństwo z jednej strony walczyło z pogańskimi obrzędami, sukcesywnie zakazując ich praktykowania, z drugiej strony próbowało adaptować niektóre z nich, dążąc do ich chrystianizacji.

W przypadku dziadów zarówno kościół katolicki, jak i prawosławny usiłowały zmarginalizować, a następnie zlikwidować święta pogańskie, wprowadzając na ich miejsce święta i praktyki chrześcijańskie.

Do dzisiaj w niektórych regionach wschodniej Polski, na Białorusi, Ukrainie i części Rosji kultywowane jest wynoszenie na groby zmarłych symbolicznego jadła w dwójniakach.
Dziady kultywuje też większość współczesnych słowiańskich ruchów rodzimowierczych, zwykle pod nazwą Święta Przodków.

W Krakowie co roku odbywa się tradycyjne Święto Rękawki (Rękawka), bezpośrednio związane z pradawnym zwyczajem wiosennego święta przodków.

Zebrała: Marzenna FURMANIUK-DONAJSKA

Źródła: Historia zapomniana i mniej znana, Wikipedia

Zdjęcie: Wikipedia