Co by było gdyby mity były prawdziwe? Czy staro-mityczny mężczyzna mógłby w ciągu roku mieć setkę dzieci z setką kobiet? Nie tak szybko. Tego typy legendy dotyczą głównie ludów z okresu łowiecko-zbieraczego. Na potrzeby młodszych czytelniczek i czytelników warto zauważyć, że w dość długim okresie ewolucji człowieka nie było dostępu do aplikacji randkowych, portali ogłoszeniowych i metody in vitro. Większość dojrzałych seksualnie kobiet w wiosce była stale w ciąży ze swoimi mężami, lub czasowo niepłodna z powodu karmienia piersią, albo też akurat w fazie niepłodnej cyklu. Co prowadzi nas do małej grupy dostępnych, płodnych kobiet, do których dodatkowo wszyscy inni mężczyźni również stali w kolejce. W czasach łowiecko-zbieraczych inwestycja na taką skalę w uwodzenie i podbój byłaby nieprawdopodobna i nieprawdopodobnie wyczerpująca. Ze związków ze stoma kobietami w ciągu roku, w najkorzystniejszym przypadku pojawiłoby się nie więcej niż troje potomstwa – jak uzasadnia psycholożka Cordelia Fine. Szansa w roku na skuteczne, po stokroć „zdobycie punktu” w przypadku stu kobiet, oraz ich niemal jednoczesne zapłodnienie, jest mniejsza, niż szansa zostania trafionym przez meteoryt.
Co według mitów decyduje o męskości? Testosteron. A co jest największym mitem testosteronu?
– że warunkuje on zachowania mężczyzny. Tak nie jest – jak dowodzi Cordelia Fine w swojej ksiażce „Testosterone Rex”. Więcej testosteronu nie oznacza większej męskości. Wiemy to, ponieważ różnice płciowe w cechach uznawanych za typowo „męskie”, jak na przykład skłonność do podejmowania ryzyka, są znacznie mniejsze, niż różnice płciowe w poziomach testosteronu. Co więcej, płeć ludzi jest bardzo złożona: ktoś może być bardzo „męski” w pewnym obszarze a „żeński” w innym.
Jak uzasadnia Cordelia Fine, u jednego na sześciu najlepszych sportowców, poziom testosteronu mierzony w ciągu kilku godzin po ważnych zawodach, jest poniżej jego średniej normy. Czasem nawet niższy, niż średni poziom testosteronu wśród najlepszych sportsmenek kobiet. Absurdalne wydaje się stwierdzenie, że ci najlepsi sportowcy z małą ilością testosteronu byliby gorsi w sportowych konkurencjach. Poziomy we krwi są jedynie częścią bardzo rozległego układu, na który wpływa wiele czynników biologicznych. Rola testosteronu – obwinianego o kryzysy i wojny w biznesie i polityce – jest przereklamowana.
Marzenna Furmaniuk-Donajski/Donajska