Dzieci w rodzinach jednopłciowych

Nigdy nie jest zbyt wcześnie 😊

Jaki piękny byłby świat bez presji społecznych i prawnych w sprawie obowiązku posiadania, lub nieposiadania dzieci. Każdy wolny człowiek powinien sam dokonywać wyborów. Kobiety również. Myślę też, że przemoc w rodzinie w dużym stopniu powstaje na tle stereotypów dotyczących różnic płci i ról płci. Nie słyszałam o przypadkach wzajemnej przemocy i przemocy wobec dzieci w rodzinach jednopłciowych

(Marzenna Furmaniuk-Donajska)

„Nie reanimować – Mam 91+ lat”

„NIE REANIMOWAĆ. MAM 91+ LAT” – ten mocny przekaz, kazała sobie wytatuować Nel Bolton, mieszkanka Hagi. Znalazła wielu naśladowców wśród seniorek i seniorów w dojrzałym wieku.



W owym czasie, niezbędne do prawnie honorowanego wyrażenia woli było posiadanie informacyjnej plakietki-wisiorka oraz oświadczenia podpisanego przez lekarza. Nel Bolton nie ufała jednak w ich skuteczność. Jak twierdziła, w czasie reanimacji liczą się sekundy, więc nikt nie ma czasu szukać oświadczenia lub wisiorka. Ten ostatni może zresztą ulec zniszczeniu w wypadku lub zaginąć. Dlatego zażyczyła sobie wyrazisty tatuaż, wprost na piersi, nie do przeoczenia przez osoby podejmujące reanimację.

Pracując przez lata jako pielęgniarka w szpitalu w Zuidwal, zdawała sobie sprawę z konsekwencji dla mózgu starszej osoby jakie przynieść może długotrwała utrata przytomności i resuscytacja. „Nie chcę być siedzącą na krześle rośliną”.

W 2014 r. o pani Bolton zrobiło się głośno w mediach – przede wszystkim w Holandii, ale też np. w Japonii i USA. Holenderscy pracownicy ambulansów podważali jednak prawomocność tego typu tatuaży. Osobiście zainterweniowała więc Minister Zdrowia Edith Schippers. Stanęła po stronie Nel Bolton. Poinformowała Izbę Reprezentantów, że każda osoba ma prawo odmówić pomocy medycznej, a tym samym również resuscytacji, i że nie jest wymagane dodatkowe oficjalne wyrażenie zakazu leczenia. Minister napisała to również w osobistym liście do Nel.

Nel Bolton zawsze była osobą zdecydowaną i praktyczną. Aktywną, fit, udzielającą się przez wiele lat jako wolontariuszka. Nigdy, nawet w okresie rekonwalescencji po operacji, nie chciała być zależna od opieki medycznej, zwłaszcza w domu opieki. Ceniła nade wszystko wolność i samodzielność. Sama o swojej pracy w szpitalu mówiła: “Nie byłam słodka, ale opiekuńcza”

Pochodziła z ciepłej, ale dość pragmatycznej rodziny. Żyła w szczęśliwym związku z kobietą i związek ten od początku był akceptowany przez jej najbliższych. Obie pani kochały muzykę i bilard. Nel, jeszcze w wieku 92 lat, uczestniczyła w mistrzostwach bilardowych w Hadze. Uprawiała też do późnych lat warzywa i kwiaty w ogródku. W 2017 r. odeszła we śnie, spokojnie, w swoim domu, mając 93 lata.

Historia Nel Bolton i jej tatuaż wywarły na mnie wielkie wrażenie, zapadły w pamięć i przebudowały moje myślenie o decyzjach ostatecznych. A Wy co o tym myślicie? Rozumiecie jej postawę?

Marzenna Donajski / Donajska

Grzeczne dziewczynki żyją krócej

Głośne kobiety są zdrowsze. Tłumienie emocji może nawet zabić. Problemy z sercem, niewydolność krążenia – to początek długiej listy symptomów powiązanych istotnie z tzw. samouciszaniem. Kobiety często mają potrzebę silnej ekspresji swoich uczuć, ale tłumią ją w sobie. Badania łączą tę tendencję z przemocą domową, zarówno emocjonalną, jak i fizyczną. O badaniach tych pisze Katarzyna Mazur w Focus.pl.

Próby utrzymania związku za wszelką cenę i tłumienie przez to swoich prawdziwych uczuć porównuje się do utrzymywania bardzo bolesnej tajemnicy. Wzorzec ten, od lat 90-tych, nazywany jest przez psychologię samouciszeniem. To przedkładanie potrzeb partnera ponad własne lub powstrzymywanie się przed wyrażeniem negatywnych emocji, aby nie doprowadzać do eskalacji konfliktu w związku. Często zjawisko to powiązane jest z istnieniem przemocy w relacji – fizycznej i emocjonalnej. 

„Z socjologicznego punktu widzenia powstrzymywanie się od gwałtownych reakcji może nie wydawać się złym pomysłem, jednak medycyna ma na ten temat zupełnie odmienne zdanie. Coraz więcej badań udowadnia, że kobiety, które tłumią swoje emocje, są częściej narażone na wiele psychicznych i fizycznych dolegliwości, podczas gdy ich bardziej wylewne koleżanki cieszą się całkiem dobrym zdrowiem.”

Konsekwencje? – badania wykazują związek samouciszania kobiet z nabywaniem takich dolegliwości jak: zespół jelita drażliwego, depresja, przewrażliwienie, problemy z koordynacją ruchową i wreszcie, przedwczesna śmierć. Potwierdzają to tez przerażające statystyki: na przestrzeni 10 lat badania zaobserwowano czterokrotnie wyższą umieralność u mężatek, stosujących samouciszanie, niż w przypadku bardziej wylewnych żon.

Dalsze badania przeprowadzone przez Wydział Psychiatrii Uniwersytetu w Pittsburghu wykazują silne powiązanie samouciszania z problemami miażdżycowymi i w konsekwencji ryzykiem udaru mózgu lub doświadczenia innych upośledzeń układu krążenia. 

Najświeższe badanie łączy ten mechanizm nawet ze zwiększeniem produkcji płytki nazębnej u kobiet w okresie przed i tuż po menopauzie. Badanie to było niewielkie, bo brało w nim udział zaledwie około 300 kobiet, jednak jego wynik jest jednoznaczny.

Jak rozwiązać ten problem? Jednym ze sposobów wyeliminowania medycznych symptomów jest praca psychologiczno-socjologiczna. Zaniechanie szkodliwych stereotypów mówiących, iż wylewne kobiety są osobami niestabilnymi, przewrażliwionymi i dramatyzującymi.  Utrudnia to budowanie zdrowych, opartych na otwartej i uczciwej komunikacji związków. A to już sytuacja życia i śmierci  – w przenośni i dosłownie.

Kobiety zaś narażone na przemoc w związku powinny zadać sobie pytanie: Czy cena utraty zdrowia i życia warta jest trwania w toksycznej relacji?

Władza i tabu

Amerykańska piosenkarka i tancerka Janelle Monae w swoim muzycznym wideoklipie
nosi strój holenderskiego projektanta mody Duran Latinka.
Piosenka i stroje tworzą odę na temat kobiecego narządu płciowego

Ludzie najczęściej postrzegają penisy jako coś pozytywnego, przywołującego moc, władzę, siłę, męskość. Mniej widoczna, wygnana do sfery tajemnicy, ciemności i tabu jest kobieca wagina, srom. Wstyd, żenada – prawda? – aby używać takich słów.

Ktoś wpływowy, z urokiem i siłą, nazywany jest kolokwialnie osobą „z jajami”. Nie uraża nas Big Dick Energy – w mediach czy w sferze publicznej. Takie określenia postrzegane są pozytywnie. Inaczej sprawa ma się, gdy chodzi o kobiecy narząd. Akcje i ruchy mające na celu umieszczenie również waginy/sromu na honorowym piedestale napotykają nadal na niezrozumienie i opór. Panowie purpurowieją z oburzenia, padają zarzuty o obrazę uczuć. Choć na szczęście nie wszyscy tak reagują. Nie zmienia to faktu, że nie ma równości w tej symbolice. Penis – to moc, władza, siła, duma. Wagina – wstyd, nieobecność, wygnanie, wykluczenie, tabu.  

Czas to zmieniać. Uwolnienie kobiecych umysłów od wielowiekowych więzów i skrępowania jest tak ważne jak kwestia życia i śmierci. Nie mówiąc o jakości życia. To nie jest temat tabu czy „poniżej pasa”.  

Zdarzają się przypadki kobiet, dotkniętych chorobą nowotworową i cierpiących przez lata z powodu niewłaściwej diagnozy. Tak się może zdarzyć, gdy zażenowanie hamuje pacjentkę przed precyzowaniem własnych odczuć i stref bólu. „Boli mnie tam, na dole” – to unik, który może mieć tragiczne konsekwencje (więcej możecie przeczytać w artykule: Nowotwór sromu. „Przeszłam cztery operacje okaleczające” – w Kobieta.Onet.pl)

Rozmawiajmy o wszystkich partiach naszego ciała, na równi. Nie ma „lepszych” i „gorszych”.

Tak więc, powiedzenie: „Trzeba nie mieć jaj, aby mieć jaja” – nie jest tak naprawdę komplementem dla kobiety. To nadal wykluczanie. Nauczmy się, nie tylko mówić: „brak mu jaj”, ale również „brak mu waginy”.

(Marzenna Furmaniuk-Donajska/Donajski)

Kapłani katoliccy na porodówkach

zdjęcie: Newsweek

„Porodówka. Leżymy wykończone nieprzespaną nocą. Jedna – pęknięta, obolała, nie usiądzie przez najbliższe kilka dni. Druga – elegancko nacięta, obolała, nie usiądzie przez najbliższe kilka godzin. Obie wietrzą obolałe krocza. No i ja – po cc, nie wstanę przez najbliższe kilka godzin. Na pościeli krew. Na pidżamach krew. Ja z workiem na mocz i cewnikiem. Jedna z cyckiem na wierzchu, właśnie stara się karmić. Druga – ma obydwa obłożone posiekaną kapustą. Dzieci krzyczą na zmianę. Wtedy wchodzi on. W ubraniach wierzchnich. Z zarazkami. Z bakteriami. Nie puka. Włazi jak do siebie. My skrępowane, chowamy biusty, plamy krwi, krocza. A on, ni stąd ni zowąd, podchodzi do noworodka i macha mu nad głową znak krzyża. Matka zszokowana mówi „Szczęść Boże”. A jakby była ze świadków Jehowy? Dlaczego nikt nie zapytał nas o zgodę? Czy kominiarz też mógłby tu tak z ulicy sobie wejść i nas bezkarnie oglądać w tak intymnych chwilach? Gdzie jego fartuch ochronny? Obcy facet wchodzi bez pytania do obcych kobiet w jednym z najbardziej intymnych momentów w ich życiu, a gdzie prawo do prywatności? Do godności? A jakby zamiast księdza wszedł Rabin? Albo Pastor? Kobiety w takim stanie nie mają sił, aby zareagować. I nikt nie robi z tym nic. Amen” – czytelniczka Głosuj na Kobietę

(więcej przeczytacie w Newsweek, w artykule pt: „Człowiek nieprzytomny po porodzie a tu komunia” z 22.01.2020 r.)

Kobiety a okręty podwodne

Zdjęcie: Ministerstwo Obrony Niderlandów

W niektórych krajach NATO kobiety pełnią już służbę na okrętach podwodnych marynarki wojennej. Zdobywając tym ostatni męski bastion sił obronnych. Pionierami w tym obszarze były Australia i Kanada. Parę dni temu oficjalnie dołączyły również Niderlandy.

W ubiegłym roku sześć Holenderek uczestniczyło w aktywnych działaniach dwóch okrętów podwodnych Królewskiej Marynarki Wojennej z 54-osobowymi załogami. Test przebiegł pozytywnie, jak poinformowała holenderskie Ministerstwo Obrony.

W Niderlandii kobiety mogły wprawdzie pracować w służbach podwodnych już od 76 lat, jednak nie na wszystkich stanowiskach. Powodem niedopuszczania kobiet do pełnienia wszystkich zadań na równi z mężczyznami było to, iż okręty nie spełniały swoją przestrzenią warunków służby ustanowionych w 1982 r. Brak było odpowiednich miejsc do spania zapewniających prywatność i  właściwych rozwiązań sanitarnych.

Przy niewielkich korektach, udało się przystosować obecne modele okrętów do wspólnej służby kobiet i mężczyzn. Poprzez zawieszenie zasłon w części sypialnej, wydłużenie szyb pod kabinami pryszniców lub rezygnację z chodzenia pod prysznic wyłącznie w ręczniku służącym za ubranie. Z wprowadzonych zmian zadowoleni są również mężczyźni-marynarze. Żeglowanie na łodzi podwodnej jest jak życie 54 osób w czterech dużych przyczepach kempingowych: prywatność i przestrzeń życiowa zawsze wystawione są na presję.

Ważnym i nie do pominięcia aspektem, przy wprowadzaniu zmian jest to, iż na okrętach podwodnych załoga postrzegana i traktowana jest jako jedność. Dla dobra integracji załogi nie jest korzystne wprowadzanie zbyt wielu udogodniń dla kobiet. One same zresztą, nie życzyłyby sobie tego. Niezwykle ważne jest, aby załoga ściśle ze sobą współpracowała. Wszyscy nowi członkowie załogi najpierw, przez lata, śpią obok torpedy, zanim dostaną wspólną kabinę. Jeśli kobieta natychmiast otrzymałaby kabinę z uwagi na płeć, nie byłoby to dobre dla integracji załogi.

Zdjęcie: ANP

Wiadomo jest, że za 10 lat Ministerstwo Obrony otrzyma nowe okręty podwodne. Wówczas planowane było wprowadzenie lepszych podziałów przestrzeni dla mężczyzn i kobiet. Nie będzie jednak takiej potrzeby. Kobiety poprosiły o nieprzeprowadzanie specjalnych korekt, ponieważ one również uznają znaczenie zintegrowanej załogi.

Organizacja obrony pracuje od pewnego czasu nad większą różnorodnością personelu. „Mieszany zespół radzi sobie lepiej. Podchodzi się z różnych punktów widzenia do zagadnień, stosując różne sposoby myślenia” – powiedział komandor Herman de Groot z Submarine Service.

Warunkiem, oczywiście, pełnienia służby przez mężczyzn czy kobiety na okrętach podwodnych jest posiadanie tych okrętów przez siły obrony.

*

(Marzenna Furmaniuk-Donajska/Donajski)

11 kobiet udowadnia: to może być najlepsza decyzja

Farbować siwe włosy, czy nie? Wcześniej czy później, może pojawić się takie pytanie. Na szczęście jednak, siwe włosy są dzisiaj bardziej modne (hip!), niż kiedykolwiek. Pojawiają się nawet porady w zachodnich mediach, jak o dbać o takie włosy, aby wyglądać o wiele młodziej. Szukacie inspiracji? Obejrzyjcie 11 wybitnych kobiet, które z dumą falują swoimi naturalnymi, siwymi włosami.

  1. Jamie Lee Curtis 
  2. Diane Keaton
  3. Meryl Streep
  4. Iris Apfel
  5. Helen Mirren
  6. Judi Dench
  7. Carmen Dell’Orefice 
  8. Kathy Bates
  9. Peggy Weijergang
  10. Martha Argerich

Szczególnym i bliskim naszemu sercu wzorem może być znana na całym świecie polska reżyserka i scenarzystka, Agnieszka Holland.

Agnieszka Holland (zdjęcie: NRC)

No i jak, odważycie się na siwe włosy?

(Marzenna Furmaniuk-Donajska)

Testosteron jest mocno przereklamowany

Wywiad Marco Visscher z psycholożką Cordelią Fine – Część Druga

Przeczytaj też Pierwszą Część Wywiadu –>

W swojej powszechnie uznawanej ksiażce „Testosterone Rex: The End of Gender Myth”, Cordelia Fine bieże pod uwagę to, że testosteron jest określonym czynnikiem naszego zachowania. „Nasze społeczeństwo tkwi w uchwycie potężnego mitu”, mówi podczas naszej rozmowy, „tłumi to każdą nadzieje na równość płci”. W „Testosterone Rex” Cordelia Fine po raz kolejny pokazuje, że złożoną materię może przekazywać klarownie i w lekki sposób. Na przykład, kiedy oblicza, co by było, gdyby mity były prawdziwe? Na przykład, mit, iż rozwiązły mężczyzna może wyprodukować sto potomków, łącząc się w pary z setką kobiet w ciągu roku? I stąd jakoby pragnienie mężczyzny do seksualnych różnorodności, któremu nie można zaradzić.

„Nie tak szybko” – uzasadnia Cordelia Fine – „Na potrzeby młodszych czytelników warto zauważyć, że w dość długim okresie ewolucji człowieka, randkowa aplikacja Tinder nie była jeszcze dostępna. Większość dojrzałych seksualnie kobiet w wiosce była stale w ciąży ze swoimi mężami, lub czasowo niepłodna z powodu karmienia piersią, albo też w niepłodnej fazie cyklu. Co prowadzi nas do małej grupy kobiet, do których dodatkowo wszyscy inni mężczyźni również stali w kolejce. A co takiego byłoby wysoce nieprawdopodobne w czasach łowiecko-zbieraczych i wyczerpujące w tym inwestowaniu w uwodzenie i podbój? Ze związków ze stoma kobietami, w ciągu roku, w najkorzystniejszym przypadku pojawiłoby się nie więcej niż troje potomstwa. Według Cordelii Fine, szansa w takim roku na skuteczne „zdobycie punktu” w przypadku wszystkich stu kobiet, czyli ich niemal jednoczesne zajście w ciążę, jest mniejsza, niż szansa zostania trafienionym meteorytem”.

Co uważasz za największe nieporozumienie na temat testosteronu?

„To, że testosteron kontroluje zachowanie mężczyzn. Tak nie jest. Więcej testosteronu nie jest tym samym co większa męskość. Wiemy to, ponieważ różnice płciowe w cechach uznawanych za typowo „męskie”, takie jak skłonność do podejmowania ryzyka, są znacznie mniejsze, niż różnice płciowe w poziomach testosteronu. Co więcej, płeć ludzi jest bardzo złożona: ktoś może być bardzo „męski” w pewnym obszarze, a w innym „kobiecy”. „U jednego na sześciu najlepszych sportowców poziom testosteronu, mierzony w ciągu kilku godzin po ważnych zawodach, jest poniżej normalnego zakresu odniesienia, czasem nawet niższy, niż średni poziom testosteronu wśród najlepszych sportsmenek kobiet. Absurdalne wydaje się stwierdzenie, że ci najlepsi sportowcy z małą ilością testosteronu byliby gorsi w sportowych konkurencjach. Poziomy we krwi są jedynie częścią bardzo rozległego układu, na który wpływa wiele czynników biologicznych. Rola testosteronu – obwinianego o kryzysy i wojny w biznesie i polityce – jest przereklamowana”.

Więc miło jest, że więcej uwagi poświęca się, aby uzyskać więcej kobiet na kluczowych stanowiskach?

„Tak, ale to nie jest magiczne rozwiązanie. Jeśli chcesz uzyskać zmiany kultury w instytucjach, aby pracownicy lepiej słuchali, lub wykazywali większe zainteresowanie w zakresie społecznej odpowiedzialności, wtedy pojawia się tendencja do wyznaczania kobiety na wiodące stanowiska. Czy jeśli kobieta odniesie sukces, jest to wówczas jej własną zasługą, czy jej chęci do pracy nad zmianą kultury? Nasze zachowanie – w różnych organizacjach społecznych – jest pod silnym wpływem norm kulturowych. Nie można tego zmienić przez postawienie po prostu kobiety na wysokiej pozycji”.

Czyż badania nie pokazują, że firmy prowadzone przez kobiety są bardziej odpowiedzialne społecznie?

„Ale te badania nie mówią nic o przyczynie i skutku. Być może te społecznie odpowiedzialne firmy są bardziej skłonne zaoferować każdemu uczciwą szansę na awans. Istnieją różnice między płciami w zakresie wyznawanych wartości i w stylu przywództwa – choć już nieco mniej w tym drugim przypadku – ale różnice te, same w sobie, nie gwarantują, że organizacja prowadzona przez kobietę drastycznie się zmieni. W rzeczywistości uważam, że ta myśl jest obrazą dla mężczyzn, tak jakby nie byli w stanie przeprowadzić procesu zmian”.

Ale kobieta na szczycie jest dobrym sygnałem dla młodszych kobiet.

„Oczywiście. Jeśli jesteś młodą prawniczką, przypuszczalnie na początku swojej kariery widzisz więcej współpracowniczek tej samej płci wokół siebie. Jednak im wyżej patrzysz w hierarchii, tym więcej widzisz mężczyzn. Nie jest zatem dziwne, jeśli zdecydujesz się nie inwestować zbyt wiele wysiłku we własny awans, zwłaszcza jeśli dorastałaś z upartym mitem, że to nie kobiety, ale mężczyźni ewoluowali tak, by rosnąć wyżej, aby uzyskać status i władzę. ”

Czy widzisz zmiany, które budzą nadzieję?

„Oczywiście. Coraz więcej organizacji zdaje sobie sprawę, że ograniczają pulę kandydatów, o ile wymagają, abyś zawsze stawiał swoją pracę nad rodziną na wyższym stanowisku. Ta rosnąca świadomość jest zdrową zmianą dla kobiet i mężczyzn. To część bogatego i urozmaiconego życia, jeśli możesz zabrać swoje dzieci ze szkoły, wziąć urlop naukowy, lub poświęcić czas na opiekę nad chorym, umierającym ojcem, lub matką”.

(otwiera się w nowej karcie)”>Przeczytaj też Pierwszą Część Wywiadu –>

Cordelia Fine (42 lata) – jest psycholożką i profesorką historii nauki i filozofii na Uniwersytecie w Melbourne w Australii. Urodziła się w Toronto w Kanadzie, dorastała w Stanach Zjednoczonych, studiowała psychologię i kryminologię w Oksfordzie, Cambridge i Londynie. Jest autorką różnych książek o psychologii i neuronauce. Książka, w której ukuła termin „neuro-seksizm”, została przetłumaczona na język niderlandzki: „Dlaczego wszyscy pochodzimy z Marsa”. Jej najnowsza książka to „Testosterone Rex: The End of Gender Myth” 

Tłumaczenie: Marzenna Furmaniuk-Donajski/Donajska

Źródło: https://www.trouw.nl/nieuws/testosteron-wordt-zwaar-overschat~b5d30909/?fbclid=IwAR1ZiYDBeO5hL2fofTFDaHLqnyhjAAaKv1gz1fIJBm6Stmrv_Nrs0Zb_rrQ