Eksperci: Zanieczyszczenie powietrza i hodowla zwierząt wzmagają epidemie

Na początku tego miesiąca Uniwersytet w Harwardzie opublikował wyniki swoich kilkutygodniowych badań: zwiększenie o 1 mikrogram pyłu zawieszonego zwiększyłoby liczbę zgonów z powodu koronawirusa o 15 procent. Konkluzje te wymagają jeszcze dokładniejszego zbadania. Życie jednak i pokrewne badania zdają się to potwierdzać.

Zdjęcie: Pixabay

Nigdzie w Niderlandii koronawirus nie uderzył tak mocno, jak we wschodniej części Północnej Brabancji. To właśnie w tym regionie znajduje się najbardziej intensywna hodowla zwierząt.

Chirurg onkologiczny, Ignas van Bebber, pracujący w szpitalu im. Jeroena Boscha w Den Bosch, nie ma co do tego wątpliwości. Wskazuje intensywną hodowlę zwierząt na wschód od stolicy prowincji jako głównego winowajcę dużej liczby zgonów z powodu koronawirusa. Ignas van Bebber od czterech lat jest mocno zaangażowany w badania nad wpływem wysokich stężeń pyłu zawieszonego na zdrowie publiczne. „Szokująca podróż odkrywcza” – mówi. „Nie jesteśmy wystarczająco świadomi tego wpływu. Obserwujemy teraz istniejący związek między zanieczyszczeniem powietrza a liczbą ofiar koronawirusa”.

(poniżej fotografii dalszy ciąg tekstu)

Ważną przyczyną powstawania cząstek stałych, mówi Ignas van Bebber, jest amoniak pochodzący z intensywnej hodowli zwierząt. Ta część Północnej Brabancji jest centrum hodowli świń, kóz i drobiu. „Różne badania potwierdzają silny wpływ obornika na nasze zdrowie. Lokalni mieszkańcy są narażeni na ciągły atak na tkankę płucną. Jeśli coś się dodatkowo dostanie do takiego powietrza, tak jak obecnie koronawirus, to konsekwencje tego są większe. Dlatego w Brabancji Północnej zaistniała tak uderzająco wysoka liczba zakażeń i zgonów. W Tilburgu i Bredzie ludzie równie intensywnie świętowali karnawał. Jednak zmarło tam stosunkowo mniej osób, ponieważ powietrze jest mniej zanieczyszczone.”

(poniżej fotografii dalszy ciąg tekstu)

Zdjęcie: ANP

Zbieg okoliczności? Już wcześniej pojawił się dzwonek alarmowy

Bert Brunninkhuis z Den Bosch, przebywa w ostatnim okresie głównie w domu. Jego żona robi zakupy, on zaś musi oszczędzać płuca. Jest przewodniczącym „Question” – stowarzyszenia pacjentów ofiar gorączki Q. W wyniku epidemii mającej miejsce w latach 2007–2011, doznał trwałych szkód na zdrowiu. Nie jest zaskoczony, że obecna epidemia koronawirusa powoduje również najwięcej ofiar w tym samym regionie. „Zbieg okoliczności? Nie wierzę w to” – mówi – „To kolejny dzwonek alarmowy. Mieszkamy w tej prowincji razem z 35 milionami zwierząt i 2,5 milionami ludzi. Tak nie powinno być.”

Bert Brunninkhuis ma każdego dnia chrypę. „Nigdy nie byłem na przykład w Twente. Kiedy wybieram się z domu na przechadzkę pieszą lub rowerową przejażdżkę, świadomie wybieram swoje własne trasy. Dziesięć kilometrów na zachód lub wschód może robić dużą różnicę.” Podobnie jak Ignas van Bebber, Bert Brunninkhuis przywołuje badanie przeprowadzone przez amerykański Uniwersytet w Harwardzie z początku tego miesiąca. „Potwierdza to moje podejrzenia. Tak renomowany instytut nie pozwoliłby sobie na szerzenie bzdur.”

Potrzeba szybkich wniosków

Epidemiolog środowiskowy, Lidwien Smit z Uniwersytetu w Utrechcie, uważa, że wymaga to jednak komentarzy. „Nie można przeprowadzić dokładnych badań w ciągu kilku tygodni. Tym nie mniej, z powodu szumu otaczającego koronawirusa, potrzebne są szybkie wnioski. Naukowcy z Harwardu raczej tylko z grubsza przyjrzeli się istniejącemu zanieczyszczeniu i liczbie ofiar w Ameryce, nie stosując korekt ze względu na gęstość zaludnienia lub różnice prawnych regulacji w poszczególnych stanach.”

Lidwien Smit mówi, że nie można po prostu wiązać ze sobą zjawisk występujących we Wschodniej Brabancji. Choćby dlatego, że koronawirus jest skomplikowanym stanem, z silną zdolnością infekowania ludzi. „Podążam jednak za tym tokiem rozumowania. Zanieczyszczenie powietrza jest stosunkowo wysokie. Z powodu intensywnej hodowli zwierząt gospodarskich, ale także pod wpływem ruchu samochodowego wokół Zagłębia Ruhry. I rzeczywiście jest to dobre pytanie, dlaczego we Wschodniej Brabancji doszło do większej liczby ofiar śmiertelnych niż w Zachodniej. Pomimo faktu, że zwierzęta gospodarskie nie uczestniczyły w roznoszeniu koronawirusa, nie można wykluczyć, oddziaływania ich hodowli i przyczyniania się do rozwoju choroby. Chciałbym to rozwikłać.”

Zdrowie ponad ekonomią

Temat ten był już poruszany w różnych radach miejskich. W poważnie dotkniętej gminie Boekel, koalicyjny partner (interesu społecznego) Gemeenschapsbelang Venhorst-Boekel argumentował za takim badaniem. Przewodnicząca grupy Jeanne van Eerd: „Po kilku tygodniach zaczynasz podchodzić do problemu bardziej refleksyjnie. Świętowanie karnawału nie może byc jedyną przyczyną większej liczby zakażeń. Wówczas Breda i Maastricht powinny zostać znacznie mocniej zaatakowane przez wirus. Zawartość cząstek stałych w powietrzu jest w gminie Boekel zastanawiająca. W obszarze tym mamy wiele osób z dolegliwościami oddechowymi. Czy jest coś takiego szczególnego w naszej odporności, co czyni nas tutaj wrażliwszymi na działania wirusa? Nie jest to dla mnie pewne, więc chciałabym to wiedzieć.”

Rzecznik Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego i Środowiska (RIVM) twierdzi, że nie jest jeszcze w stanie wypowiedzieć się na ten temat rozsądnie. „Wszyscy szukają wyjaśnień, ale nie możemy jeszcze powiedzieć, co się dzieje na szczeblu lokalnym. Sprawdzamy, jakie badania musimy w tym celu przeprowadzić.”

Chirurg onkologiczny Ignas van Bebber ma nadzieję na większą decyzyjność. „Istnieją już badania sugerujące, że skutki koronawirusa nakładają i zbiegają się ze stanem zanieczyszczenia powietrza cząstkami stałymi. Jeśli tak, to zanieczyszczenie powietrza również odgrywa rolę w rozprzestrzenianiu się wirusa. Wówczas bnależy zmniejszyć liczbę producentów drobnego pyłu. Na przykład zmniejszyć intensywność hodowli zwierząt. Ponieważ dla mnie zdrowie jest ważniejsze niż ekonomia.”

Marzenna Donajski / Donajska

Źródło: Orkun Akici, “Trouw”

W niektórych krajach policja jest równie zabójcza jak koronawirus

W wielu krajach policja angażuje się z nadmierną siłą w wymuszanie blokad (lockdown) lub godziny policyjnej. Organizacja Narodów Zjednoczonych ostrzegła w tym tygodniu liderów, którzy nadużywają zjawiska koronawirusa, aby poszerzać swoją władzę

Więźniowie w więzieniu w Izalco w Salwadorze muszą czekać w kolejce podczas operacji bezpieczeństwa prowadzonej przez policję. Zdjęcie: AP

Kenia

W Kenii policja jest równie zabójcza jak koronawirus. Pod pozorem egzekwowania godziny policyjnej i ograniczeń poruszania się w walce z rozprzestrzenianiem się wirusa, Kenijczycy zostali pobici, skopani i zastrzeleni. Według oficjalnych danych liczba ofiar śmiertelnych koronawirusa wynosi tam 14, zaś liczba ofiar śmiertelnych z powodu brutalności policji już dwa tygodnie wyniosła 12. Według rządu Kenii ta liczba jest prawdopodobnie wyższa.

Kenijska policja słynie z przemocy. Egzekucje pozasądowe są częścią standardowego repertuaru. Ofiarami są często (rzekomi) przestępcy ze slumsów. Nadużywanie władzy pod przykrywką koronawirusa przypomina czasy wcześniejszych wyborów. Ponad dziesięć lat temu, gdy wybory w Kenii przerodziły się w powszechną przemoc, policja zastrzeliła setki osób. Kolejne wybory z 2017 r. przyniosły dziesiątki śmiertelnych ofiar.

„Podczas, gdy w innych krajach biegną ludzie na policję po pomoc, większość Kenijczyków biegnie w przeciwną stronę na widok policjanta”, pisze kenijska publicystka Rasna Warah. Policja w Kenii nie działa zgodnie ze swoim mottem „służenia wszystkim”, odzwierciedla raczej skorumpowane państwo, w którym politycy na równi nadużywają władzy. Dlatego brutalność policji rzadko jest karana.

Wiele ofiar częściowej blokady z powodu koronawirusa w Kenii poniosło śmierć na przełomie marca i kwietnia, krótko po wprowadzeniu godziny policyjnej. W portowym mieście Mombasa policja postanowiła nawet działać kilka godzin przed rozpoczęciem pierwszej godziny policyjnej: pasażerowie promu zostali pobici kijami i ostrzelani gazem łzawiącym. Teraz, miesiąc później, sytuacja nieco ustabilizowała się, a policja koncentruje się na pozbawianiu pieniędzy ludzi, którzy próbują uniknać obostrzeń.

Jedną z wielu twarzy ofiar śmiertelnej brutalności policji jest 13-letni Yassin Hussein Moyo. Akurat stał nocą na balkonie w domu rodziców, w slumsach Mathare w stolicy Nairobi, gdy został trafiony policyjną kulą w brzuch. Policja wyjaśniła, że ​​była to „zabłąkana kula” podczas operacji przeciwko ludziom ignorującym godzinę policyjną. Matka Moyo powiedziała lokalnym mediom, że agent tuż przed śmiertelnym strzałem skierował na krótko latarkę na Moyo. Na pogrzebie syna, ojciec Moyo powiedział: „W ciągu dnia zagrożeni jesteśmy wirusem, zaś w nocy mamy do czynienia z terrorem policyjnym”.

Salwador

Mocarzem z Salwadoru jest 38-letni Nayib Bukele i wygląda jak współczujący pracownik z młodzieżą: mocno przycięta broda, uśmiech na twarzy, kapelusz nasunięty na tył głowy. Jest u władzy od 1 czerwca, ale szczególnie w ostatnich miesiącach coraz wyraźniej widać, jak uśmiechający się prezydent chce utrzymać porządek: twardą ręką.

Salwador był jednym z pierwszych krajów w regionie, który zamknął swoje granice w połowie marca. Jeszcze przed odkryciem pierwszego przypadku zarażenia koronawirusem, Bukele poprosił parlament o ogłoszenie stanu wyjątkowego. „Podejmujemy szybkie, a nie perfekcyjne decyzje” – wyjaśnił. Od tego czasu biedny Salwador ma jedną z najostrzejszych kwarantann w Ameryce Łacińskiej.

Zainspirowane przez prezydenta wojsko i policja aresztowały tysiące ludzi, którzy nie przestrzegali dokładnie zasad. Lokale przeznaczone do izolowania pacjentów koronawirusa stały się aresztami dla przestępców. Wiele osób było przetrzymywanych na posterunkach policji przez wiele dni, bez ochrony przed wirusem, z którym Bukele próbuje walczyć. W dniu 1 kwietnia zmarł w areszcie mężczyzna.

Salwadorski Sąd Najwyższy trzykrotnie reagował w ostatnich tygodniach przeciw działaniom Bukele. Sąd uznał, że aresztowania są niezgodne z prawem. Ale według prezydenta cel uzasadnia środki: „Pięć osób nie będzie decydowało o śmierci setek tysięcy Salwadorczyków”, napisał na Twitterze 15 kwietnia, odnosząc się do najnowszego ostrzeżenia od najwyższych sędziów. Jak dotąd, według oficjalnych danych, na koronawirusa zmarło ośmiu Salwadorczyków.

W ten weekend udzielił policji i armii jeszcze więcej władzy, nie z powodu wirusa, ale by podjąć działania przeciwko gangom przestępczym. Po nagłym wzroście liczby morderstw, w piątek 24 kwietnia, Bukele ogłosił, że władze mogą stosować „śmiertelną przemoc”. Umieścił w ciemnych celach izolacyjnych, tysiące więźniów należących do rywalizujących ze sobą gangów, wiedząc, że może to doprowadzić do masakr.

Członkowie gangu otrzymali ostrzeżenie, ale zwykli Salwadorczycy, którzy zmuszeni są siedzieć w domach również: każde omyłkowe wyjście poza  drzwi może być śmiertelne.

(poniżej fotografii dalszy ciąg tekstu)

Salwador. Zdjęcie: Reuters

Filipiny

W dniu 21 kwietnia, 33-letni weteran armii, Winston Ragos, wyszedł na ulice po codzienne zakupy: colę i papierosy. Wkrótce potem został zastrzelony przez policję.

Ragos został zwolniony z wojska w 2017 r. z powodu problemów ze zdrowiem psychicznym. Od tego czasu mieszkał ze swoją ciotką w Quezon City. Jego matka próbowała ostatnio go umieścić go w szpitalu, ale powiedziano jej tam, że przyjęcie jest zbyt ryzykowne z powodu koronawirusa. Ragos otrzymał na pierwszy tydzień leki, ale gdy ich zapas skończył się, jego stan ponownie się pogorszył.

W tym stanie policja spotkała go na ulicy. Na filmie zarejestrowanym przez obserwatora zajścia widać, jak weteran podnosi do góry ręce, podczas gdy oficerowie trzymają go w celowniku. Kiedy Ragos odwrócił się, powiedział coś drwiącego i skierował rękę do torby, aby coś wyjąć, oficer strzelił do niego dwa razy. Weteran zmarł na miejscu.

Według policji była to samoobrona. Jednak organizacja praw człowieka Human Rights Watch potępia akcję policji jako nieproporcjonalną. Według pracownika organizacji, Carlosa Conde, nie był to pojedynczy incydent. Według danych policji krajowej aresztowano 31 000 osób, 6100 zostało ukaranych grzywną, a 99 000 zostało ostrzeżonych.

Na początku kwietnia prezydent Filipin Rodrigo Duterte polecił policji strzelać do cywili, którzy „powodują problemy” podczas blokady. Rozkaz jest zgodny z polityką Duterte dotyczącą eliminowania handlarzy narkotyków. Carlos Conde z Organizacji Praw Człowieka twierdzi, że do tej pory zastrzelono trzy osoby z powodu przekroczenia zasad wprowadzonej blokad.

Według Organizacji Praw Człowieka, władze nadużywają sytuacji kryzysowej, aby uciszyć krytyków. Siedmiu aktywistów, którzy zostali aresztowani podczas dystrybucji żywności w prowincji Bulacan, zostało oskarżonych o „podżeganie oporu przeciw rządowi”. Według jednego z aktywistów, byłego kongresmena Ariela Casilao, grupa uzyskała licencję na dystrybucję żywności.

Istnieją również przykłady Filipińczyków, którzy byli nękani lub aresztowani za krytyczne wiadomości na Facebooku. Na przykład aktorka i scenarzystka, Maria Victoria Beltran, została zatrzymana dwa dni po opublikowaniu wiadomości, która według władz była fałszywa.

Maroko

Mi Naïma, 48-letnia gwiazda vloga z Fes, została aresztowana 18 marca za rozpowszechnianie fałszywych wiadomości. W filmie zaprzeczyła istnieniu koronawirusa, wzywając swoich prawie 500 000 obserwujących do nieprzestrzegania zasad. Niecały miesiąc później została skazana na rok więzienia w Casablance.

Aresztowanie Mi Naïmy miało miejsce przed ogłoszeniem „stanu wyjątkowego” w Maroku 20 marca. Od tego czasu policja nie powstrzymuje się. W marokańskim piśmie „Maroc Hebdo” rzecznik policji powiedział, że dokonano ponad 120 aresztowań za rozpowszechnianie fałszywych wiadomości. To zaledwie ułamek wszystkich aresztowań: ponad 75. tysięcy.

Do chwili obecnej w Maroku doszło do 163 zgonów i 4246 zachorowań. Jest to dalekie od szokującej liczby ofiar śmiertelnych w wielu krajach europejskich, ale ograniczenia wolności są nie mniejsze. Ktokolwiek chce wyjść na zewnątrz w ciągu dnia, potrzebuje oświadczenia podstemplowanego przez władze. Obowiązkowa jest również maska ​​na usta. Ostatnie zaostrzenie zasad nastąpiło wraz z początkiem Ramadanu. Teraz jest godzina policyjna pomiędzy 19:00 a 5:00 rano. W innych latach jest szczególnie przyjemnie na ulicy.

Chociaż marokańska policja zawsze uważnie obserwowała obywateli, teraz korzystają dodatkowo z nowych technologii. Wypróbowują drony, które wykrywają miejsce przebywania ludzi na ulicy, na przykład poprzez pomiar promieniowania podczerwonego. Agenci zaczęli także używać aplikacji, z której mogą odczytać, przez które punkty kontrolne ktoś przechodzi. Ten ostatni środek niepokoi krytyków, gdyż kto zapewni, że aplikacja ta zniknie po zakończeniu epidemii?

Podobnie dzieje się w przypadku polowań na fejk nieuwsy. Inny vloger, Mustapha Swinga, ujawnił, że w opracowaniu jest prawo awaryjne, które pozbawi Marokańczyków możliwości wzywania do bojkotów – i jest to tylko jeden z ostatnich środków władzy cywilnej.

Autorzy: Mark Schenkel, Joost de Vries, Jeroen Visser, Maartje Bakker, niderlandzki dziennik ‘De Volkskrant’

Tłumaczenie: Marzenna Donajski / Donajska

Kraje z przywódczyniami-kobietami radzą sobie lepiej. Przypadek?

Niemcy, Nowa Zelandia i Tajwan pozytywnie wyróżniają się swoim podejściem do problemu koronawirusa. Czy to przypadek, że wszystkie te trzy kraje prowadzone są przez kobiety?

Prezydentka Tajwanu, Tsai Ing-wen. Zdjęcie: EPA

Na tle grilowania wirusem w wykonaniu silnych mężczyzn, takich jak Donald Trump (Stany Zjednoczone), Xi JinPing (Chiny) lub Jair Bosonaro (Brazylia) – Angela Merkel (Niemcy), Jacinta Adern (Nowa Zelandia) i Tsai Ing-wen (Tajwan) wydają się być latarniami morskimi stabilności i racjonalności.

Merkel i Adern swoją charyzmą ‘stonowały’ krzywą zarażeń w swoich krajach. Liczba zgonów jest tam niższa niż w innych, porównywanych krajach. Są w czołówce długiej drogi ku czemuś normalnmu.

Prezydentka Tajwanu, Tsai Ing-wen, wywarła jeszcze większe wrażenie swoją wysoce skuteczną reakcją na pierwsze pogłoski o zakażeniach koronawirusem w sąsiednich Chinach. Przystąpienie jej kraju do Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) – na co arcy wrogie Chiny miały duży wpływ – z pewnością powinno być poważnie omówione.

Pod rządami Tsai Ing-wen (wcześniej prawniczki i byłej profesorki na dwóch głównych wydziałach prawa w Tajpej) Tajwan stał się być może nawet światowym liderem w walce z pandemią.

Obecnie kraj ten wydaje się mieć również pod kontrolą nieuniknioną drugą falę zarażeń. Pomimo bliskości Chin, pierwszego epicentrum pandemii, Tajwan opłakuje tylko sześć ofiar śmiertelnych i w międzyczasie dostarcza już do Stanów Zjednoczonych i Europy miliony wysokiej jakości maseczek.

Amerykański magazyn biznesowy ‘Forbes’ zauważył to jako pierwszy: czy kraje kierowane przez kobiety byłyby rozsądniej zarządzane, gdyby zaszła rzeczywiście taka potrzeba dla ludzi?

Brytyjska gazeta ‘The Independent’ wyjaśniła to w następujący sposób: nie świadczy to jeszcze o tym, że kobiety są lepsze od mężczyzn, lecz o tym, że wyborcy w Niemczech, Nowej Zelandii i na Tajwanie byli na tyle sprytni, aby wybrać najbardziej wykwalifikowaną osobę do kierowania swoim krajem – nie bacząc na płeć. To samo mogli zrobić gniewni wyborcy z niektórych upadających macho-krajów.

(poniżej fotografii dalsza część tekstu)

Kanclerz Angela Merkel. Zdjęcie: EPA

„Nikt nie chce tego słyszeć, ale nie jesteśmy u końca pandemii, ale wciąż na początku” – Angela Merkel

Merkel nadaje ton

Według wielu międzynarodowych komentatorów, prawie nikt nie może dorównać wyrazistemu przywództwu kanclerz Angeli Merkel (wcześniej chemiczki). Niemcy (gdzie w chwili obecnej jest „tylko” 5976 zgonów na 157 770 potwierdzonych zakażeń) opiekują się pacjentami z koronawirusem z całej Europy i nadają ton w UE w sprawie walki przeciw wirusowi. Merkel zainicjowała duży program testowy, podjęła szybkie działania w sprawie kwarantanny i zażądała współpracy między krajami związkowymi (landami).

Stało się to w następstwie faktu, iż niemiecka służba zdrowia ma po prostu więcej środków niż inne kraje i na ogół jest lepiej zorganizowana. Jednakże Merkel nigdy nie robi nieodpowiednich falstartów.

„Nikt nie chce tego słyszeć, ale nie jesteśmy u końca pandemii, ale wciąż na początku” – powiedziała w zeszłym tygodniu niemieckiemu parlamentowi. „Kraj stoi na ‘cienkim lodzie’” – dodała. Niemcy nie są łyżwiarzami, ale rozumieją to lepiej niż niektórzy Holendrzy, (wyj. liderzy tego sportu).

Zwrot pensji

Jacinda Ardern (wcześniej ekspertka ds. komunikacji i była współpracowniczka brytyjskiego premiera Tony’ego Blaira) również od razu wyraziła się jasno i okazała solidarność z ekonomicznymi trudnościami rodaków, przekazując jedną piątą swojej pensji (i ministrów swojego rządu). Od północy, dozwolone jest w Nowej Zelandii (gdzie aktualnie jest 19 zgonów spowodowanych koronawirusem), aby niektóre przedsiębiorstwa, takie jak z branży budowlanej, mogły zostać ponownie otwarte. Przepisy dotyczące dystansu społecznego nadal obowiązują. Ardern powiedziała, że naród otwiera gospodarkę, ale nie życie społeczne ludzi.

(poniżej fotografii dalszy ciąg tekstu)

Premierka Nowej Zelandii Jacinda Ardern. Zdjęcie: Getty Images

Norweska premierka Erna Solberg (socjolożka, politolożka i ekonomistka) wyróżniła się tłumaczeniem dzieciom kwestii wirusa – czymś, co amerykański kanał informacyjny CNN wolałby zobaczyć w wydaniu bohaterów ulicy Sezamkowej niż prezydenta.

Koronawirus na świecie, według liczby ofiar śmiertelnych

Klikając na link: https://www.datawrapper.de/_/SasT6/ – można wyszukiwać dane według kraju (wpisując nazwę kraju w języku angielskim) lub sortować tabelę według kategorii. Duża część ogólnej liczby przypadków została już wyleczona. Kraje europejskie wyróżnione są kolorem żółtym.

(poniżej ilustracji dalszy ciąg tekstu)

Jest to historia dobrze znana, że ​​kobiety-polityczki, gdy już osiągają szczyt, często musiały o niego walczyć ciężej niż mężczyźni. W praktyce oznacza to, że często mają wyższe wykształcenie w porównaniu do rywali-mężczyzn. Ale też otrzymują mniej od nich przestrzeni na pomyłki.

Jeden z internautów zauważył na Twitterze: „Jeśli Amerykanie zastanawiają się, dlaczego ich śmiertelność jest znacznie wyższa niż w Niemczech, to może dlatego, że niemieckia kanclerz jest specjalistką w dziedzinie chemii kwantowej, podczas gdy prezydent USA był prezenterem reality-tv”.

Autor: Bob van Huet, ‘Het Algemeen Dagblad’

Tłumaczenie: Marzenna Donajski / Donajska

Czy kobiety przywódczynie radzą sobie lepiej z kryzysem koronawirusa?

Konkretna liczba kobiet przywódczyń szybko poradziła sobie z opanowaniem kryzysu Covid-19 w swoich krajach. Czy to przypadek czy nie?

Kobiety-przywódczynie radzą sobie lepiej niż mężczyźni podczas kryzysu Covid-19. Spójrzmy na takie kraje, jak Islandia, Norwegia, Niemcy, Nowa Zelandia czy Tajwan.

W różnych mediach pojawiają się historie o krajach, w których wydaje się, że skutecznie powstrzymano rozprzestrzenianie się wirusa. Co jest ich wspólnym mianownikiem? – kraje te prowadzone są przez kobiety. Magazyn biznesowy Forbes pochwalił na przykład politykę testową niemieckiej kanclerz Angeli Merkel i specjalną konferencję prasową, którą premier Norwegii Erna Solberg zorganizowała dla dzieci. Tajwan, w którym premierką jest Tsai Ing-wen jest jedynym krajem azjatyckim, w którym nie ma drugiej fali infekcji.

Premier Nowej Zelandii, Jacinda Ardern (podobnie jak niektórzy afrykańscy przywódcy) zrezygnowała z 20 procent swojej rządowej pensji. Mówi się, że jej przywództwo jest konsekwentne i jasne.

Zupełnie inaczej niż brytyjskiego przywódcy Borisa Johnsona. Kilkakrotnie przeoczył dyskusje rządu na temat kryzysu koronawirusa, jeszcze na początku marca chwalił się ściskaniem dłoni pacjentów zainfekowanych Covid-19,  a następnie został przyjęty do szpitala z powodu infekcji. Albo amerykański prezydent Trump, który zygzakuje przed społeczeństwem pomiędzy koncepcjami: braku niebezpieczeństwa i istnienia niebezpieczeństwa pandemii.

Lepiej zatem, gdy przywódczynią jest kobieta, która ‘z natury’ lepiej słuchałaby tego, co jest zawarte w pewnych artykułach.


„To nonsens” – mówi jednak Janka Stoker, profesorka przywódctwa na Uniwersytecie w Groningen. „Tego rodzaju konkluzje podtrzymują stereotypy: przywódca-mężczyzna jako typ dominujący i silny, a kobieta-przywódczyni jako empatyczna i delikatna”. Według niej, kobiety radzą sobie lepiej w tych krajach, ponieważ prawdopodobnie są lepsze. „Z wyników badań wiemy, że kobiety-liderki odbywają trudniejszą drogę na szczyt niż ich koledzy-mężczyźni. Jeśli zatem, uda im się dotrzeć do najwyższych pozycji, to muszą być naprawdę dobre”.

Kobietom na kierowniczych stanowiskach mniej się wybacza. „Ludzie łączą dobre przywództwo z męskimi cechami, takimi jak zdecydowanie i dominacja” – mówi Stoker – „Z kolei nasze wyobrażenie tego, jak powinna zachowywać się kobieta, jest tego przeciwieństwem: powinna być troskliwa, skromna, nie za często chcąca pojawiać się na pierwszym planie. Zatem, bycie dobrym przywódcą i dobrą kobietą jest prawie niemożliwe”.

Siatka bezpieczeństwa socjalnego

Ważną rolę odgrywa także kultura polityczna kraju. Kraje o silnej siatce zabezpieczenia społecznego, takie jak Skandynawia, mogą być również krajami, w których wyborcy są otwarci na kobietę u steru. Ale premierka nie oznacza automatycznie polityki uwaględniającej i włączającej świadomie daną płeć – jak podkreśla Maja Vitas z Globalnego Partnerstwa na rzecz Zapobiegania Konfliktom Zbrojnym (Global Partnership for the Prevention of Armed Conflict), międzynarodowej sieci promującej pokój. To także stereotyp. „Jest wystarczająco wielu liderów-mężczyzn, którzy prowadzą politykę włączającą”. Przykładem jest kanadyjski premier Justin Trudeau. Podczas, gdy on chory siedzi w domu, w walce z koronawirusem widoczną rolę odgrywają w Kanadzie kobiety. „Polityka integracyjna jest szczególnie ważna, w przypadku poważnych wyzwań. Z rozmów pokojowych wiemy, że kobiety poruszają w nich podstawowe kwestie dotyczące codziennego życia: czy jest wystarczająca ilość jedzenia, schronienia, czy poziom ochrony dzieci i osób starszych jest wystarczający? ” – mówi Maja Vitas.


Jeśli chodzi o opiekę, kobiety mają największe doświadczenie, ale także najmniejszą władzę. „Kobiety zapewniają globalną opiekę zdrowotną, mężczyźni zaś decydują o niej” – jak podsumował sytuację raport WHO. Kobiety stanowią 70 procent pracowników opieki zdrowotnej na całym świecie, ale zajmują jedynie 25 procent kierowniczych stanowisk w sektorze.

W odpowiedzi na pandemię prezydent USA Trump zebrał grupę zadaniową, która początkowo składała się tylko z mężczyzn – później dołączono dwie kobiety. W Niderlandii z kolei, Zespół ds. Zarządzania Epidemią (Outbreak Management Team), który doradza gabinetowi w zwalczaniu wirusa, zmienia swój skład. I co najmniej cztery kobiety-lekarki i profesorki stanowią jego część. Ale na rządowych konferencjach prasowych zawsze mówią mężczyźni. W Wielkiej Brytanii, Caroline Nokes, konserwatywna członkini parlamentu, zastanawiała się, czy nie jest przypadkiem problemem to, że prawie wszystkie rządowe konferencje prasowe są prowadzone przez mężczyzn. W każdym razie, nie obala to stereotypowego wizerunku lidera jako mężczyzny, mówi prof. Janka Stoker. Inaczej dzieje się w Namibii, gdzie 23-letnia wiceminister Emma Theofelus prowadzi briefingi prasowe.

Zjawisko luksusowe

„Gdzieś głęboko w nas utrzymuje się przekonanie, że dobry przywódca jest męski – a więc jest to mężczyzna – szczególnie w czasach kryzysu” – mówi prof. Stoker. Oczekiwano, że po kryzysie finansowym w 2008 r. sytuacja ulegnie zmianie. Badania prof. Stoker wykazały coś przeciwnego: stereotypowy, idealny przywódca miał jeszcze mniej kobiecych cech niż wcześniej. „Jeśli jednak widzimy wystarczająco dużo przykładów kobiet na kierowniczych stanowiskach, badania dowodzą, że tracimy to uprzedzenie. Ponieważ, gdy ludzie muszą oceniać swoich menedżerów, to wiedzą bardzo dobrze, kim są ci dobrzy liderzy: to ludzie, którzy są zdecydowani i potrafią dobrze słuchać ”.


Po kryzysie finansowym różnorodność była postrzegana jako luksus, ‘ponieważ to był kryzys’. „Reprezentacja kobiet, mniejszości etnicznych lub seksualnych nagle zaczęła być postrzegana jako mniej ważna, gdy tymczasem powinna stawać się raczej ważniejsza. Media, politycy, i my naukowcy – jako społeczeństwo musimy być na to wyczuleni ”.

Autorzy: Maartje Somers, Maral Noshad Sharifi, niderlandzki dziennik NRC

Tłumaczenie: Marzenna Donajski / Donajska

Ilustracja: Nanne Meulendijks