Wierzyć w Boga, który nie istnieje

Protestantyzm ewoluuje. Czy można być duchownym i ateistą? Czy można głosić, że Bóg jest i go nie ma? Co szósty (protestancki) pastor w Holandii nie jest pewny czy Bóg istnieje.  Przeczytajcie bardzo ciekawy wpis autora Wiatrak.nl:

„Każdy Holender rodzi się trochę kaznodzieją i dyskusje teologiczne należą do najprzyjemniejszych zajęć niderlandzkich intelektualistów. W tym kraju istnieją setki kościołów i każdy uważa ten swój za jedyny i prawdziwy.

I Polak jest gotów umrzeć za Naszą Najjaśniejszą Panienkę i Arab wysadzi się w powietrze za swojego proroka. Ale gorzej jest z wiarą w samego Boga. Co szósty (protestancki) pastor w Holandii nie jest pewny czy Bóg istnieje. Na ten temat zdania są podzielone. W Holandii w zasadzie od dawna lwia część społeczeństwa nie wierzy zbytnio w istnienie Boga ale… jest religijna z natury. Większość wierzy, że „coś tam jest”.

DProtestancki pastor ateista

Fundacja Głosuj Na Kobietę jest organizacją non-profit i finansujemy działalność dzięki Darczyńcom. Możemy działać również dzięki Tobie.

Wątpliwości protestanckiego pastora

W roku 2007 protestancki pastor z Middelburga (Zeeland) Klaas Hendrikse, napisał książkę „Wierzyć w Boga który nie istnieje”  (Geloven in een God die niet bestaat) w której w bardzo ciekawy sposób wyłożył, że przyzwyczajeni jesteśmy wiarę w Boga łączyć z wiarą w jego istnienie. Tymczasem praktyka pokazuje, że wierni coraz bardziej masowo opuszczają kościoły bo nie wierzą w istnienie Boga ale to nie przeszkadza im wierzyć w Boga. Według pastora Hendrikse – Bóg nie istnieje ale jest w nas. Idzie z nami. „Idźcie więc (…) a ja zawsze będę z wami”. Nie ma Boga bez ludzi.

Pierwszy duchowny ateista

Pastor oświadczył publicznie, że nie wierzy w istnienie Boga i nie może należeć do kościoła (w tym wypadku Protestantse Kerk in Nederland) który zmusza go do głoszenia istnienia Boga. Był to pierwszy ateistyczny duchowny w Holandii. W 2009 r. pastor Klaas Hendrikse znowu publicznie wezwał zarząd swojego kościoła do szybkiego określenia czy się z nim zgadzają czy nie, bo za dwa lata idzie na emeryturę i chce wiedzieć to już teraz aby móc wystąpić z kościoła którego idei nie popiera.

Pastor mówił: „Co tydzień z naszego kościoła występuje tysiąc wiernych. Kościół składa się z wątpiących ludzi. Co jest to jest, tragedia zawsze na nas czyha i nie ma Boga który by ludzi strzegł przed nieszczęściem i rozpaczą” (Het komt zoals het komt, tragiek ligt altijd op de loer, en er bestaat geen God die mensen behoedt voor tegenslag en verdriet). Bóg jest miłością ale nie ma miłości bez ludzi czyli Miłość jest w ludziach a tym samym Bóg jest w nas a nie w jakimś wyimaginowanym miejscu (niebo?) jako jednostka. Wiara w Boga  który strzeże ciebie a innych nie, jest dziecinną zależnością. Aby stać się dojrzałym i niezależnym musimy dużo w życiu doświadczyć, pozbyć się wielu wad aby zrozumieć, że nie jesteśmy własnym fabrykatem, że nie ty sam siebie stworzyłaś ani ludzie tobie bliscy. To jest dorosła niezależność. Od tego już tylko krok do świadomości, że nie jesteś wyjątkiem a należysz do grupy. W końcu religio znaczy po łacinie wspólnota. Bóg nie jest dla mnie istotą, ale słowem opisującym to, co może się wydarzyć między ludźmi.”

Może te wywody są skomplikowane i niezrozumiałe dla polskiego katolika ale ten pastor dobrze ilustruje mentalność narodu teologów. Teraz holenderski kościół protestancki miałby się opowiedzieć po czyjej stronie stoi: istnienia Boga czy wiary w Boga. Generalny synod Holenderskiego Kościoła Protestanckiego zajął się przypadkiem pastora i w 2010 r., rada kościoła protestanckiego podjęła decyzję o tolerowaniu poglądów pastora z Middelburga. Jego filozofia mieści się w ramach kościoła i pastor mógł nadal sprawować swoją funkcję. Pastor zmarł w 2018 r.

Wątpliwości katolickiego księdza

Z drugiej strony Holandii, w katolickiej Limburgii pracował ksiądz Nies van Lier (1925-2020). Ten katolicki ksiądz spędził wiele lat na studiach i misjach katolickich na całym świecie. W roku 1980 zobaczył w Chicago film dokumentalny o powstaniu wszechświata, który zmienił radykalnie jego wiarę, szczególnie ostatnie słowa filmy „we are all made out of stardust” (wszyscy jesteśmy stworzeni z gwiezdnego pyłu). Po powrocie do Holandii w 1992 w swoim kościele zdjął krzyż – ten okropny, bezużyteczny przykład cierpienia – jak sam twierdził, wieszając na jego miejsce kulę ziemską trzymaną przez dwie dłonie.”

[źródło: Wiatrak.nl]

Spotkanie autorskie z EWĄ SCHILLING

Zapraszamy na otwarte spotkanie autorskie z wybitną pisarką EWĄ SCHILLING. W napisanej 12 lat temu powieści dystopijnej „Nadfiolet” autorka przewidziała obecną sytuację kobiet w Polsce.

Spotkanie odbędzie się w ramach akcji „KSIĄŻKI DLA REWOLUCJI”

👉 Kiedy?
15 stycznia 2021, godz. 19:00 – 21:00

👉 Gdzie?
https://www.facebook.com/GlosujNaKobiete

👉 Spotkanie poprowadzi:
Olga Maria Szelc

👉 Realizacja:
Marzenna Furmaniuk-Donajska oraz Fundacja Głosuj na Kobietę

*
MATRONAT:
🌹 Fundacja CENTRUM PRAW KOBIET

*
MATRONAT/PATRONAT:
🌹 Stowarzyszenie LAMBDA

W czasie spotkania chcemy porozmawiać m.in. o tym:

⚡ Czy to co dzieje się obecnie na polskich ulicach było nieuniknione?
⚡ Jak nie zgasić w sobie buntu?
⚡ Jak pisarka widzi obecna sytuacje społeczną w Polsce
⚡ Jakie są sposoby na wyjście z patriarchalno-kościelnej opresji?

Osoby, które osobiście chcą dołączyć do pokoju spotkania zapraszamy do kliknięcia w link:

<<< SPOTKANIE AUTORSKIE Z EWĄ SCHILLING >>>

MEETING ID: 927 3588 9089

PASCODE: rewolucja

Pytania do autorki prosimy wysyłać:

👉 przed spotkaniem na adres e-mail: glosujnakobiete [@] gmail.com

👉 w czasie wieczoru autorskiego:

1/. wpisywania pytań na publicznym czacie na platformie Zoom

2/. wysyłanie pytań w prywatnej wiadomości do Prowadzącej spotkanie – na czacie na platformie Zoom

3/. wpisywanie pytań po postem streamingu spotkania na fanpejdżu Fundacji Głosuj na Kobietę

Serdecznie ZAPRASZAMY!!! ⚡⚡⚡

KSIĄŻKI DLA REWOLUCJI

„KSIĄŻKI DLA REWOLUCJI”

30% DOCHODU DLA CENTRUM PRAW KOBIET

Poprzez inicjatywę „KSIĄŻKI DLA REWOLUCJI”, pisarka Ewa Schilling wraz ze swoim wydawnictwem Sequja oraz we współpracy z fundacją „Głosuj na Kobietę” chciałaby wesprzeć działania CENTRUM PRAW KOBIET.

Celem akcji będzie przekazanie 30% dochodu ze sprzedaży książek wydawnictwa na działania statutowe CPK.

Wspierajmy i rekomendujmy ten cel.

Walka o równe prawa, walka z dyskryminacją i przemocą wymagają pieniędzy. Książki „Seqoi” też na swój sposób biorą udział w tej walce. Już przez samo to, o czym piszą ich autorki i autorzy 💪✊✌️

Zachęcamy do kupowania, czytania i prezentowania bliskim książek oferowanych przez Seqoję.

Powieść-dystopia „Nadfiolet” będzie posiadała unikalną dedykacją autorki.

Czytając te ksiażki:

☀  poznacie opisany w nich świat walki o równe prawa (lista książek poniżej)

☀  wesprzecie Centrum Praw Kobiet, na którego konto wpłynie 30% z dochodu sprzedaży

☀  wesprzecie też wydawnictwo, które będzie miało za co wydawać kolejne książki

🌹 MATRONAT i WSPÓŁORGANIZACJA: 🌹 

Fundacja CENTRUM PRAW KOBIET

🌹 MATRONAT / PATRONAT: 🌹

Stowarzyszenie LAMBDA

W ramach projektu:

1. Polska powieść-dystopia „Nadfiolet” oferowana jest z osobistymi dedykacjami i autografami autorki, Ewy Schilling.

2. Zaprosimy Was na spotkanie z Ewą Schilling – w dniu 15 stycznia 2021 r.

3. Konkurs z nagrodami wydawnictwa Seqoja – na najbardziej oryginalne (nietypowe) wspomnienie z protestów.

KONKURS Z NAGRODAMI – „KSIĄŻKI DLA REWOLUCJI”:

☀ nadsyłajcie swoje wspomnienie z protestów do Ewy Schilling na adres wydawnictwa: infoseqoja@wp.pl

☀ termin nadsyłania prac: do końca stycznia 2021

☀ Najbardziejdziej oryginalne prace zostaną nagrodzone

☀ I Nagroda – powieść „Nadfiolet” z unikalną dedykacją i autografem Ewy Schilling

☀ II Nagroda – wybrana ksiażka z oferty wydawnictwa Seqoja

☀ III Nagroda – wybrana ksiażka z oferty wydawnictwa Seqoja

☀ Rozwiązanie Konkursu w dn. 10 lutego 2021

Poznajcie bliżej „Nadfiolet”, Ewę Schilling i ofertę wydawnictwa SEQOJA:

>>> https://seqojawydawnictwo.pl <<<

„NADFIOLET”:

W powieści tej Ewa Schilling opisuje życie w kraju rządzonym przez Kościół. Obowiązuje całkowity zakaz aborcji (i antykoncepcji). Tępi się osoby LGBT oraz obcych a kobiety mają ograniczone prawa. Polska wydaje się pełna biernych, pogodzonych z sytuacją ludzi. Ostatecznie jednak dochodzi do buntu. Powieść napisana 12 lat temu, miała być ostrzeżeniem a nie przepowiednią.

ZANIM STANĘ SIE LALKĄ”:

Moniki Mostowik o twórczej obsesji niezależnej kobiety, o absurdzie stereotypowych podziałów na płeć.

„WINNE”: 

Jarosława Czechowicza opowiadają o traumie rodzinne z udziałem dwu sióstr i matki. Ponura, prawdziwa i bolesna historia.

” OSTATNI SZWAJCAR NA ZIEMI”:

Lamberta Króla to dla odmiany zbiór krótkich opowiadań przechodzących płynnie między realizmem a fantazją; opowiadających o emigrantach próbujących znaleźć swoje miejsce w jednym z najbogatszych krajów świata. Szwajcaria, która się z nich wyłania, nie przypomina stereotypu krainy Tissota i Lindta.

„LAS, POLE, DWA SOBOLE”:

Joanny Stogi to kilkanaście miniatur mówiących o śmierci, tęsknocie i samotności. Lakoniczne i precyzyjne, przejmujące i dojrzałe.

„NIELUDZKO PIĘKNA JESIEŃ”:

Jacka Melchiora  to tragikomiczna (o)powieść w sześciu odsłonach o godności, przemijaniu i – tak, oczywiście – o miłości i seksualności, która czasem rozdaje nieoczekiwane karty.

Uwaga!

Akcją objęta są zarówno książki papierowe jak i e-booki.

EWA SCHILLING:

Pisarka, z zawodu inżynierka ochrony środowiska. Lesbijka, feministka i właścicielka wydawnictwa.
Debiutowała w 1998 roku zbiorem opowiadań „Lustro”. Następnie wydała „Akację”(2001) i „Głupca” (2005), „Codzienność”(2010) przy czym „Głupiec” jest pierwszą polską powieścią lesbijską. Współpracowała z takimi czasopismami jak „Borussia”, „Portret”, Pogranicza”, „Opcje”.
W 2015 r. „Głupiec” ukazał się w tłumaczeniu na język słoweński. Powieść”Nadfiolet”(2020) opublikowała już we własnym wydawnictwie Seqoja.

WYDAWNICTWO ‘SEQOJA’:

Powstało w 2019 roku. Do tej pory opublikowało sześć książek, m.in. takich autorów i autorek jak Monika Mostowik, Jarosław Czechowicz oraz Jacek Melchior. Jest otwarte na wszelkie publikacje, które mogą być niewygodne dla innych oficyn wydawniczych.

Ze szczegółami oferty wydawnictwa wydawnictwo SEQOJA można zapoznać się na stronie:

>>> HTTPS://SEQOJAWYDAWNICTWO.PL <<<

Literacka Nagroda Nobla

Literacka Nagroda Nobla została w tym roku przyznana Louise Glück.

Komitet Noblowski chwali jej „bezbłędny poetycki głos, który z surowym pięknem czyni ludzką egzystencję uniwersalną”.

Według rzecznika Komitetu Nobla, Amerykanka była mile zaskoczona, gdy zadzwoniono do niej dziś rano, aby ją poinformować o nagrodzie.

Fundacja Głosuj Na Kobietę jest organizacją non-profit i finansujemy działalność dzięki Darczyńcom. Możemy działać również dzięki Tobie.

Komisja nazywa 77-letnią Glück jedną z najwybitniejszych poetów współczesnej literatury amerykańskiej. Amerykanka zadebiutowała w 1968 roku „Firstborn”. Zdaniem komitetu jej poezję charakteryzuje dążenie do przejrzystości.

Powracające tematy to życie rodzinne i relacje między rodzicami a rodzeństwem.Zbiór poezji „Averno” (2006) został określony przez Komitet Noblowski jako mistrzowski. Wiersze powracają do greckiego mitu o bogini Persefonie i jej mężu Hadesie, bogu podziemia. „Wizualna interpretacja” – podsumowała komisja.

Glück zdobyła już kilka nagród w Stanach Zjednoczonych, w tym nagrodę Pulitzera za tom „The Wild Iris” i National Book Award za „Faithful and Virtuous Night”.

Zdjęcie: AFP

Marzenna Donajski / Donajska

Pasja i Geniusz – Kobiety, które zasłużyły na Nagrodę Nobla

Sylwetki i dokonania niektórych naukowczyń przedstawionych w książce „Pasja i Geniusz. Kobiety, które zasłużyły na Nagrodę Nobla” (41,49 zł) zostały zaprezentowane również na tym blogu.

EMPIK: „(…) Autor niniejszej książki opowiada w dziesięciu rozdziałach o dziesięciu kobietach, które albo zdobyły samodzielne i znaczące miejsce w dziejach nauk ścisłych (np. Maria Skłodowska-Curie i jej córka Irene Joliot-Curie), albo odegrały ważną rolę w życiu i działalności swoich partnerów – wybitnych uczonych (np. Mileva, żona Alberta Einsteina).

Jedne są bardziej znane, inne mniej. Obok Marii Skłodowskiej-Curie, Irene Joliot-Curie i Milevy Einstein są to: Clara Immerwahr-Haber, Harriet Brooks, Lise Meitner, Marietta Blau, Ida Tacke-Noddack, Maria Goeppert-Mayer oraz Chien-Shiung Wu.”

Ksiażkę można kupić tutaj

9 dowodów na to, że Kolumb był mordercą, tyranem i łajdakiem

Dziś wiadomo oczywiście, że był morderczym tyranem, który zapoczątkował dwie największe zbrodnie w historii zachodniej półkuli: atlantycki handel niewolnikami i ludobójstwo Indian amerykańskich. Ale nie o to tylko chodzi.

Oto zaledwie garść konkretnych przypadków, przedstawionych w najnowszej biografii Laurence’a Bergreena „Kolumb: Cztery wyprawy” (Columbus: The Four Voyages) – o niewyobrażalnym okrucieństwie zadanym przez Kolumba i jego załogę podczas pobytu na Karaibach.

Pomnik Kolumba w Bostonie ze ściętą głową
Zdjęcie: AFP

1/. Kolumb porwał kobietę na Karaibach i oddał ją członkowi załogi do gwałcenia

Bergreen cytuje Michele de Cuneo, uczestnika drugiej wyprawy Kolumba do Ameryki (str. 143):

„Gdy byłem na łodzi, schwytałem bardzo piękną kobietę, którą podarował mi admirał [Kolumb]. Zabrałem ją do kajuty. Była naga – jak to było w ich zwyczaju. Przepełniony byłem pragnieniem czerpania z niej przyjemności i usiłowałem zaspokoić swe pragnienie. Ona jednak nie chciała. I tak potraktowała mnie paznokciami, że żałowałam, iż w ogóle zacząłem. Wziąłem kawałek liny i mocno ją uderzyłem, a ona wydała z siebie tak niewiarygodne krzyki, że nie uwierzyłbyś własnym uszom. Na koniec jednak doszliśmy do tego, zapewniam cię, że pomyślałbyś, że wychowała się w szkole dla dziwek.”

2/. Na Hispanioli członek załogi Kolumba publicznie odciął Indianinowi uszy, aby zszokować innych i skłonić do poddania

„Po tym, jak zostali zaatakowani przez ponad 2000 Indian, podwładny Kolumba, Alonso de Ojeda, przyprowadził Kolumbowi trzech załapanych przywódców indiańskich. Obcięto im publicznie głowy. Ojeda nakazał też swoim ludziom pojmać kolejnego Indianina i w samym środku jego wioski „odciąć mu uszy”. W odwecie za to, że Indianie nie okazali się pomocni Hiszpanom, gdy ci chciali przeprawić się przez strumień”. (Bergreen, str. 170-171)

3/. Kolumb porwał i uczynił niewolnikami ponad tysiąc ludzi na Hispanioli

„Według Cuneo, Kolumb nakazał zatrzymanie 1500 mężczyzn i kobiet. 400 z nich zostało zwolnionych a 500 wysłano do Hiszpanii. Kolejnych 600 osób trafiło do niewoli hiszpańskich mężczyzn, pozostających na wyspie. Około 200 spośród 500 osób wysłanych do Hiszpanii zmarło podczas podróży i zostało wyrzuconych przez Hiszpanów do Oceanu Atlantyckiego.” (Bergreen, str. 196–197)

Hispaniola – obecnie podzielona pomiędzy Republikę Dominikany i Haiti
Zdjęcie: NASA/JPL/SRTM

4/. Kolumb zmuszał Indian pod karą śmierci do zbierania dla niego złota

„Kolumb nakazał każdemu Indianinowi w wieku powyżej 14 lat dostarczanie Hiszpanom dużej ilość złota pod groźbą śmierci. W regionach o mniejszej ilości złota, mogli dostarczać bawełnę. Uczestnicy tego systemu mieli obowiązek „nosić na szyji wybity miedziany żeton, co stało się dla nich symbolem skrajnego upokorzenia”. (Bergreen, 203)

5/. Około 50 000 Indian popełniło masowe samobójstwo nie godząc się przestrzegać hiszpańskiego prawa

„Indianie zniszczyli zapasy chleba jakie mieli, aby ani oni sami, ani najeźdźcy nie mogli z nich skorzystać. Nastęnie popełnili śmierć skacząc z klifów, trując się korzeniami lub z głodu. Uciśnieni przez niemożliwy do wypełnienia obowiązek oddawania hołdu złota, nie byli już w stanie utrzymać swoich pól ani opiekować się chorymi, dziećmi i osobami starszymi. Popełnili masowe samobójstwo, unikając schwytania i zabicia przez chrześcijan. A także, aby uniknąć dzielenia się z nimi ziemią, polami, lasami, gajami, plażami i kobietami – przyszłością swojego ludu.” (Bergreen, str. 204)

6/. 56 lat po pierwszej wyprawie Kolumba do Hispanioli, z 300 000 mieszkających tam Indian pozostało przy życiu tylko 500 osób

„Liczby ludności sprzed 500 lat z konieczności są nieprecyzyjne. Bergreen szacuje jednak, że w 1492 r. było to około 300 000 rdzennych mieszkańców Hispanioli. W latach 1494–1496 śmierć poniosło 100 000 osób – z czego połowa w wyniku masowego samobójstwa. Do 1508 r. liczba ludności spadła do 60 000. W 1548 r. oszacowano ją na zaledwie 500 osób.

Zrozumiałe jest, że niektórzy tubylcy uciekli w góry. Uniknali w ten sposób wojsk hiszpańskich, ale tropieni byli przez psy ludzi Kolumba.” (Bergreen, str. 205)

7/. Rządy Kolumba były również okrutne dla samych Hiszpanów

„Kolumb popełniał zbrodnie nie tylko przeciwko Indianom Karaibskim i Indianom Taino. Jego rząd nad hiszpańskimi osadnikami był również okrutny. Skazał co najmniej tuzin Hiszpanów, aby „zostali publicznie wychłostani, z powiązanymi szyjami i stopami”, ponieważ mieli wymieniać złoto na jedzenie w celu uniknięcia głodu. Nakazał też obciąć pewnej kobiecie język, ponieważ „źle mówiła o admirale i jego braciach”.

Inna kobieta została „rozebrana do naga i osadzona na ośle … aby ją wychłostać” z powodu fałszywego twierdzenia, że jest w ciąży. „Nakazał powiesić Hiszpanów za kradzież chleba” (Bergreen, str. 315-316).

Bergreen kontynuuje: „Innego złoczyńcę skazał na obcięcie uszu i nosa, bicie, skucie łańcuchem i wygnanie z wyspy. Chłopcu okrętowemu kazał przybić rękę w miejscu w którym wyciągnął z rzeki pułapkę ze złapaną rybą. Chłosty za drobne przestęstwa stosowane były z alarmującą częstotliwością. Złodzieja owiec skazał na 100 batów – karę potencjalnie śmiertelną – a drugiego za kłamstwo na temat tego incydentu. Inny nieszczęśnik, Juan Moreno, otrzymał sto batów za to, że nie zebrał wystarczającej ilości jedzenia do spiżarni Kolumba.”

8/. Osadnicy za czasów Kolumba sprzedawali 9- i 10-letnie dziewczynki jako niewolnice seksualne

„Przyznał to sam w liście do Doñii Juany de la Torre, przyjaciółki hiszpańskiej królowej: „Jest tu wystarczająco wielu sprzedawców poszukających dziewczyn w wieku od dziewięciu do dziesięciu lat ale też i w innych grupach wiekowych, za które można uzyskać dobrą cenę.”

9/. Indyjscy niewolnicy zostali pozbawieni głów, gdy ich Hiszpańskim porywaczom nie chciało się tracić czasu na ich rozwiązywanie

Benjamin Keen, historyk hiszpańskiego podboju obu Ameryk, zauważył, że wiele źródeł potwierdziło relacje o „wyczerpanych indyjskich przewoźnikach, ze skutymi szyjami, których głowy Hiszpanie odcięli od ich ciał, aby nie musieć ich rozkuwać”.


Bartolomé de Las Casas, jeden z pierwszych kronikarzy zbrodni Kolumba – Antonio Lara

W ciągu ostatnich kilku dni, w Stanach Zjednoczonych uszkodzonych zostało kilka posągów „odkrywcy” Krzysztofa Kolumba (1451–1506). Statua w Bostonie (stan Massachusetts) została pozbawiona głowy, w Richmond (stan Wirginia) – trafiła do wody. W Miami (Floryda) – została zniszczona.

Tłumaczenie i opracowanie: Marzenna Donajski Donajska

Źródła:

Inne rekomendowane źródła:

Czarownice z Salem wieszano a nie palono na stosie

Oto jeden z nieprawdziwych mitów. „Nawet jeśli ktoś nie czytał książki Arthura Millera „Czarownice z Salem” z pewnością słyszał, że mieszkańcy Salem palili czarownice na stosie. To jednak zdaniem archiwisty dawnego miasta Salem Villagenigdy nie miało miejsca. Napisał on książkę „Salem Village Witch Hysteria”.

Zdjęcie: Wikimedia Commons

W czasie procesów w Nowej Anglii obowiązywało prawo angielskie, które zaliczało czary jako przestępstwo, za które groziła egzekucja przez powieszenie, a nie spalenie na stosie. Mit palenia na stosie według Traska pochodził z Europy, gdzie kościół uznawał czary za herezję i podejrzane osoby wiązano i podpalano.”

Źródło: Business Insider

Od księcia do tatusia – narodziny mojego ojcostwa

Kiedy Rutger Lemm (34) został ojcem, obiecał swojej dziewczynie, że połowę obowiązków opiekuńczych weźmie na siebie. Jednak po niedługim czasie, coraz częściej zaczął wycofywać się do toalety z wiadomościami o piłce nożnej w ręce.

„Gdy moja dziewczyna była w ciąży z naszym pierwszym dzieckiem, często fantazjowaliśmy na temat przyszłości, siedząc na kanapie w nocy. W każdym razie nie mielibyśmy więcej już zbyt dużo czasu na takie fantazjowanie na kanapie po nocy, na różne tematy – i byliśmy tego świadomi. Wszystko miało się zmienić. Do tego stopnia, że nie mogliśmy sobie tego jeszcze wyobrazić. Nie mówiąc już o tym, że nie mogliśmy sobie wyobrazić, że nastąpi również globalna pandemia.

„Myślę, że razem się z tym uporamy” – powiedziałem. Brzmiało to niejasno, ale miałem na myśli: moja dziewczyna i ja mieliśmy już dość wiele zaognionych spraw w naszej relacji. Większość par rozstała się, gdy ich dzieci nie osiągnęły jeszcze 5. lat. Wiedzieliśmy o tym, ale przynajmniej nie baliśmy się rozmawiać na ten temat.

„Będziemy wszystko robić pół na pół, prawda?” – zapytała moja dziewczyna, nagle trochę niepewna. Spojrzałem na nią spokojnie. „Oczywiście” – powiedziałem. I poważnie, miałem to na myśli.

„Życie rodzinne” – powiedział z niesmakiem komik kabaretowy, Youp van het Hek, w swoim przedstawieniu ‘Somewhere in the Distance’ (w 1994). „W rodzinie wszyscy zawsze wiedzą, gdzie jesteś: „Idę na zakupy”,„Idę na górę.” W niedzielę Youp właściwie chciał zajrzeć do pubu na mecz Ajaxu, ale musiał wrócić do swojego kolorowego życia rodzinnego.

Jako 10-letni chłopiec znałem na pamięć występy Youp van het Heka. Z naszą rodziną słuchaliśmy zawsze w samochodzie kaset magnetofonowych „Youpie”. Na przykład w drodze na kemping do Francji. Ironią było oczywiście słuchanie anty-burżuazyjnych tyrad Youpa podczas takiej podróży, ale śmiejąc się z niego, udowodnialiśmy sobie, że jeszcze całkiem nie śpimy. Przysięgałem sobie na tylnym siedzeniu, że będę żył każdego dnia, jakby to był ostatni mój dzień – tak jak zawsze mówił Youp.

Mój ojciec zmagał się także z panoptyką „życia rodzinnego”. Nie był wprawdzie tak zamknięty w sobie jak mój dziadek – który zawsze gapił się przez okno ze swojego leniwego fotela – ale też był nieobecny, ku irytacji mojej matki. Ojciec zwykle wracał późno z pracy, a potem przez resztę wieczoru był zagłębiony w swoich myślach, fizycznie obecny i zarazem nieosiągalny. Aby odpocząć, często przez całe dnie grał w golfa, a podczas wakacji zawsze musiał najpierw przez tydzień ‘wyluzować się’.

Przywodził na myśl wiersz, którym Youp van het Hek rozpoczynał ‘Somewhere in the Distance’:

„Zawsze, zawsze jestem gdzie indziej, zawsze tęsknię za czymś w myślach, ze strychów chcę schodzić do piwnic a z piwnic znowu wspinać się na górę”.

„Po narodzinach mojego syna czułem się jak superbohater” – powiedział mi kiedyś izraelski pisarz Etgar Keret. Gdy w końcu trzymałem w ramionach własnego syna, od razu zrozumiałem, co miał na myśli: pojawiły się we mnie moce, do których zawsze tęskniłem, ale których nigdy nie byłem w stanie w sobie uwolnić.

Okres popołogowy przeżyłem w maniakalnym widzie. Podczas gdy dawniej, chodziłem po supermarkecie wątpiąc i śniąc na jawie, teraz stawałem pewnie wzdłuż półek i z przekonaniem wrzyucałem do koszyka jeden za drugim produkt. W domu jak szaleniec zmywałem naczynia, układałem w kółko ubranka, robiłem kawę – w niekończącym się korowodzie poporodowym. Żyłem całkowicie instynktownie. I po raz pierwszy w życiu czułem się niesamowicie dobrze, mogąc dbać o innych.

(poniżej ilustracji dalszy ciąg tekstu)

Jednak nie cały mój strach zniknął. W trzecim tygodniu stałam w środku nocy z krzyczącym dzieckiem w ramionach, myśląc jedynie: „CZEGO CHCESZ?” Pewien młody ojciec już mnie wcześniej ostrzegł: „Nagle rozumiesz, skąd bierze się ‘shakebaby’ syndrom”… Z czystej bezsilności uderzyłem szafę z ubrankami dziecięcymi. Wyglądałem w tamtym czasie jak odwrócony do góry nogami superbohater. W ciągu dnia silniejszy niż kiedykolwiek a w nocy – neurotyczny i niecierpliwy.

Nocami pragnąłem nagle uciec lub ogarniał mnie żal w powodu naszej decyzji. „Czy to jest moje życie?” – myślałem melodramatycznie.

Moja dziewczyna powiedziała później, że też miała takie myśli, ale nie była w stanie sobie na nie pozwolić. Dzięki karmieniu piersią, co najmniej osiem godzin dziennie była złączona z dzieckiem. Nosiła ciążę w pojedynkę, niezależnie od tego, ile razy mówiliśmy „jesteśmy” w ciąży. I w okresie karmienia, jej fizyczna i ostateczna odpowiedzialność nadal trwała, nie wspominając o konieczności wyzdrowienia po porodzie.

Podczas gdy ja, już po dziesięciu dniach od porodu, poleciałem na festiwal filmowy, na izraelską premierę filmu „Etgar Keret”, który zrealizowałem z przyjacielem.

Teraz, gdy dzięki kryzysowi koronawirusa, wszyscy nagle jesteśmy uwięzieni w naszych domach, podział pracy między ojcami i matkami stał się jeszcze bardziej naglący. „Po raz kolejny staje się jasne, jak niezbędni w domu są mężczyźni”, napisał niedawno Loes Reijmer w gazecie „De Volkskrant”.

Kochałem szczerze mojego syna i chciałem być całkowicie i w pełni przy nim. Ale czasem pojawiało się pytanie: Czy jestem wystarczająco gotowy, aby poświęcać się dla niego?

Matka regularnie mówiła mojemu bratu i mnie bez żadnego powodu, że wpadnie, aby ratować nas w tych opresjach, ‘z płonącego domu’. Tak często, że robiło się to trochę niekomfortowe.

Jest również przekonana, że ​​wychowała nas z dużą odpowiedzialnością. To niewątpliwie część jej feministycznych przekonań. W praktyce wyglądało to tak, że wystarczało jak załadowaliśmy zmywarkę lub nakryli do stołu. O to właściwie chodziło. Mój brat i ja byliśmy książętami mojej matki. Rozpieszczała nas przekąskami, uściskami i niekończącym się zrozumieniem. Pierwsze pranie zrobiłem dopiero mając 24 lata. Gdy po przyjęciu rodzinnym trzeba było posprzątać, ja i mój brat często siedzimy jeszcze przez długi czas zajęci rozmową. Na samym końcu wstajemy, żeby zanieść jeszcze kilka ostatnich rzeczy do lodówki.

W oczach mojej matki nie robiliśmy niczego niewłaściwego. Odwrotnie podchodziła do mojego ojca, który jej zdaniem nie był wystarczająco zaangażowany w życie rodzinne.

Tak jak pewnego letniego dnia, w 1994 roku, gdy poszliśmy z naszą norweską siostrzenicą nad jezioro. W czasie gdy mój ojciec spędzał dzień na polu golfowym.

Postanowiłem wspiąć się na wysokie drzewo, a siostrzenica stała na dole i patrzyła. „Wow, jestem już na górze!” – krzyknąłem w końcu. „Zawołaj moją mamę!” Dziewczyna odbiegła. Stałem tam, dosłownie u szczytu pewności siebie i brawury, czekając, aż matka przyjedzie mnie podziwiać. Ale trwało to długo. Nagle zdałem sobie sprawę, że siostrzenica z Norwegii nie rozumie naszego języka.

W tym momencie pękła gałąź, na której stałam. Po długim upadaniu, uderzyłem z hukiem o ziemię. „Zawołaj jego mamę!” – usłyszałem krzyki starszych chłopców. „Już jestem!” – powiedział spanikowany, wysoki głos.

W szpitalu okazało się, że dostałem lekkiego wstrząsu mózgu i kilku siniaków. Moja mama zadzwoniła do klubu golfowego, gdzie ojciec został sprowadzony z pola do telefonu i wysłuchał jej relacji. „Dzięki Bogu, nie jest tak źle” – westchnął – „Skończę rundę i od razu wrócę do domu”.

Moja mama rozłączyła się z wściekła, wsiadła do swojego Fiata Pandy i popędziła do klubu golfowego. Tam nie zatrzymała się na parkingu, tylko wjechała fairwayem (wyj. termin golfowy), aż w końcu tak ostro zahamowała na dołku numer 9, że aż darń fruwała dookoła. I zaciągnęła mojego zdziwionego ojca, z kijem golfowym, do samochodu.

W następnych latach małżeństwo moich rodziców przechodziło kryzys. Jedną ze zmian w związku, których wprowadzenie zasugerował ich terapeuta, było to, aby mój tata co miesiąc spędzał czas ze mną i moim bratem na czymś miłym. Pamiętam wizytę w opuszczonym kinie nieopodal naszej wioski.

Mój ojciec miał dobre intencje, ale był to dokładnie ten rodzaj przymusowej towarzyskości, o której mówił komik Youp van het Hek.

(poniżej ilustracji dalszy ciąg tekstu)

Moje pokolenie jest bardziej wyemancypowane niż pokolenia mojego dziadka i ojca. W dzisiejszych czasach normalne jest, że ojcowie przewijają dzieci, zabierają je do szkoły i gotują dla nich. Naprawdę chciałem być innym rodzajem ojca. Bardziej równoważnym. Cierpliwszym. Żadnych incydentalnych, wymuszonych towarzyskości. Nie jestem też w tym osamotniony. Ponad połowa niderlandzkich rodziców chciałaby w równym stopniu dzielić wychowanie swoich pociech, podał Emancipation Monitor 2018 SCP.

Ale rzeczywistość jest nadal niesforna. Anna van den Breemer napisała w „Volkskrant” o „pozornym zaangażowaniu mężczyzn w życie rodzinne”: „Współczesny ojciec wydaje się na pierwszy rzut oka być bardzo zaangażowany w swój dzień tatusia, ale w praktyce jest to bardzo rozczarowujące. Bo kto jest naprawdę uważny w kwestii zmiany pieluch? Kto sądzie, że ​​żłobek musi zostać zamknięty w okresie wakacji?

„Nigdy nie myślałem, że paznokcie moich dzieci powinny być obcinane” – przyznał Arjen van Veelen w swoim eseju w NRC Handelsblad.

Oboje autorzy odnieśli się do popularnej książki zatytułowanej All The Rage: Mothers, Fathers and the Myth of Equal Partnership (z 2019), w której psycholożka Darcy Lockman pisze o ‘fałszywej obietnicy’ współczesnego progresywnego ojca. Jest to część dużego zbioru oburzonych feministycznych książek o tytułach takich jak „Fair Play” (z 2019), „Fed Up” (z 2018) i „How Not To Hate Your Husband After Kids” (z 2018). Monitor Emancypacji ukazuje więc, że tylko 1. na 5 par spełnia obietnicę wypełniania obowiązków ‘pół na pół’. Jak wyglądałyby te wzajemne związki teraz, w sytuacji pandemii, gdy masowo pracujemy z domu, podczas gdy szkoły i żłobki są zamknięte? Obawiam się, że terapeuci od małżeńskich problemów wkrótce będą mieli pełne ręce roboty.

To jest też bardzo trudne. Pojawieniu się dziecka towarzyszy brak czasu i niedostatek snu. Sprawia to, że wszystko odbywa się pod presją i nieuchronnie ujawnia twoje najbardziej nierozsądne strony. Nie mówiąc już o czasie, gdy z powodu pandemii bezustannie przebywamy w domu. Dzieci właściwie ciągle pytają: Możesz mi pomóc, czy też sam jesteś jeszcze dzieckiem? Jeśli walisz w szafkę, odpowiedź jest jasna. Znam kilku mężczyzn, którzy popadli w wypalenie z powodu presji rodzicielstwa. Nie mogli sobie z tym poradzić. I nie jest to wcale takie zaskakujące.

Ponieważ wielu mężczyzn z mojego pokolenia zostało jeszcze wychowanych w warunkach uśpionego wpływu patriarchatu (innymi słowy w raju książąt), mogliśmy pozostać na dłużej leniwymi dziećmi. Podobnie jak Arjen van Veelen, potrafię się wściec z powodu zmywania naczyń. Moje ręce w brudnej wodzie, bawiąc się gąbką. Czym-sobie-na-to-załużyłem? Gdzieś tam, oczekuję, że moja mama w każdej chwili przyjdzie uratować mnie z ‘płonącego budynku’.

Kiedy presja wzrasta, pokusa wycofania się do małego świata – w którym jestem odpowiedzialny wyłącznie za siebie – jest wielka. Potrzeba ta znajduje odzwierciedlenie w fenomenie ludzkiej jaskini: wielu mężczyzn twierdzi, że „potrzebuje” miejsca w domu, do którego mogliby się wycofać. Tak jak mój dziadek, który miał swój leniwy fotel przy oknie, a mój ojciec pole golfowe.

Sam nie mam pokoju z Playstation i wygodnym siedziskiem zitzakiem, ale gdy efekty pierwszego strzału oksytocyny po porodzie osłabły, a mój syn z coraz większymi trudnościami zasypiał, zacząłem domagać się coraz większej ilości czasu dla siebie. A to poprzez zbyt długie branie prysznica, czytanie wiadomości o piłce nożnej w toalecie, korzystanie z telefonu lub siedzenie z bratem w saunie. Po prostu tego potrzebowałem.

„Ty też tak możesz robić” – powiedziałem (nieco zbyt cicho) mojej dziewczynie. Wyjaśniła mi jednak (z zazdrością), że nie ma takiej potrzeby. Jej poczucie odpowiedzialności było tak wielkie, że nieustannie planowała w myślach obowiązki domowe – wszystkie te zapasy pieluszek i paznokcie do przycięcia. Wszystkie te rzeczy, które zaczynałem coraz bardziej ignorować, ponieważ i tak je brała na siebie – podobnie jak karmienie piersią, które było „tylko” jej obowiązkiem. Moja dziewczyna zawsze zmywa naczynia bardzo szybko. Narzekanie na to jest luksusem, którego nie zna.

Gdydy budził nas w nocy płacz, zawsze czekałem o te kilka sekund za długo – i ona znowu szła sama. „Po prostu powiedz mi, co mam robić!” – powiedziałem kiedyś podczas kłótni dotyczącej podziału obowiązków domowych. „Tak, jeszcze z tym muszę nadążyć!” – odkrzyknęła.

(poniżej ilustracji dalszy ciąg tekstu)

Myślałem, że wszystko będę robił inaczej niż mój własny ojciec. Ale kiedy coraz bardziej wycofywałem się w moje egocentryczne potrzeby w naszych trudniejszych okresach, widziałem wyobcowanie na twarzy mojego syna, jakby myślał: „Kim jest facet, który co jakiś czas przychodzi zmienić mi pieluszkę?”.

Po roku dosłownie mnie odepchnął. „Nieeeeeee, nie to! Nie ty! Mama, mamaa!” – krzyczał wściekle, gdy wszedłem w nocy do jego pokoju, aby go pocieszyć. Jakby czuł, że nie może na mnie polegać.

Te bolesne chwile sprawiły, że nie mogłem dłużej podtrzymywać argumentów zaczynających się od „tak po prostu jest…”. Przypomniało mi się, że chcę się zmienić, wyjść ze swojej strefy komfortu.

Potrzeba jaskini męskiej jest często opakowana w romantyczne terminy: w męskim gronie, wyluzować się, autostopem do Paryża… Komicy tacy jak Youp van het Hek są więc dłużnikami romantyka Henry’ego Davida Thoreau, który napisał swoją klasyczną „Walden, czyli w lesie” (1854) – w drewnianym domu nad Walden Pond. Całkowicie odcięty od wszelkiej odpowiedzialności (w beztroskiej kwarantannie, powiedzielibyśmy). Thoreau lubił spacery po lesie, ale nie w ramach życia rodzinnego (prawdopodobnie umarł jako dziewica).

Niespokojni mężczyźni często cytują Thoreau:

„Zamieszkałem w lesie, albowiem chciałem żyć świadomie, aby w godzinę śmierci nie odkryć, że nie żyłem”

Badania historyczne pokazują jednak, że Thoreau przeżył, ponieważ jego matka codziennie przynosiła mu ciepłe posiłki (las był w odległości spacerka od jej domu). A jego siostra co tydzień sprzątała jego drewnianą chatę.

Na tym polega problem. Gdy mężczyzna decyduje o sobie, często zmusza kobietę do poświęcenia. Każda minuta dłużej pod prysznicem oznacza dodatkowe obciążenie przerzucane na ramiona mojej dziewczyny. Wszelkie pragnienia życia bez odpowiedzialności oznaczają, że ​​twoja matka musi rozwiązać twoje problemy. Nie ma nic bardziej egocentrycznego – tak, bardziej dziecinnego – niż romantyczność.

Ale coś jest na rzeczy. Z badania przeprowadzone przez Uniwersytet Kalifornijski wynika, że ludzie w krajach zachodnich, spędzili dwa razy więcej czasu ze swoimi dziećmi w 2012 r. niż dla porównania w 1965 r. Ten skok największy był w przypadku ojców: z 16 do 59 minut dziennie. Mimo to mamy poświęcają średnio 104 minuty na codzienną czułość.

Pomimo nadrabiania zaległości przez mężczyzn (i skromnego przedłużania urlopu ojcowskiego) kobiety nadal przejmują większość obowiązków wychowawczych i prac domowych, jednocześnie pracując obecnie więcej zawodowo. Kobiety wykonują też często dodatkowe czynności – emotional labor – prace wymagające cierpliwości i miłości. Według Centralnego Biura Statystyki (CBS), tylko w jednym na trzy gospodarstwach domowych ojciec pozostaje w domu, aby opiekować się chorym dzieckiem. Mimo, że ojcowie wykonują coraz więcej obowiązków, matki nadal pracują dwa razy ciężej.

(poniżej ilustracji dalszy ciąg tekstu)

Najtrudniejszą częścią relacji jest dynamika: gdy już funkcjonuje, prawie nie można jej zmienić. I ulega ona wzmocnieniu. Przestrzeń, którą upuszcza jedna osoba, jest wypełniana przez drugą, i odwrotnie. To samo dotyczy osobistych wzorców, które zbudowałeś w ciągu swojego życia. Ale rzeczy rzadko „po prostu takie są”.

W nowej serii filmów dokumentalnych Netflix pt. „Babies”, izraelska neurolożka Ruth Feldman wyjaśnia, że matki podczas ciąży i porodu przechodzą ważne zmiany neurologiczne, które budzą ich słynny „instynkt macierzyński”. Ale w swoich badaniach odkryła z zaskoczeniem, że ​​matki i ojcowie początkowo wytwarzają dokładnie taką samą ilość oksytocyny – zależy to od ilości czasu, jaki spędzają na opiekowaniu się dzieckiem. Chociaż ciało migdałowate (nasz „pierwotny mózg” zapewniający czujność) jest bardziej aktywne u matek, aktywność jest dokładnie taka sama u ojców, którzy dbają o własny rozwój. „Ojcostwo jest tak samo organiczne jak macierzyństwo” – podsumowuje Ruth Feldman. Dla ojców jest to mniej oczywiste: muszą zostać wciągnięci – lub sami siebie wciągnąć.

W czasie drugiego roku życia mojego syna, zdałem sobie sprawę, że zmiana oznacza, iż ​​musisz zrobić dwa kroki za każdym razem: pierwszy krok w sprawie swoich starych (dziecięcych) impulsów, a następnie podjąć nowe zadanie – bez marudzenia. Okej, więc razem trzy kroki. Jednego dnia zadziała to lepiej innego gorzej. Rodzicielstwo to najlepszy sport, top sport: musisz ciężko trenować, aby wypracować wytrzymałość. A ja miałem wydolność płuc nałogowego palacza.

(poniżej ilustracji dalszy ciąg tekstu)

Postępy robiłem powoli: czasami nadal zbyt długo zostawałem w toalecie. Coraz częściej jednak znajdowałem dyscyplinę i energię, by wziąć na siebie odpowiedzialność. Od czasu do czasu czułem supermoc tamtych pierwszych dni. A jeśli uda ci się wykonać wszystko w taki dzień, daje to niewymowną, chwalebną satysfakcję. Wymyśliłem nawet macho-termin: tak kurwa, rodzicielstwo (fuck yeah parenting). Czy zabrałeś dziecko na plac zabaw, a po drodze jeszcze zaniosłeś szklaną buteleczkę do pojemnika na szkło? Kurwa tak! (Fuck yeah!) Czytasz trzy strony powieści, obcinając paznokcie synowi? Kurwa tak! Syn z krwawiącymi palcami zabrany na pierwszą pomoc, podczas gdy ty odpowiadałeś na e-maile z pracy? Kurwa. Tak.

Ponadto, gdy tylko zacząłem przejmować obowiązki mojej dziewczyny, otrzymała możliwość ubiegania się o miejsce pracy dla siebie – choć oznaczało to dla niej jeszcze odbycie praktyki. I gdy ona się relaksuje – jest to dobre dla nas wszystkich. Pytanie: „W czym mogę pomóc?” okazuje się być najbardziej sexi pytaniem na świecie. W każdym razie oboje nauczyliśmy się coraz lepiej prosić siebie o pomoc lub dla odmiany nie poświęcać naszemu synowi całej uwagi.

Każdy musi poświęcić trochę czasu dla siebie, szczególnie w tym napiętym okresie. Równoważność oznacza, że ​​dzieli się nie tylko obowiązki, ale także przywileje. Jaskinia człowieka nie musi się zawalić, ale powinna być dostępna dla każdego.

Nigdy nie jest to w pełni ‘pół na pół’. Ale po miesiącach ponownego poświęcenia, obudziłem się pewnego razu w środku nocy, gdy moja dziewczyna jeszcze spała. Nastawiłem uszu. Czy naprawdę to słyszałem? „TATOOOOOOOOOO!” Zacisnąłem pięść – kurwa tak! – i pobiegłem szybko do pokoju dziecinnego, gdzie wziąłem jego małe ciało w ramiona. „Jestem,” uciszyłem „jestem już”.

Autor: Rutger Lemm – Powyższy esej został przeredagowany dla „Volkskrant” i jest częścią kolekcji „Sfinks – 13 Esejów o Człowieku”

Tłumaczenie: Marzenna Donajski / Donajska

Ilustracje: Sasa Ostoja

Olga Tokarczuk i Szczepan Twardoch nominowani do Europejskiej Nagrody Literackiej 2020

Ogłoszono listę 20 tytułów nominowanych do Europejskiej Nagrody Literackiej 2020.
Jest to nagroda przyznawana najlepszej powieści europejskiej opublikowanej w ubiegłym roku w języku niderlandzkim . Tytuły wybrane zostały przez 15 księgarń z całej Holandii.

W tym roku nagroda zostanie przyznana po raz dziesiąty. Będzie to 10 000 euro dla autora oraz 5000 euro dla tłumacza.

Oto lista 20 nominowanych tytułów:

  • Juan Gómez Bárcena, De hemel boven Lima door (Niebo nad Limą) Juan Gómez Bárcena, z języka hiszpańskiego przełożył Peter Gelauff (Wereldbibliotheek)
  • Roberto Camurri, De menselijke maat (Ludzka miara), z języka włoskiego przełożył Manon Smits (De Bezige Bij)
  • Jonathan Coe, Klein Engeland (Mała Anglia), z języka angielskiego przełożyli Otto Biersma i Petra van der Eerden (De Bezige Bij)
  • Adeline Dieudonné, Het echte leven (Prawdziwe życie), z języka francuskiego przełożyli Frans door Kris Lauwerys i Isabelle Schoepen (Atlas Contact)
  • David Diop, Meer dan een broer (Więcej niż brat), z języka francuskiego przełożyła Martine Woudt (Cossee)
  • Jon Fosse, De andere naam. Septologie I-II (Inne imię. Septologia, t. I-II), z języka norweskiego przełożyła Marianne Molenaar (Oevers)
  • Geir Gulliksen, Kijk ons nu eens (Teraz spójrz na nas), z języka norweskiego przełożyła Geri de Boer (Ambo Anthos)
  • Michel Houellebec, Serotonine (Serotonina), z języka francuskiego przełożył Frans door Martin de Haan (Arbeiderspers)
  • Fleur Jaeggy, SS Proleterka (SS „Proleterka”), z języka włoskiego przełożył Frans Denissen (Koppernik)
  • Drago Jančar, En ook de liefde (A także miłość), z języka słoweńskiego przełożył Roel Schuyt (Querido)
  • Daisy Johnson, Onder het water door (Pod powierzchnią), z języka angielskiego przełożył Callas Nijskens (Koppernik)
  • László Krasznahorkai, Baron Wenckheim keert terug (Baron Wenckheim powraca), z języka węgierskiego przełożyła Mari Alföldy (Wereldbibliotheek)
  • Jiří Kratochvil, Een bedroefde God (Smutny Bóg), z języka czeskiego przełożyła Tieske Slim (Kleine Uil)
  • Sally Rooney, Normale mensen (Normalni ludzie), z języka angielskiego przełożyła Gerda Baardman (Ambo Anthos)
  • Antonio Scurati, M. De zoon van de eeuw (M. Syn stulecia), z języka włoskiego przełożył Jan van der Haar (Podium)
  • Robert Seethaler, Het veld (Pole), z języka niemieckiego przełożyła Liesbeth van Nes (De Bezige Bij)
  • Ali Smith, Lente (Wiosna), z języka angielskiego przełożyły Karina van Santen i Martine Vosmaer (Prometheus)
  • Olga Tokarczuk, De Jacobsboeken (Księgi Jakubowe), z języka polskiego przełożył Karol Lesman (De Geus)
  • Szczepan Twardoch, De koning (Król), z języka polskiego przełożyła Charlotte Pothuizen (Nieuw Amsterdam)
  • Jeanette Winterson, Frankkusstein (Frankisstein), z języka angielskiego przełożył Arthur Wevers (Atlas Contact)

(Ciąg dalszy tekstu poniżej obrazka)

Nagrody literackie 2020 zostaną ogłoszone pod koniec czerwca podczas uroczystego spotkania w Spui25 w Amsterdamie.

Ceremonia wręczenia nagród odbędzie się w sobotę, 7 listopada, w czasie Festiwalu Przekraczania Granic (het Crossing Border Festival) w Hadze

Źródło: https://www.europeseliteratuurprijs.nl

Marzenna Donajska / Donajski