Dla Kobiet od Kobiet: domki dla bezdomnych

Stolarskie Siostrzeństwo Buduje Maleńkie Domki Dla Bezdomnych

Whittier Heights Village to dzielnica malutkich domków w północnym Seattle, stworzona głównie przez wolontariuszki. W pełni zasiedlona pomieści około dwudziestu kobiet bezdomnych oraz par jednopłciowych.

Dla wolontariuszek, które zebrały się w kilka chłodnych i deszczowych weekendów, by zbudować złożoną z malutkich domków wioskę dla bezdomnych kobiet, nagrodą nie była ukończona praca, a raczej poczucie przynależności do zespołu. Wiele z nich po raz pierwszy pracowała na budowie, gdzie nie były jedynymi kobietami.

Alice Lockridge, posiadająca trzydziestoletnie doświadczene w uczeniu innych kobiet, jak wykonywać prace fizyczne, stworzyła projekt Women4Women – inicjatywę, która połączyła wolontariuszki.

„Te kobiety codziennie chodzą do pracy i codziennie słyszą, że nie są wystarczająco dobre, że odbierają pracę mężczyznom i ‘co one w ogóle tutaj robią’ – w sposób albo zawoalowany, albo prosto w twarz, każdego dnia, przez cały okres trwania ich kariery.” – mówi Lockridge.

O Women4Women mówi: „Stworzyłyśmy miejsce, gdzie kobiety mogą przyjechać do pracy i dzielić się swoimi umiejętnościami oraz nabywać nowych w środowisku wolnym od tego wszystkiego”.

Whittier Heights Village to wspólnota 15 małych, kolorowych domków, każdy o powierzchni 100 stóp kwadratowych. W lipcu zaczęli się wprowadzać mieszkańcy, wielu z nich wprost z ulic lub ze schronisk Seattle. W wiosce znajduje się również wspólny budynek z kuchnią, łazienkami i pralnią.

Położona na miejskim gruncie, jest to jedna z dziewięciu takich dzielnic w Seattle. Służą one jako schronienia dla bezdomnych mieszkańców miasta. Wioska operowana jes przez Low Income Housing Institute, który rozwija mieszkania dla osób o niskich dochodach i bezdomnych w stanie Waszyngton. Budowa takiego domu kosztuje około 2500 USD, a roboty w większości wykonują wolontariusze.

Dziesiątki kobiet – a także trochę mężczyzn – odpowiedziało na pierwsze wezwanie Lockridge, kiedy poszukiwała ochotników. Nie wszyscy byli stolarzami: byli też ogrodnicy, hydraulicy i elektrycy, oraz artyści. Byli wśród nich specjaliści z wieloletnim doświadczeniem, ale także osoby, które od lat nie miały w ręku młotka.

„Ludzie rozmawiali o tym, jak bardzo różni się to od zwykłej ekipy w świecie, w którym zwykle pracowali. … Pracowaliśmy, uczyliśmy siebie i innych”- mówi Lockridge.

To była zupełnie inna scena niż zdominowane przez mężczyzn place budowy, na których wielu z ochotników codziennie pracowało.

W budownictwie występuje węższa różnica w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn niż w przemyśle USA. Mimo to Linda Romanovitch, wolontariuszka Women4Women, twierdzi, że wiele kobiet nie uważa takiej pracy za wystarczająco opłacalne opcje kariery.

W branży budowlanej kobiety stanowią około 10 procent z około dziesięciu milionów pracowników budowlanych w USA. Bardzo często jedynymi osobami rekrutowanymi do prac budowlanych są bracia i synowie mężczyzn, którzy już pracują w takich zawodach.

Romanovitch zgromadziła około 15 kobiet z Sióstr w Bractwie, grupy kobiet ze związku Zjednoczonego Bractwa Stolarzy, które wzajemnie wspierają się i uczą.

Regularnie koordynuje ochotnicze projekty dla stolarzy – od budowy małych domów, po naprawę domów dla seniorów i osób niepełnosprawnych.

Siostry odwiedzają gimnazja i licea, by rozmawiać z młodymi dziewczynami o pracach budowlanych, a także odwiedzają więźniarki w więzieniu dla kobiet.

Siostry starają się również zlikwidować niektóre bariery, które uniemożliwiają kobietom pracę, takie jak nękanie, z którego branża budowlana jest dobrze znana. Romanovitch mówi, że współpracują ze swoimi braćmi związkowymi, aby stworzyć ogólnie zdrowsze miejsca pracy i zachęcają kobiety do zgłaszania problemów, kiedy tylko się pojawiają.

„Ale to się dzieje w ślimaczym tempie” – mówi. „Wciąż walczysz ze staroświeckim gównem, ale przynajmniej teraz się o tym mówi”.

Saskia Brown codziennie doświadcza w pracy dyskryminacji.

„Codziennie muszę udowodnić, że naprawdę wiem, o czym mówię”.

 11 lat temu, po ukończeniu szkoły średniej, Brown za namową koleżanki przystąpiła do programu praktyk stolarskich. Podobała jej się ta praca i pensja, postanowiła więc zostać, powoli wspinając się na sam szczyt drabiny.

 Teraz Brown nadzoruje innych stolarzy przy wielu dużych projektach, w tym przy budowie szpitali i wieżowców w całym regionie Puget Sound.

Jednak wyzwania związane z byciem jedyną kobietą na placu budowy – i jednocześnie zwierzchnikiem – są nieubłagane, przyznaje. „Każdego dnia muszę udowodnić, że wiem, o czym mówię”.

Zdaniem Brown, istnieje pewien podstawowy poziom braku szacunku dla kobiet. Ona sama często jest „przesłuchiwana” – nie tyle przez mężczyzn, których nadzoruje, ale przez mężczyzn pracujących w kierownictwie wyższego szczebla, kierowników projektów. „Często oni nawet nie wiedzą, że to robią. Taki właśnie jest świat, taki konstrukt.” – mówi Brown.

Właśnie dlatego praca nad projektem Whittier Heights była tak satysfakcjonująca. Brown dowiedziała się o tym projekcie na spotkaniu, które regularnie prowadzi dla stażystek. I w przeciwieństwie do jej codziennej pracy, tutaj żaden z około 30 nadzorowanych przez nią ochotników nie kwestionował jej osądu ani doświadczenia. „To było miłe i wyluzowane” – wspomina Brown. „Nie było żadnych konkursów w sikaniu na odległość. Każdy z nas miał wspólny cel. To odświeżające. ”

Tłumaczenie: Hanna Harmata

Zdjęcie i tekst: Lornet Turnbull

„Nie reanimować – Mam 91+ lat”

„NIE REANIMOWAĆ. MAM 91+ LAT” – ten mocny przekaz, kazała sobie wytatuować Nel Bolton, mieszkanka Hagi. Znalazła wielu naśladowców wśród seniorek i seniorów w dojrzałym wieku.



W owym czasie, niezbędne do prawnie honorowanego wyrażenia woli było posiadanie informacyjnej plakietki-wisiorka oraz oświadczenia podpisanego przez lekarza. Nel Bolton nie ufała jednak w ich skuteczność. Jak twierdziła, w czasie reanimacji liczą się sekundy, więc nikt nie ma czasu szukać oświadczenia lub wisiorka. Ten ostatni może zresztą ulec zniszczeniu w wypadku lub zaginąć. Dlatego zażyczyła sobie wyrazisty tatuaż, wprost na piersi, nie do przeoczenia przez osoby podejmujące reanimację.

Pracując przez lata jako pielęgniarka w szpitalu w Zuidwal, zdawała sobie sprawę z konsekwencji dla mózgu starszej osoby jakie przynieść może długotrwała utrata przytomności i resuscytacja. „Nie chcę być siedzącą na krześle rośliną”.

W 2014 r. o pani Bolton zrobiło się głośno w mediach – przede wszystkim w Holandii, ale też np. w Japonii i USA. Holenderscy pracownicy ambulansów podważali jednak prawomocność tego typu tatuaży. Osobiście zainterweniowała więc Minister Zdrowia Edith Schippers. Stanęła po stronie Nel Bolton. Poinformowała Izbę Reprezentantów, że każda osoba ma prawo odmówić pomocy medycznej, a tym samym również resuscytacji, i że nie jest wymagane dodatkowe oficjalne wyrażenie zakazu leczenia. Minister napisała to również w osobistym liście do Nel.

Nel Bolton zawsze była osobą zdecydowaną i praktyczną. Aktywną, fit, udzielającą się przez wiele lat jako wolontariuszka. Nigdy, nawet w okresie rekonwalescencji po operacji, nie chciała być zależna od opieki medycznej, zwłaszcza w domu opieki. Ceniła nade wszystko wolność i samodzielność. Sama o swojej pracy w szpitalu mówiła: “Nie byłam słodka, ale opiekuńcza”

Pochodziła z ciepłej, ale dość pragmatycznej rodziny. Żyła w szczęśliwym związku z kobietą i związek ten od początku był akceptowany przez jej najbliższych. Obie pani kochały muzykę i bilard. Nel, jeszcze w wieku 92 lat, uczestniczyła w mistrzostwach bilardowych w Hadze. Uprawiała też do późnych lat warzywa i kwiaty w ogródku. W 2017 r. odeszła we śnie, spokojnie, w swoim domu, mając 93 lata.

Historia Nel Bolton i jej tatuaż wywarły na mnie wielkie wrażenie, zapadły w pamięć i przebudowały moje myślenie o decyzjach ostatecznych. A Wy co o tym myślicie? Rozumiecie jej postawę?

Marzenna Donajski / Donajska

Kapłani katoliccy na porodówkach

zdjęcie: Newsweek

„Porodówka. Leżymy wykończone nieprzespaną nocą. Jedna – pęknięta, obolała, nie usiądzie przez najbliższe kilka dni. Druga – elegancko nacięta, obolała, nie usiądzie przez najbliższe kilka godzin. Obie wietrzą obolałe krocza. No i ja – po cc, nie wstanę przez najbliższe kilka godzin. Na pościeli krew. Na pidżamach krew. Ja z workiem na mocz i cewnikiem. Jedna z cyckiem na wierzchu, właśnie stara się karmić. Druga – ma obydwa obłożone posiekaną kapustą. Dzieci krzyczą na zmianę. Wtedy wchodzi on. W ubraniach wierzchnich. Z zarazkami. Z bakteriami. Nie puka. Włazi jak do siebie. My skrępowane, chowamy biusty, plamy krwi, krocza. A on, ni stąd ni zowąd, podchodzi do noworodka i macha mu nad głową znak krzyża. Matka zszokowana mówi „Szczęść Boże”. A jakby była ze świadków Jehowy? Dlaczego nikt nie zapytał nas o zgodę? Czy kominiarz też mógłby tu tak z ulicy sobie wejść i nas bezkarnie oglądać w tak intymnych chwilach? Gdzie jego fartuch ochronny? Obcy facet wchodzi bez pytania do obcych kobiet w jednym z najbardziej intymnych momentów w ich życiu, a gdzie prawo do prywatności? Do godności? A jakby zamiast księdza wszedł Rabin? Albo Pastor? Kobiety w takim stanie nie mają sił, aby zareagować. I nikt nie robi z tym nic. Amen” – czytelniczka Głosuj na Kobietę

(więcej przeczytacie w Newsweek, w artykule pt: „Człowiek nieprzytomny po porodzie a tu komunia” z 22.01.2020 r.)

Kobiety a okręty podwodne

Zdjęcie: Ministerstwo Obrony Niderlandów

W niektórych krajach NATO kobiety pełnią już służbę na okrętach podwodnych marynarki wojennej. Zdobywając tym ostatni męski bastion sił obronnych. Pionierami w tym obszarze były Australia i Kanada. Parę dni temu oficjalnie dołączyły również Niderlandy.

W ubiegłym roku sześć Holenderek uczestniczyło w aktywnych działaniach dwóch okrętów podwodnych Królewskiej Marynarki Wojennej z 54-osobowymi załogami. Test przebiegł pozytywnie, jak poinformowała holenderskie Ministerstwo Obrony.

W Niderlandii kobiety mogły wprawdzie pracować w służbach podwodnych już od 76 lat, jednak nie na wszystkich stanowiskach. Powodem niedopuszczania kobiet do pełnienia wszystkich zadań na równi z mężczyznami było to, iż okręty nie spełniały swoją przestrzenią warunków służby ustanowionych w 1982 r. Brak było odpowiednich miejsc do spania zapewniających prywatność i  właściwych rozwiązań sanitarnych.

Przy niewielkich korektach, udało się przystosować obecne modele okrętów do wspólnej służby kobiet i mężczyzn. Poprzez zawieszenie zasłon w części sypialnej, wydłużenie szyb pod kabinami pryszniców lub rezygnację z chodzenia pod prysznic wyłącznie w ręczniku służącym za ubranie. Z wprowadzonych zmian zadowoleni są również mężczyźni-marynarze. Żeglowanie na łodzi podwodnej jest jak życie 54 osób w czterech dużych przyczepach kempingowych: prywatność i przestrzeń życiowa zawsze wystawione są na presję.

Ważnym i nie do pominięcia aspektem, przy wprowadzaniu zmian jest to, iż na okrętach podwodnych załoga postrzegana i traktowana jest jako jedność. Dla dobra integracji załogi nie jest korzystne wprowadzanie zbyt wielu udogodniń dla kobiet. One same zresztą, nie życzyłyby sobie tego. Niezwykle ważne jest, aby załoga ściśle ze sobą współpracowała. Wszyscy nowi członkowie załogi najpierw, przez lata, śpią obok torpedy, zanim dostaną wspólną kabinę. Jeśli kobieta natychmiast otrzymałaby kabinę z uwagi na płeć, nie byłoby to dobre dla integracji załogi.

Zdjęcie: ANP

Wiadomo jest, że za 10 lat Ministerstwo Obrony otrzyma nowe okręty podwodne. Wówczas planowane było wprowadzenie lepszych podziałów przestrzeni dla mężczyzn i kobiet. Nie będzie jednak takiej potrzeby. Kobiety poprosiły o nieprzeprowadzanie specjalnych korekt, ponieważ one również uznają znaczenie zintegrowanej załogi.

Organizacja obrony pracuje od pewnego czasu nad większą różnorodnością personelu. „Mieszany zespół radzi sobie lepiej. Podchodzi się z różnych punktów widzenia do zagadnień, stosując różne sposoby myślenia” – powiedział komandor Herman de Groot z Submarine Service.

Warunkiem, oczywiście, pełnienia służby przez mężczyzn czy kobiety na okrętach podwodnych jest posiadanie tych okrętów przez siły obrony.

*

(Marzenna Furmaniuk-Donajska/Donajski)

Pierwszy duet pilotek matki i córki w kokpicie

Duet matki i córki pilotujących Delta Boeing 757? Jak najbardziej! Kapitanka Wendy Rexon i jej córka, oficerka Kelly Rexon, są pierwszą w historii parą matki i córki, która wspólnie pilotuje komercyjny lot. Pilotowanie to już rodzinna tradycja i biznes w rodzie Rexon.

Wendy i córka Kelly Rexon po raz pierwszy poleciały razem samolotem z nowojorskiego lotniska JFK. Ich pierwszy lot okazał się być pełen wydarzeń. Pilotki musiały poradzić sobie z dymem i oparami w kokpicie.

Pomimo nieprzewidzianych komplikacji bezpiecznie wylądowały w Los Angeles. Wendy, po raz pierwszy mogła obserwować córkę w akcji, jak świetnie radzi sobie z awaryjnym lądowaniem. „Była fantastyczna” – wspominała Wendy. „To była trudna sytuacja. Udało się ją opanować ze względu na wcześniejszy bardzo dobry trening Kelly i jej kompetencje”.

Spotkałam się nawet  z opiniami, że kobiety mają pewniejszą rękę – w odniesieniu do różnych profesji, nie tylko w dziedzinie lotnictwa. Aż tak daleko nie posunęłabym się w uogólnieniach. W końcu, jak pokazują najnowsze badania neurologiczne, i nie tylko neurologiczne, różnice pomiędzy mózgami kobiet i mężczyzn są na tyle nieznaczne, że trudno wyciągać na podstawie tych różnic wiążące konkluzje. Jest to raczej kwestia indywidualnych właściwości (więcej o badaniach mózgu na przykład tutaj: Nie ma czegoś takiego jak mózg dziewczynki i chłopca). Tym nie mniej, badania potwierdzają też, że uwarunkowania w jakich żyjemy, nasze doświadczenia i oczekiwania wobec nas, decydują o naszej, na przykład dbałości w podchodzeniu do różnych spraw.

Liczba kobiet posiadających certyfikaty pilotów Federalnej Administracji Lotniczej (FAA) podwoiła się w ciągu ostatniej dekady. Według stanu na grudzień 2017 r. łącznie 42 694 kobiety posiadają aktywne certyfikaty pilotów – w tym pilotów komercyjnych i prywatnych – co według FAA stanowi 7 procent wszystkich pilotów. W ostatnim dziesięcioleciu liczba pilotek komercyjnych również wzrosła o 19 procent.

Specjalny program Delty taki jak Delta’s Women Inspiring our Next Generation (WING) ma na celu zlikwidowanie różnicy pomiędzy liczbą mężczyzn i kobiet w kokpitach.

Cały artykuł tutaj: https://www.unearthwomen.com/2019/09/30/the-first-mother-daughter-pilot-duo-in-history/?fbclid=IwAR1Zhp32XyLEbWJZPAJdpyf02HEZQrcoUO3WCfxQjJ7HNEPrwxrBzGg23UQ

Marzenna Furmaniuk-Donajski/Donajska

Historyczny dzień w Holandii – będzie 30% kobiet w radach nadzorczych

HISTORYCZNY DZIEŃ W HOLANDII – DUŻE FIRMY BĘDĄ ZOBOWIĄZANE DO WYZNACZANIA 30% KOBIET W RADACH NADZORCZYCH

Zwrot w świecie biznesu w Holandii. We wtorek, 3.12.2019 r, przyjęto w izbie niższej parlamentu projekt ustawy o obowiązkowych kwotach (quotum) kobiet w radach nadzorczych dużych firm. Firmy zostaną zobowiązane, w krótkim czasie, do wyznaczania co najmniej 30 procent kobiet na najwyższych stanowiskach. Na razie wymóg ten będzie dotyczył rad nadzorczych i zarządów spółek giełdowych (ok. 100 firm)

Norwegia była pierwszym krajem, który wprawdził obowiązkową kwotę. Za tym przykładem poszło też kilka innych europejskich krajów. Szwecja i Dania wprawdzie nie korzystają z kwot, tym nie mniej znajdują się w pierwszej 10. krajów, w których najwięcej kobiet znajduje się na szczycie. Między innymi dlatego, że oferuje się w tych krajach tanią opiekę nad dziećmi i dłuższy urlop ojcowski.

PUSTE MIEJSCE

Ponieważ liczba kobiet na najwyższych stanowiskach wzrasta zbyt powoli, partie CDA i D66 opowiadają się za przyjęciem w całości wskazówki Społeczno-Ekonomicznej Rady (SER), tj. wprowadzenie tzw. ‘kwoty wzrastającej’. Jeśli firma nie osiągnie liczby 30% kobiet w radzie nadzorczej, wolne stanowisko pozostanie tak długo wolne, aż kolejną członkinią rady zostanie odpowiednia kobieta. Mężczyzna nie będzie mógł zająć tego stanowiska. „Jeśli nie można znaleźć odpowiedniej kobiety, krzesło pozostanie puste” – doradza przewodnicząca SER Mariëtte Hamer.

URLOP RODZICIELSKI

Ustawa ma być krokiem w kierunku zagwarantowania równych szans kobietom we wszystkich częściach rynku pracy. Nowym zasadom zatrudnienia towarzyszyć ma, według projektu partii SP i D66, poprawa warunków organizacji osobistego życia dla pracujących kobiet. Zapewnienie dobrego urlopu rodzicielskiego, dobrych i dostępnych placówek opieki nad dziećmi.

Za przyjęciem projektu w izbie niższej zagłosowały partie:
– Partia Socjalistyczna SP – której dołączenie przeważyło o wyniku głosowania
– centrowe D66
– Zielona Lewica, GroenLinks
– lewicowa partia pracy PvdA
– chadecka CDA
– 50Plus
– Partia dla Zwierząt
– niewielkie ugrupowanie Denk
– niezależny parlamentarzysta Van Kooten-Arissen.

Projekt zyskał wsparcie zarówno części koalicji rządowej (D66, CDA), jak i części opozycji: 87 głosów „za” wśród 150. Dwie spośród rządzących partii koalicyjnych, VVD i Unia Chrześcijańska, było przeciw.

Projekt ustawy popiera Minister Emancypacji Ingrid Van Engelshoven, Społeczno-Ekonomiczna Rada (SER) oraz organizacja pracowników i pracodawców VNO-NCW. Organizacje pracodawców i pracowników uważają też, że w zarządach i radach nadzorczych musi być także większa różnorodność kulturowa. Według Minister Emancypacji istnieje duże poparcie społeczne dla ustanowienia obowiązkowych kwot.

CEL ZBYT DOBROWOLNY = ZBYT POWOLNY

Osiągnięcie poziomu 30% kobiet na szczycie świata biznesu jest celem prawnym od 2013 r. W praktyce jednak niewielu firmom w Holandii się to udało. Według najnowszych danych Business Monitor Top Women jedynie 8,3% firm. W 2012 r. było to 4,5%.

„Liczby są rozczarowujące. Zdecydowana większość nie zmienia się. Po sześciu latach monitorowania nie mamy innego wyjścia, jak stwierdzić, że cel prawny nie działa. Cel jest po prostu zbyt dobrowolny. Był dobrze zaplanowany, ale okazał się papierowym tygrysem. Czas na kwoty ” – powiedziała Caroline Princen z Business Monitor Top Women.

OBECNY STAN

Holenderska organizacja Indeks Kobiet (De Female Board Index) podała we wrześniu 2019, iż liczba kobiet na stanowiskach prezesek rad nadzorczych w 88 spółkach giełdowych wzrosła do 26,8 procent. Wymagany prawem cel 30 procent kobiet w radzie nadzorczej jest obecnie osiągany przez 30 firm.

Źródła:

NOS: https://nos.nl/…/2313132-meerderheid-kamer-voor-verplicht-v…

NOS: https://nos.nl/…/2302497-bedrijfsleven-is-om-tijd-voor-meer…

TROUW: https://www.trouw.nl/…/grote-bedrijven-moeten-verplicht-3…/…

Marzenna Donajski/Donajska

Czy czas już przestać oglądać Gauguin’a?

Takie pytanie, w czasach #MeToo stawiają sobie amerykańscy i brytyjscy historycy sztuki. The National Gallery w Londynie, uważa w każdym razie, że bieżącej wystawie portretów artysty powinno towarzyszyć ostrzeżenie: „Gauguin wielokrotnie wchodził w relacje seksualne z młodymi dziewczętami” – widnieje napis na ścianie muzeum –„Poślubił dwie z nich, z którymi miał również dzieci. Gauguin niewątpliwie wykorzystywał swoją uprzywilejowana pozycję człowieka Zachodu, aby zmaksymalizować swoją seksualną wolność”.

Przekaz ten dotyczy ostatnich 12 lat, które Gauguin – jeden z pionierów sztuki współczesnej – spędził głównie na wyspach Tahiti i Hiva Oa. Na Tahiti nawiązał związek z trzynastoletnią Tehamaną, która była również jego modelką (znany portret „Tehamana Ma Wielu Rodziców” z 1893). Na Hiva Oa były makler giełdowy otrzymał pozwolenie od starszego wioski na zabranie do swojego domu Marie-Rose – również trzynastoletniej. Na południowym Pacyfiku, Gauguin namalował swoje najbardziej znane dzieła, borykając się z brakiem pieniędzy, syfilisem i nadużywając alkoholu.

Ashley Remer, amerykańska kuratorka z Nowej Zelandii, założycielka w 2009 r. internetowego muzeum GirlMuseum.org, które skupia się na reprezentacji młodych dziewcząt w historii i kulturze, uważa, że działania Gauguina jako mężczyzny były tak rażące, że przesłaniają jego sztukę. Dla New York Times powiedziała: „Gauguin był aroganckim, przereklamowanym, protekcjonalnym pedofilem. Gdyby jego obrazy były zdjęciami, nie zaakceptowalibyśmy ich”.

Krytyki wobec Gauguina nie podzielają media we Francji. „Znaliśmy już sztukę zdegenerowaną, teraz jest czas sztuki nieodpowiedniej” – szydził Gérard Biard z satyrycznego Charliego Hebdo. Także Le Monde staje po stronie artyzmu Gauguin’a. „Nowi cenzorzy” próbują narzucić niepokojącą koncepcję światu sztuki: wolność tworzenia zatrzymuje się tam, gdzie zaczynają się prawa grup wymagających bezpiecznej przestrzeni. „Osądzanie twórczości wczorajszych artystów według reguł dzisiejszej moralności prowadzi do cenzury Hitchcocka, Céline, Schiele, Balthusa, Nabokova, Cervantesa, Szekspira, Moneta, Picassa i wielu innych” – napisał Michel Guerrin, szef działu kultury.

Czy rażące działania artysty jako mężczyzny mogą przesłonić jego sztukę? – dyskusja trwa. Weryfikacji poddawane są życiorysy nie tylko żyjących, ale i zmarłych. Na ogół białych, mężczyzn, do obejrzenia dzieł których ustawiają się kolejki.

Wystawa w The National Gallery w Londynie potrwa do 26 stycznia.

Źródło:
INDEPENDENT: https://www.independent.co.uk/…/paul-gauguin-national-galle… ;
TROUW: https://www.trouw.nl/…/kan-het-werk-van-paul-gauguin-1848…/…

Marzenna Donajski/Donajska

Pani Poseł Joanna Mucha o głosowaniu na Kobiety

„Cześć, witam Was serdecznie. Bardzo Wam dziękuję za inicjatywę ‘Głosuję na Kobietę’. To bardzo cenne i potrzebne. Dlaczego? Z dwóch powodów. Po pierwsze, w polskiej polityce, w polskim samorządzie cały czas brakuje tej kobiecej perspektywy. Naszej wiedzy. O tym, w jaki sposób wygląda edukacja, w jaki sposób wygląda opieka nad naszymi seniorami. W tych wszystkich obszarach, w których kobiety mają znacznie większą wiedzę i doświadczenie. I drugi powód: mamy takie same prawa, mamy takie same obowiązki. Powinniśmy z nich korzystać: kobiety i mężczyźni w taki sam sposób, bo to nasz wspólny kraj. Pozdrawiam Was bardzo mocno” – powiedziała Pani poseł #JoannaMucha.

Serdeczne Dziękujemy Pani poseł za zaufanie i za wsparcie 💛🧡💛